|
Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego i innych zwolenników WOLNOŚCI
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:37, 18 Sty 2007 Temat postu: http://www.temi.pl/ |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Swastyka i polityka
LPR to nie moja partia, a Młodzież Wszechpolska to nie młodzieżówka UPR. Nie mam najmniejszego powodu, by bronić organizacji, która bezczelnie wepchała się do polityki udając "Prawicę" - a będąc w dużej mierze partią narodowo-socjalistyczną, czyli lewicową. Podobnie jak państwowo-socjalistyczny PiS i chłopsko-rewolucyjna "Samoobrona".
Socjalistów zaś - czy nazywają się Hitler, Kwaśniewski, Mitterand czy Zapatero - trzymałbym najchętniej w Muzeum Okropności - wypchanych i pomalowanych na czerwono. Niestety: żyjemy w d***kracji, a L*d zawsze lubił oglądać potwory żywe - np. prototypa socjalistów, Nerona, wręcz kochał. Do tego stopnia, że jeszcze 20 lat po Jego śmierci ludzie wierzyli, że żyje - i wróci.
Tym niemniej na widok histerii z okazji wykrycia, że pięć lat temu (!!!) niektórzy Młodzieńcy Wszechpolscy zabawiali się skandując "Sieg heil!" - czuję wręcz imperatyw kategoryczny, by bronić MW.
Przede wszystkim trudno podejrzewać Młodzież Wszechpolską - organizację pryncypialnie anty-niemiecką (i zapewne dlatego tę histerię wznieca głównie "DZIENNIK", gazeta niemiecka przecież...) o to, że okrzyki w języku niemieckim wznoszone były na serio! Szczególnie musiało to wstrząsnąć p. Wiesławem Chrzanowskim, członkiem przedwojennej MW!
Dobrowolnie zaś przyznaję się, że wiele razy przy różnych okazjach sam parodiowałem podnoszenie ręki w faszystowskim pozdrowieniu, a nawet śpiewałem "Horst Wessel Lied" (Lewica zawsze ma wspaniałe teksty do wspaniałych melodii - piękne są również inne pieśni Czerwonych: "Marsylianka", "Międzynarodówka")... "Die Strassen frei/ Für braunen Batalionen" - ach, jak to brzmi!
"Międzynarodówkę" też czasem na lekkim rauszu śpiewam. Czasem w yiddish ("Sheit oif ir ale wer nor shklafen/ Was hunger leiden mus in noit!/ Der geist er kocht unruft teu wafen/ In shlacht uns firen is er greit!"). Z czego nie wynika, że kocham komunizm, a zwłaszcza: żydo-komunę. Słowo daję: nie kocham! I jest to łagodne określenie...
Trudno mi orzec, czy spalenie Swastyki (też piękny symbol - hinduistyczny!) to "propagowanie faszyzmu". Swastyka nie jest zresztą symbolem "faszyzmu" - symbolem faszyzmu był, jak sama nazwa wskazuje, pęk rózeg (i zatknięty weń topór) - lecz narodowego socjalizmu! Jak zresztą zwał, tak zwał - ale, o ile pamiętam, spalenia flagi polskiej prokuratura nie uznała za propagowanie polskości... Uważam natomiast, że młodzież - na prywatnych imprezach - ma prawo się bawić. I poważne tego traktowanie ośmiesza tych, którzy to poważnie traktują.
Zwracam też uwagę, że faszyści zabili raptem kilka osób, narodowi socjaliści ponad 3 miliony, natomiast międzynarodowi socjaliści Lenina wymordowali ponad 30 milionów (a i Stalin trochę dołożył!). Nie rozumiem więc dlaczego powstaje powszechne oburzenie, gdy wnuk JKM Elżbiety II pojawił się na balu przebierańców w mundurze hitlerowskim - a nie było powszechnego oburzenia, gdy Adam Michnik, już wcale nie młodzieniaszek przecież, pojawił się w mundurze oficera Armii Sowieckiej?
Ja nie domagam się wsadzenia za to Adama do kryminału - ale to samo dotyczy chłopaków z Młodzieży Wszechpolskiej.
Ja zresztą na nich miejscu złożyłbym doniesienie o popełnieniu przestępstwa propagowania ideologii narodowo-socjalistycznej przez "DZIENNIK". Młodzież Wszechpolska bowiem w ogóle nie propagowała czegokolwiek: inkryminowane czynności miały miejsce na imprezach zamkniętych!! To "DZIENNIK", to TVN rozpropagowały wizerunek narodowo-socjalistyczne symbole w ponad 200.000.nym nakładzie i milionowej widowni. Pokazały Polakom, że idee Hitlera są wiecznie żywe.
TVN i "DZIENNIK" musiały mieć poważny interes polityczny by ryzykować rozbudzenie dogorywających upiorów narodowego socjalizmu - bo tym właśnie były te publikacje. Najprawdopodobniej jest to sugerowanie JE Jarosławowi Kaczyńskiemu, że powinien natychmiast zerwać koalicję - i zawrzeć jakiś sojusz z PO, lub choćby częścią PO.
Anty-lustracyjną częścią PO...
Ostrzegałem już wielokrotnie, że przed wejściem w życie podpisanej przez JE Lecha Kaczyńskiego Ustawy Lustracyjnej II będzie działo się jeszcze wiele zdumiewających rzeczy. 13-XII nie jest w tym roku dobrym dniem na zamach stanu - ale co Panowie Anty-Lustratorowie sądzą o 16.tym?
Kościół to, zdaje się, poprze...?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:38, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Podliz na zamówienie
Za tzw."komuny" gdy tylko Władzuchna zechciała powiedzieć, że np. tynkarze to spekulanci - natychmiast usłużna prasa wynajdywała dziesiątki i setki tynkarzy-spekulantów. Prawdziwych - lub fałszywych. Ważne, by mieć człowieka - a przynajmniej temat.
W najgorszym razie za miesiąc się to oszczerstwo (wtedy słowo "spekulant" było obelgą!) odwoła...
I dziś jest dokładnie to samo!
Jak Władzuchna wydała wojnę "pijanym kierowcom, szerzącym spustoszenie na drogach" - jak za dotknięciem różdżki łamy prasy zapełniły się informacjami, że oto jakiś pijany kierowca spowodował wypadek. Policjanci zaczęli zatrzymywać Bogu ducha winnych kierowców, którzy wypili o kieliszek więcej, niż przewiduje absurdalna norma (jeszcze dwadzieścia-parę lat temu we Francji normą było 1‰ - potem długi czas 0,8‰), a która komenda nie wyrobiła planu zatrzymań "pijaków" to obrywała po premii...
Jako, że doświadczenie mnie nauczyło, by sprawdzać bluffy Władzuchny - więc sprawdziłem. I oto okazało sie, że w roku 2005 pijani kierowcy spowodowali 7% (siedem procent) wypadków drogowych.
W rzeczywistości spowodowali ich na pewno znacznie mniej - jednak w Polsce jeśli kierowca ma ponad 0,2‰, to automatycznie uznaje się, że to on był sprawcą wypadku! Sądzić więc należy, że alkohol był rzeczywistą przyczyną wypadku w 1% - 2% wypadków.
Taka jest skala zjawiska. Ale Władzuchna zarabia sobie punkty u tzw. "poczciwych obywateli", nie znających przecież prawdziwych liczb i sądzących - na podstawie tego, co pokazuje telewizja i inni oszuści - że pijacy powodują 80% (albo i 90%) wypadków.
Oczywiście gdyby JE Zbigniew Ziobro wydał wojnę brunetom-piratom, to gazety natychmiast wykryłyby, ile to brunetów spowodowało ostatnio wypadki drogowe, posterunki policji wykrywałyby u brunetów najdrobniejsze wykroczenia drogowe - i znów wyszłoby na to, że Władzuchna ma racje!
Trudno się dziwić, że gdy za Generalnej Guberni Władzuchna ogłosiła, że Żydzi to spekulanci, dolewają wody do mleka i sprzedają nieświeże mięso - to granatowa Policja natychmiast zaczęła wynajdywać Żydów dolewających wodę do mleka i sprzedających nieświeże mięso. A potem "poczciwi obywatele" z ulgą powitali fakt, że wszyscy Żydzi gdzieś znikli...
Inną akcją Władzuchny jest "przemoc w szkołach" - ze szczególnym uwzględnieniem gimnazjów. I już prasa - huzia! Wykrywać niecnych agresorów!
Wzięła w tym udział i p. Kornelia Koba w TeMI (Nr.46, na stronie frontowej) Udało się wykryć "w tarnowskich placówkach" tylko 83 wykroczenia - ale na szczęście istnieją jeszcze "obiektywne badania naukowe" (Nauka w Służbie Postępu!).
Jak wykazały owe obiektywne badania: "Wiele niepokojów mogą budzić wyniki najnowszych badań dotyczących agresywnych zachowań wśród uczniów tarnowskich szkół, przeprowadzonych przez Agnieszkę Zaród, socjologa ze Specjalistycznej Poradni Profilaktyczno-Terapeutycznej w Tarnowie. Badaniami objęto uczniów w wieku od 14 do 19 lat z tarnowskich szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Wśród ankietowanych aż 95% było świadkiem przemocy lub działań agresywnych. Indeks bardzo częstych zachowań agresywnych jest długi, spotyka się tu m.in, przezywanie, wyzywanie, obrażanie kolegów (82,2%) rozpowszechnianie plotek o innych (71,4%) grożenie słowne innym osobom (64,2%) - mówi Agnieszka Zaród".
Włos się jeży na głowie!
Chodziłem do dość elitarnego męskiego liceum - i "grożenie słowne" ("Czekaj, porachuję ci kości!") słyszałem co najmniej 5 razy dziennie, w szkole podstawowej przezywanie słyszałem 20 razy dziennie... Plotek u nas nie było - ale jestem pewien, że w zaprzyjaźnionym liceum żeńskim dziewczyny oplotkowywały każda każdą pięć razy dziennie...
Ja tylko się pytam gdzie: p. Badaczka znalazła te 17,8% gimnazjalistów, którzy nigdy nie zetknęli się z przezywaniem??!!??
A także: jakiego jurgieltu oczekuje "Specjalistyczna Poradnia Profilaktyczno-Terapeutyczna w Tarnowie" za takie podlizanie się Władzuchnie?
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:42, 18 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Troska o urzędnika
W Polsce nie istnieje liberalizm - jest on traktowany jako wroga doktryna. Istnieje za to klimat przerażającej tolerancji. Tolerancji - która przeżera wszystko. Na to by istniała rodzina, na to by istniało państwo, jednostki te muszą posiadać swoje tajemnice. Nie mogłaby istnieć rodzina, gdyby kamery i mikrofony towarzyszyły jej członkom wszędzie.
I to samo dotyczy państwa.
Za „komuny” przynajmniej pod tym względem panował jakiś porządek. PRL była państwem ponurym – ale na pewno poważnym, a nie operetkowym. Niestety: Polska wchodzi do Wielkiej Rodziny Narodów D***kratycznych – i nawet w tajnych kancelariach „Rządu” zaczyna panować d***kratyczny bałagan.
Całkiem jak w USA. Albo i jeszcze gorzej.
Np. sprawa nacisku z-cy szefa ambasady USA, p. Kennetha Hillasa, na „nasz” tzw. ”Rząd” jest stanowczo zbyt mocno nagłośniona. P. Hillas zasugerował, by p. Premier usunął z „Rządu” JE Romana Giertycha – na co JE Anna Fotyga powinna wezwać JE Wiktora Asha i zasugerować Mu usunięcie Jego zastępcy – i po incydencie.
Najlepiej skwitował to JE Radosław Sikorski; napisał o p.Hillasie: „Jak zawsze: bezczelny” - i wzruszył, jak rozumiem, ramionami.
Natomiast poważnym problemem jest co innego...
Jak to się, do cholery, dzieje, że tego typu pisma wyciekają na zewnątrz? Nie mam pretensyj do dziennikarzy, że to publikują – to, akurat, jest ich psim prawem – lecz mam pretensje do urzędników, którzy dopuścili do wycieku. Tu trzeba zrobić śledztwo i winnych nie tylko wywalić, ale wystąpić z oskarżeniem o spowodowanie szkód.
Jak teraz ma się czuć JE Radosław Sikorski gdy na przyjęciu spotka p. Kennetha Hillasa?
Jakby taki urzędnik został skazany na zapłacenie 50.000 zł – to na drugi raz nic by z biur „Rządu” nie wyciekało...
Jeśli chcemy, by „nasz” tzw. Rząd był za granicą traktowany poważnie – to sami musimy traktować go poważnie.
A to oznacza b. wysokie grzywny za jego niepoważne potraktowanie...
I tu właśnie jest miejsce na ciekawe pytanie:
"Czy ludzie to rozumieją?"
Lady Małgorzata, gdy była jeszcze tylko zwykłą panią Thatcherowa (ale za to rewelacyjną premierką rządu Jej Królewskiej Mości), została raz spytana: "Dlaczego nie dba o bezrobotnych?" (których było wtedy w Zjednoczonym Królestwie 12%). Odparła na to, że ma ich w nosie - a dba za to o potrzeby 88% ludzi pracujących. I od razu Jej popularność w narodzie poszła w górę - ostatecznie Królestwo jest d***kracją i decyduje wola Większości, a 88 jest większe od 12. Zresztą te 12% i tak nie chodzi do wyborów - a jeśli chodziło, to i tak głosowało na jakichś labourzystów czy innych komunistów, a nie na liberałów lub konserwę.
W Polsce natomiast tzw. przypadkowe społeczeństwo uważa, że najważniejsza jest opieka nad bezrobotnymi, bezdomnymi i innymi niezgułami - bo, jak wyjaśnili mi koledzy-socjologowie, "każdy Polak wyobraża sobie, że może być bezrobotnym".
Otóż dopóki Polacy nie zaczną raczej wyobrażać sobie, że mogą zostać milionerami, to nigdy się z tego bagna nie wydostaniemy!
Oczywiście: trzeba obywatelom tę możliwość otworzyć - bo w tej chwili system podatkowy bardzo troszczy się o to, byśmy łatwo mogli zostać bezrobotnymi, natomiast uczciwe zostanie milionerem graniczyło z cudem. Przypominam, że obecny reżym nakłada na nas podatki trzy razy wyższe, niż w 1941 nakładał na naszych ojców tow. Adolf Hitler.
I teraz to pytanie: dlaczego Polacy nie chcą, by (jak proponowałem w moim programie jako kandydat na prezydenta m.st. Warszawy) urzędnicy płacili z własnej kieszeni odszkodowania, jeśli popełnią błąd i w wyniku tego obywatel poniesie stratę?
To mogą być wielkie sumy - ale i drobiazgi: ot, urzędnik zapomniał podpiąć papierek, w wyniku czego obywatel musi po raz drugi przyjechać do Tarnowa z Ciężkowic. Koszt dojazdu, strata czasu itd - powiedzmy, 200 zł. I 60 zł (30%) musi zapłacić z własnej kieszeni urzędnik. A jeśli w wyniku tego obywatel poniósł większą stratę - to więcej.
I właśnie: jeśli obywatele nie chcą, by urzędnik ponosił konsekwencje swoich decyzyj - to dlatego, że każdy boi się, że też może zostać urzędnikiem?
Czy też po prostu dlatego, że jesteśmy społeczeństwem permissywnym: pozwalamy na wszystko. Traktujemy ludzi nie po męsku - jak ojciec, który od czasu do czasu przyleje pasem - lecz jak mamusia, która pokrzyczy, powrzeszczy pogrozi, ale nic nie zrobi i jeszcze po cichu synkowi, który właśnie obrabował kolegę z telefonu komórkowego da chlebuś posmarowany masełkiem.
W końcu "wszyscy jesteśmy Polakami"...
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:43, 18 Sty 2007 Temat postu: 15.11.2006r. |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Małpoludolodzy
W artykule "Przewrót Giertychowski" mój Anty-Kolega z Lewej wyszydza pp. Giertychów za niewiarę w Teorię Ewolucji. Co jest o tyle dziwne, że wczoraj (10-XI) na odsłonięciu pomnika Romana Dmowskiego stałem obok p. prof. Macieja Giertycha, któremu przypomniałem, że założyciel Narodowej Demokracji był wielkim wyznawcą i propagatorem teoryj śp. Karola Darwina - a nawet śp. Herberta Spencera...
Czytelnik tekstu p. Marka Borowskiego mógłby odnieść wrażenie, że sam Autor wierzy w teorię Darwina - co, oczywiście, jest nieprawdą. Żaden znany mi socjalista nie wierzy w teorię Darwina, która jest przecież najgłębiej sprzeczna z doktryną socjalistyczną. Sądząc z lektury podręczników szkolnych teorii Darwina nie rozumie 99% nauczycieli - a w konsekwencji i uczniów. A to, że rozumieją, nie znaczy, że ja wyznają. Jestem zapewne jednym z może tysiąca jej wyznawców w Polsce.
I, oczywiście, rację miał JŚw. Jan Paweł II, że nie jest ona sprzeczna z Biblią. Wręcz przeciwnie: skąd twórcy Księgi Rodzaju wiedzieli, w jakiej kolejności powstawały poszczególne składniki naszego świata?
Z tym, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem uczenia Teorii Ewolucji w szkołach. Podobnie, jak przeciwnikiem uczenia w szkołach Teorii Kwarków czy Teorii Kwaternionów. Jest ona dla 90% dzieci po prostu za trudna. Takich rzeczy uczy się w elitarnych liceach - a wbija w łepetyny ludzi, którzy w przyszłości mają być inżynierami czy ogrodnikami - i potrzebują informacji o tym, jak zmieniają się gatunki roślin - a nie o małpoludach sprzed 5 milionów lat.
Zastanawiające są jednak argumenty, używane przez mego Anty-Kolegę. Przytoczę je tu in extenso:
"wspierało go [prof. Macieja Giertycha] trzech naukowców z USA, Niemiec i Francji. Cóż, dziwaków i ekscentryków, także z tytułami naukowymi, na świecie nie brakuje"
"Nic to, że teoria ewolucji Darwina jest powszechnie uznawana w świecie naukowym, a przeciwstawianie jej kreacjonizmowi nie ma sensu, gdyż kreacjonizm nie jest teorią naukową, jak stwierdza Senat Uniwersytetu Warszawskiego".
Otóż cofnijmy się w czasie o 150 lat. Karol Darwin ogłasza Swoją Teorię Ewolucji. Oczywiście większość ówczesnych Autorytetów Naukowych jest przeciwko. I używa takich oto argumentów:
"Wczoraj w King's College wystąpił niejaki Karol Darwin, zajmujący się rzadkimi odmianami chrząszczy. Wygłosił teorię, że człowiek pochodzi od małpy. Wspierało go trzech naukowców z USA, Niemiec i Francji. Cóż, dziwaków i ekscentryków, także z tytułami naukowymi, na świecie nie brakuje".
"Nic to, że teoria systematyka Linneusza, pokazująca na jasne podziały między gatunkami, jest powszechnie uznawana w świecie naukowym, a przeciwstawianie jej Teorii Ewolucji nie ma sensu gdyż ewolucjonizm nie jest teorią naukową, jak stwierdza senat słynnej paryskiej Sorbony".
Otóż wszystkie argumenty, użyte przez p.Marka Borowskiego, pochodzą z arsenału typowego wstecznika naukowego. Postęp w nauce dokonuje się przez to, że odważny uczony rzuca wyzwanie uznanym autorytetom! Może on, oczywiście, nie mieć racji (i na ogół nie ma...) - ale teorię trzeba krytykować rzeczowo, a nie powoływać się na Autorytety!!!
Gdyby bowiem decydowały Autorytety, w nauce nie byłoby żadnego postępu.
NB. wierzę w ewolucję gatunków, i teoria, że mniejsze, stałocieplne ssaki wyeliminowały dinozaury, które nie zdołały dopasować się do zmienionych warunków, wygląda mi na sensowną. Przeżyłem więc szok, gdy Lady Małgorzata Thatcherowa w prywatnej rozmowie stwierdziła, że wierzy w teorię katastrofizmu: gady jurajskie wymarły w wyniku jednej nagłej katastrofy...
Ale, oczywiście, o tym niech rozstrzygają paleontolodzy - a nie politycy...
Towarzysz Adolf Hitler (podobnie zresztą, jak tow. Józef W. Djugashvili ps. "Stalin") nie znosił Teorii względności z dwóch powodów. Po pierwsze: nie mógł jej zrozumieć (nie wiedział, że 97% ludzi nie jest w stanie jej zrozumieć - i właśnie dlatego jestem przeciwko jej "nauczaniu" w szkołach); po drugie: śp. Albert Einstein był Żydem. Co gorsza: uciekł do Stanów Zjednoczonych. Za inspiracją hitlerowców 100 największych Autorytetów z dziedziny fizyki na niemieckich uniwersytetach ogłosiło Brunatną Księgę, dowodząc w niej, że Teoria Względności jest fałszywa.
Gdy doniesiono Einsteinowi o tym dziele 100 Profesorów, ten rzekł sentencjonalnie; "Gdyby była fałszywa, wystarczyłby jeden..."
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:45, 18 Sty 2007 Temat postu: 08.11.2006r. |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Kultura
Człowiek kulturalny różni się od chama tym, że pamięta o wielu rzeczach – i, że mu się wszystko kojarzy. Cham widzi – jak pisał nasz wielki poeta, Julian Tuwim, wszystko osobno: “że Stasiek”, “że koń”, “że drzewo”. Stąd śp. Zbigniewowi Herbertowi wiele do myślenia daje fakt, że kat m. Paryża nazywał się “Capelouche” - a cham, gdy mu na to zwrócić uwagę, odpowiada: “No, to co z tego?”.
Człowiek kulturalny wie, że Jean, Joahhes, Joao, Giovanni, Johann, Iwani itd. - to po prostu imię św. Jana napisane w różnych językach – więc pisząc po polsku tłumaczy to na “Jan”. Dla chama “Giovanni” nie ma nic wspólnego z “Iwanem” - on widzi to osobno. Jeśli swego dziecka nie nazywa “Brzdyk” albo “PWDRK” - to tylko dlatego, że brak mu fantazji – bo dla niego to są puste dźwięki (a z czym kojarzy się Państwu ”PWDRK”? Dla ułatwienia podaję, że z tym samym, co “NGTRX”). Liczy się dźwięk – a nie znaczenie.
To tak, jakby blondynka oglądając silnik rakietowy podziwiała głównie kolory, na jakie są pomalowane jego elementy... Mężczyźni bez wahania orzekają, że brak jej kultury technicznej.
Niektórym brak kultury ogólnej.
Należy tu koniecznie dodać, że kultura ma mało wspólnego z wykształceniem – to znaczy: z tym, co dziś nazywa się “wykształceniem”. Bywają chamy z tytułem profesora nawet - natomiast sam byłem zdziwiony dostrzegając, jak często prości ludzie będąc za granicą wołają na “Johna” - “Jasiu”; oni wiedzą, że to jest “Jan”, choć po angielsku mówią bardzo źle. A jest wielu takich, którzy mówią biegle – a tego nie wiedzą. I nie interesuje ich związek Monsieur Capelouche z niektórymi nakryciami głowy.
Chamstwo się pleni – i przyczyną jest niewątpliwie reżymowa szkoła – oraz telewizja. Jednak matką tego wszystkiego jest – d***kracja. .Czy raczej: urawniłowka
Kultura bowiem – to zestaw zachowań do czegoś potrzebnych. Kultura Hebrajczyków – dzięki wskazówkom Boga – zawierała zakaz jedzenia wieprzowiny – z uwagi na trychiny. Dziś ten nakaz lekceważymy – i słusznie, bo był właściwy w czasach, gdy nie było kontroli – oraz w klimacie gorącym. Przestrzegają tego zakazu tylko ortodoksi – przekonani, że jeśli Bóg coś nakazał, to na pewno na wieczne czasy.
Elementem kultury jest też np. przepuszczanie kobiety pierwszej przez drzwi. Dziś pełni on tylko ważną rolę porządkową (ludzie kulturalni przechodzą przez drzwi bez straty czasu – chamy nie wiedzą, kto ma przejść pierwszy, więc tracą w przejściach o wiele więcej czasu.
W związku z tym w społeczeństwie istnieją różne kultury. Istnieje np. (może raczej: “istniała” - bo i tu wkradło się chamstwo?) kultura złodziejska. Przede wszystkim jednak istnieją osobne kultury niejako “klasowe”.
Arystokrata dbał o wykształcenie – i o to, by rozwinąć w sobie zmysł sprawiedliwości. Natomiast nie musiał – a nawet: nie powinien! - być oszczędny, mógł być rozwiązły – byle, oczywiście, nie krzywdzić ludzi itd. Sądził go sąd jemu równych “parów”, lub sąd królewski - i często skazywał surowo za coś, co prostakowi uszłoby całkiem na sucho. I odwrotnie: arystokratom wolno było robić wiele rzeczy zakazanych pospólstwu.
Inaczej z plutokratą, czyli burżujem: ten miał być oszczędny, uczciwy – i nie wtrącać się w sprawy zastrzeżone dla arystokracji. Tak był wychowywany od dziecka.
Wreszcie pospólstwo miało umieć pracować, (“módl się i pracuj”), natomiast oszczędność, sprawiedliwość, itd. musiało posiadać w stopniu zaledwie umiarkowanym.
Te kultury były potrzebne. Były głęboko zakorzenione – bo społeczeństwo potrzebuje tych wyspecjalizowanych warstw ludzi.
Tymczasem wprowadzenie przymusowego szkolnictwa spowodowało, że wszystkich uczono tego samego! Tym samym co najmniej te trzy kultury zostały zniszczone. W efekcie nie mamy skąd brać np. Sędziów – skoro wszystkie dzieci są w szkole uczone brać pod uwagę interes – a sędzia powinien wydawać wyrok sprawiedliwy bez oglądania się na czyjkolwiek interes!
Dla równowagi businessmeni zamiast podejmować decyzje korzystne, zaczynają się zastanawiać, czy aby są one “sprawiedliwe społecznie”. Szarzy ludzie zamiast pracować, zaczynają dyskutować, że lepiej jest “być” (często na bańce lub na haju) zamiast “mieć”
Tak działające społeczeństwo ma “kulturę eklektyczną”.
Czyli: żadną.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:47, 18 Sty 2007 Temat postu: 01.11.2006r. |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Chamstwo i drobnomieszczaństwo
Jak pisał śp. Zbigniew Herbert, kultura polega na rozumieniu wzajemnej więzi rozmaitych zjawisk, na zrozumieniu jak rozwijają się nasze pojęcia, nasz język, co naprawdę nas otacza. Nie chodzi już o rzeczywistość - tą zajmują się fizyka, chemia itd. - tylko o opisy rzeczywistości. Tę samą rzeczywistość można opisywać na różne sposoby: np. człowiek należący do kultury myśliwskiej powie: "Milion polskich hydraulików podbija Wyspy Brytyjskie"; człowiek należący do kultury rolniczej powie: "Polska utraciła milion hydraulików". Nie napisze nawet, gdzie wyjechali , bo poza Saksonię (dokąd wyjeżdżało się na saksy) ich horyzont nie sięga.
To są różne kultury - ale kultury.
Ostatnio - to znaczy: od czasów wprowadzenia w 1918 roku d***kracji - zalewa nas chamstwo. Chamstwo zresztą nie dba o takie drobiazgi. Chamstwo nie wie, że rozwija się od roku 1918 - cham nie pamięta nawet, co było rok temu; chama nie interesuje, co będzie z Polską za lat 50 - chama interesuje co najwyżej przyszły rok (co prawda super-chamów, czyli polityków, interesują - ho-ho: nawet następne wybory; tacy są dalekowzroczni!).
Oczywiście: chamstwo istniało zawsze i istnieć będzie - z tym, że dawniej chamstwo kłaniało się kulturze zdejmując przed nią czapkę. Dziś jakże często ludzie naprawdę kulturalni kłaniają się nisko chamom - bo jeśli ktoś chce napisać książkę w dużym nakładzie, to musi przypodobać się chamom.
Dawniej książkę wydawano w nakładzie 2000 sztuk - i wydawano ich 500 rocznie; dzięki czemu cała Polska była zaczytana. To znaczy: czytali to wszyscy, którzy mogli to zrozumieć. Dziś książka może być wydana w nakładzie nawet i 100.000 egzemplarzy - ale w dalszym ciągu rozumie ją 2000 ludzi. Reszta czyta nie rozumiejąc.
Nie mówię tu, oczywiście, o beletrystyce. Opowieści o złych czarnoksiężnikach, dobrych wróżkach czy dowcipy o teściowych kiedyś opowiadano ustnie - teraz się drukuje. Ich poziom jest dokładnie taki sam. Czy to jest lepiej - czy gorzej? Uważam, że gorzej: zanikła kultura słowa mówionego: dawniej co drugi chłop umiał wygłosić przemówienie na weselu - bo pamiętał, co mówił dziad,. wuj, stryj i ktoś-tam jeszcze - dziś kupuje w księgarni książkę "Zbiór przemówień na różne okazje" - i czyta. Wbrew złudzeniom komunistycznych aktywistów, którzy sto lat temu nieśli Kaganek Oświaty w Lud: czytelnictwo wzrosło - ale kultura upada.
Upada również kultura techniczna. W moim stuletnim domu musiałem dorobić drzwi - i nie mogłem znaleźć malarza, który potrafiłby wykonać mazerunek jak na pozostałych: "Panie, dziś już tego nikt nie potrafi!" - odpowiadali malarze. Matki nie umieją opowiedzieć dziecku bajki na dobranoc, i pogubiły karteczki z przepisami prababć; na tych karteczkach była kultura kulinarna - nasza kultura.
Dzisiejsze chamy dzielnie wspomagane są przez komputery. Komputer w zasadzie przekazuje tylko bity informacji - więc trudno wymagać, by przypisywał im jakieś znaczenie kulturowe. Ale ludzie kulturalni też mogą się posługiwać komputerem, bo miliony fanatyków (w każdym z 1000 krajów jest te 2000 ludzi kulturalnych - a może i więcej, bo proporcje są takie same, ale liczebność populacji wzrosła...) powpisywały tam, co trzeba - a, kto wie, może niedługo i kobiety zaczną na dyski wprowadzać babcine przepisy odnalezione po spiżarniach: pod warunkiem, że mają w domu spiżarnię, oczywiście.
Poza kulturą literacką, techniczną i kulinarna istnieje kultura życia codziennego. Mamy absolwenta trzech wyższych uczelni (z czego dwóch zagranicznych) nie wiedzącego, że nie wolno zwrócić matce uwagi przy dziecku - i dziwiącego się, że matka ta zabiera dziecko i ucieka. Matki wrzeszczące na ojca przy dzieciach. A potem dziwiące się, że dzieci nikogo nie słuchają. Często matki te zresztą ukończyły "wyższe studia" - na których barbarzyńcy i barbarzynki uczą je, że należy odbrązawiać autorytety, a przede wszystkim walczyć o równouprawnienie w rodzinie.
Na statku zawsze decydował Pierwszy po Bogu - kapitan. Do dziś chamy nie odważają się zaproponować, by zamiast tego wprowadzić Powszechne Głosowanie Załogi i Pasażerów. Ale w rodzinie udało im się pozycję Ojca - Pierwszego po Bogu - podminować.
I teraz zdziwienie tych chamów: "Aj-waj, coś złego dzieje się z rodziną!".
Bo cham umiejący pisać i czytać to tylko kłopot; cham z tytułem profesora - to zagrożenie dla cywilizacji!
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:50, 18 Sty 2007 Temat postu: 25.10.2006r. |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Lodołamacz
P. Wiktor Suworow (o ile to Jego prawdziwe nazwisko, oczywiście) to postać dość tajemnicza. Oficer KGB, który w 1978 roku "wybrał wolność" - i żył z pisania książek mających demaskować sowiecki wywiad. Książki te stanowiły zadziwiającą mieszankę czegoś, co zapewne było prawdą - i kompletnej fantazji. Zawsze zastanawiałem się, czy p. Suworow pisze te bzdury, bo jest nadal agentem KGB i ma zastraszyć Zachód historyjkami o sile KGB - czy tez po prostu jako pisarz poszedł w sensację - bo to się lepiej sprzedaje?
Tak czy owak - oceniałem Go jako człowieka kompletnie niewiarygodnego.
I oto "Dziennik" z cała powagą, zamieszcza wywiad z tym jegomościem. Wypowiadającym się przy tym nie o Związku Sowieckim, lecz o obecnej Federacji Rosyjskiej.
Zdaniem p. Suworowa "Cała jej rzekoma potęga opiera się wyłącznie na wysokich cenach ropy i gazu. Tymczasem Rosja pod rządami Putina nie rozwiązała żadnego ze swoich problemów. Nie ma pomysłu na gospodarkę, i nie robi z nią kompletnie nic".
Oczywista bzdura. Wenezuela JE Hugona Chaveza w znacznie większym stopniu zależy od ropy, niż Rosja -a jednak jakoś nie widać tam takiego boomu... jak można zresztą twierdzić, że Kreml nie ma pomysłu na gospodarkę, skoro to właśnie Kreml obniżył podatek dochodowy do 14% - a dla małych firm zapowiedział (nie wiem, czy już wprowadził?) podatek 5,6%. Co jeszcze - zdaniem p. Suworowa - Kreml powinien zrobię dla gospodarki? Prowadzić przedsiębiorców za rączkę?
"Drugą sprawą to korupcja. Nikt z nią nie walczy. Rosyjskie zasoby są rozkradane. Doprawdy nie rozumiem fenomenu popularności Putina".
Kapitalne! P. Michał Chodorkowski siedzi w kryminale, zasoby są raczej upaństwawiane, niż prywatyzowane... Tu akurat Sovetskij Cziełowiek popiera Gospodarza Kremla.
"Czy można poważnie traktować lidera, którego program gospodarczy ogranicza się do hasła: »zwiększymy dwukrotnie PKB«?"
Dobry Boże!! Gdy ja piszę, że zwiększenie dwukrotne PKB jest możliwe, to ludzie wychowani na keynesowskiej ekonomii się śmieją. Czy - zdaniem p. Suworowa - zwiększenie PKB o 100% to jest mało???
"Dawniej KGB było częścią państwa, dzisiaj państwo jest częścią KGB. Taki system nie daje żadnej gwarancji stabilizacji".
To jakiś absurd do kwadratu... zawsze myślałem, że system opanowany prze KGB jest BARDZO stabilny - oj, bardzo... Jednak teza, że "państwo jest częścią KGB" budzi pewien opór w p. Justynie Prus, robiącej ten wywiad. Niestety: p. Suworow nie potrafi tego uzasadnić. Pisze o zabójstwie śp. Anny Politkowskiej, o prześladowaniu gruzińskiej diaspory - co to ma wspólnego z tym, że Federacja jest częścią KGB??? Następny (i ostatni) argument, to to, że gubernatorów się obecnie nie wybiera; mianuje ich Prezydent. W każdej przyzwoitej monarchii gubernatorów się nie wybiera - czy to znaczy, że były to państwa KGB? W Polsce zresztą też się wojewodów nie wybiera...
Najpiękniejszy jest koniec wywiadu:
"Chcąc kontrolować wszystko i wszystkich, Putin przejawia »czekistowską « głupotę i powtarza błędy Jurija Andropowa (przywódcy ZSRS w latach 1982 - 84 - red.) Wierzy, że problemy można rozwiązywać siłą. Wzorem Putina wcale nie jest Piotr Wielki, czy nawet Stalin, ale właśnie niezbyt rozgarnięty Andropow".
Jest w tym stek nonsensów.
Śp. Jerzy Andropow był szefem KGB - który pod koniec życia został gensekiem KPZS. Z uwagi na swoje poprzednie stanowisko, znał On doskonale rzeczywistość - i prowadził dość rozsądną, wyważoną politykę. Również w stosunku do Polski. Jak wiemy wcale nie zamierzał uciekać się do siły - choć bardzo często jest to rozwiązanie jak najbardziej właściwe... o ile się tę siłę ma. Z całą pewnością nie można Go nazywać "niezbyt rozgarniętym" - może p. Suworowowi pomylił się ze śp. Konstantynem Czernienką, gensekiem między lutym 1984, a marcem 1985 , który chciał zahamować rozsądne reformy Andropowa?
Niezależnie od oceny Andropowa twierdzenie, że p.Putuin wierzy, iż, problemy można rozwiązywać siłą, co widać po tym, że NIE wzoruje się na Józefie W. Djugashvilim - kwalifikuje się raczej do przyznawanej przez mój "Najwyższy CZAS!" nagrody za Największe Głupstwo Tygodnia, czyli "Kwaśnego Ogórka" - niż do poważnej dyskusji.
Jedynie spostrzeżenie, że JE Włodzimierz W.Putin "chce kontrolować wszystkich i wszystko" wydaje się bliskie prawdy. Bardzo wielu władców po kilku latach sprawowania władzy, pod naciskiem biurokratów zaczyna kontrolować, co się da.
I dość szybko doprowadza państwo do ruiny.
Co Rosji jednak, jak na razie, nie grozi.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:52, 18 Sty 2007 Temat postu: 18.10.2006r. |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Coś się rusza
Na Zachodzie powstała ongiś szlachetna, acz całkowicie utopijna, idea Anarchii - która na Wschodzie została dość szybko przerobiona na socjal-anarchizn, anarcho-syndykalizm, a nawet anarcho-komunizm (brzmi to idiotycznie, jak "indywidualistyczny kolektywizm" - ale fakt!!). Otóż pierwszym teoretykiem i praktykiem tej lewicowej odmiany anarchizmu był książę Piotr $$ Kropotkin. Był to człowiek niesamowicie czynny, więc doktrynę dopasował do swojej osobowości. Rzucił mianowicie hasło:
"Cel - niczym! Ruch - wszystkim!"
Możemy obecnie zauważyć, że coś w Europie zaczyna się ruszać. Przedtem Europa zamrożona była przez Układ Jałtański, umocniony dodatkowo Żelazna Kurtyną. Jedyną zmianą czegokolwiek w Europie po wojnie było przekazanie za czasów tow. Aniceta ("Nikity") Chruszczowa (który był Ukraińcem), zabranego Tatarom Krymu - Ukrainie. Poza tym granice były stabilne, jak nigdy.
Rządzący Europą Czerwoni postanowili to jeszcze umocnić, zawierając porozumienie "O niezmienianiu siłą granic w Europie". Porozumienie to miało doniosłe znaczenie. Do tej pory bowiem wśród reżymów rządzących na świecie panowała "dzika drapieżna konkurencja". Jak któryś był słaby i zły, to sąsiedzi go pożerali (jak Polskę przedrozbiorową) lub napadali i obdzierali z terytoriów, czasem tylko zmieniali reżym (jak we Francji po obaleniu krwawych rządów "małego kaprala"). Rządy musiały też uważać, by nie obalili ich właśni poddani często z pomocą pieniędzy sąsiadów) - musiały więc zachowywać się w miarę przyzwoicie, nie obdzierać ich poprzez podatki i nie gnębić zanadto.
Zawarcie tego porozumienia zmieniło wszystko. Rządy poczuły się bezpieczne w swoich granicach - z drugiej zaś strony straciły nadzieję, że będzie się można wzbogacić łupiąc sąsiada. Zajęły się więc bezkarnym obecnie łupieniem własnych obywateli...
Ale to osobna kwestia. Tu pragnę tylko zauważyć, że "helsiński" porządek jest już zrujnowany - i coś zaczyna się dziać.
Porządek został zniszczony przez Amerykanów, którzy znienacka najechali na suwerenny kraj, Jugosławię, bez wypowiedzenia wojny (!!) zbombardowali ją z powietrze, po czym dobrotliwie patronowali odchodzeniu Słowenii, Chorwacji, Bośni z Hercegowiną, Macedonii, Czarnogórze...
... i do tej pory od biedy jakoś to klajstrowano, bo Jugosławia składała się z federacyjnych republik. Ale teraz na porządku dziennym stoi sprawa Kosowa...
Kosowo jest ziemią historycznie serbską. Ponieważ jednak osiedlili się tam Albańczycy, a przyrost naturalny mieli ze trzy razy wyższy, obecnie 90% mieszkańców Kosowa to Albańczycy, żądający obecnie niepodległości. Mogli siedzieć cicho w międzynarodowej Jugosławii - ale nie w narodowym państwie serbskim!
I tego już nie daje się pogodzić z niezmienianiem siłą granic w Europie. Siłą - bo Serbia zrezygnować z Kosowa nie chce. Choć na różnych konferencjach Kosowo - jako UNMIK (United Nations Mission In Kosova) - już występuje.
W kolejce czekają jednak: Turecka Republika Cypru Północnego, Naddniestrze (gdzie 92,7% wypowiedziało się przeciwko byciu w składzie Republiki Mołdowy), Abchazja oraz Południowa Osetia. Jest charakterystyczne, że ruchy te wszędzie popierane są przez obce mocarstwa: ONZ, Turcję i Federację Rosyjską w pozostałych trzech przypadkach.
Moskwa twardo oznajmia, że jeśli powstanie precedens Kosowa - to ona uzna niepodległość Naddniestrza i Abchazji, natomiast Osetię Południową przyłączy do Północnej wchodzącej w skład Federacji. Drobny problem w tym, że najkrótsza droga między Osetią Północna, a Południową biegnie przez inne republiki, ponieważ Osetyńczycy siedzą po dwóch stronach gór dostępnych raczej tylko kaukazistom - ale czy Anglikom łatwiej dostać się na Skałę Gibraltaru?
Stoimy w przededniu ważnych zmian. Dotyczyć one mogą i polskich Ziem zachodnich, i Wołynia - i Bóg wie, czego jeszcze.
Jedno natomiast jest prawie pewne: za jakieś dwa-trzy pokolenia Niemcy podziela się na część turecką i kurdyjską. Prawa demografii są bowiem nieubłagane...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arc
Gość
|
Wysłany: Czw 10:55, 18 Sty 2007 Temat postu: 11.10.2006r. |
|
|
Janusz Korwin-Mikke
Boki zrywać
Patrzę na to, co się dzieje - i tylko głową kiwam. Jasne było, że jak d***kracja, to musi być coraz głupiej - ale czasem trudno mi za tym postępem nadążyć. Jestem człowiekiem, który chodził do szkoły w czasach normalnych - w tym sensie, że nie było jeszcze telewizji. W związku z tym myślę logicznie - i zawsze zdumiewa mnie, że Ludzie Epoki Telewizji nie widzą świata takiego, jaki jest - tylko taki, jaki im pokazano na szklanym ekranie.
Niedawno obejrzałem w różnych TV dyskusje nt. sprawy Begerowa-Lipiński. I nie wierzyłem własnym uszom,.
Wszyscy (wszyscy!) dyskutanci utrzymywali, że JE Adam Lipiński chciał ZAPŁACIĆ posłom-odstępcom po te 550.000 zł z pieniędzy sejmowych. Tymczasem p. Minister (proszę sprawdzić, jest w Internecie!) oferował tylko, że Kancelaria Sejmu ZAŁOŻY te pieniądze za posłów - do rozstrzygnięcia sprawy przez sąd!
Wszyscy twierdzili też, że JE Jarosław Kaczyński powinien podać się do dymisji, gdyż chciał stanowiskami "przekupić" p.Posłankę. Tymczasem (proszę sprawdzić!) p. Premier odmówił kategorycznie zrobienia z Niej v-ministerki rolnictwa!
Gdy WCzc. Jacek Kurski chciał to w TVN wyjaśnić, pp. Andrzej Morozowski i Tomasz Sakiewicz formalnie Go zakrzyczeli!! (Ja bym się nie dał, więc mnie nie zapraszają...). Potem przeprosili nawet - ale liczy się, jak wiadomo, pierwsze wrażenie.
Wreszcie - i chyba najważniejsze: nikt nie zauważa, że to p. Minister, jako URZĘDNIK PAŃSTWOWY, był korumpowany - a nie On korumpował p. Posłankę! To WCzc. Renata Begerowa proponowała JE Adamowi Lipińskiemu, że przejdzie do Jego klubu w zamian za unieważnienie wyroku za fałszowanie podpisów.
Jeśli kobieta na targu sprzedaje rzodkiewkę za 2 złote - to ja sprzedaję jej 2 złote za pęczek rzodkiewek. Podobnie i tu: handel Begerowa-Lipiński szedł w dwie strony. Jednak tylko p. Minister był urzędnikiem państwowym - więc tylko On mógł być korumpowany!!
Co, oczywiście, nie oznacza, że p. Lipiński jest w porządku. Osoba korumpowana nie powinna dać się korumpować. P. Minister powinien był wyraźnie powiedzieć, że jako przedstawiciel Władzy Wykonawczej nie ma wpływu na sądy; koniec-kropka.
Przejrzałem tę rozmowę w Internecie. I patrząc na twarz p.Lipińskiego doszedłem do wniosku, że rozumował tak: "Ta idiotka sądzi, że ministrowie mogą cofać wyroki sądowe... Jak jest taką idiotką, to mogę robić jej jakąś nadzieję - niech wierzy...".
Jednak była to próba wprowadzenie w błąd. Jak próba sprzedania nieświeżej rzodkiewki.
Lub fałszywej dwuzłotówki...
I na idiotę wyszedł On - a nie Ona.
Podobnie i z prezydentem Białorusi. Pisałem juz przed tygodniem, że byłem jedynym politykiem, który twierdził, ze to JE Aleksander Łukaszenka chytrze i cierpliwie broni niepodległości Białej Rusi przed Moskwą - bo 67% Białych Rusinów chce prisojedzinienija - zresztą słusznie, bo polityka JE Włodzimierza Putina i gospodarczo i w ogóle jest rozsądniejsza od polityki Mińska. W Rosji w miastach nie stoją pomniki Lenina - z Lenina wszyscy się śmieją. W dodatku Rosja ma ropę naftową i wiele innych surowców. Więc po co Białym Rusinom taka "niepodległość".
Tak mówiłem - i kosztowało mnie to masę głosów w wyborach, bo mówiłem, zdaniem telewidzów, nonsensy.
Jednak ja jestem Polakiem, w moim interesie leży, by nie mieć z Rosja wspólnej granicy (bo z sąsiadem nie ma się dobrych stosunków, a ja chcę mieć dobre stosunki z Rosją; lubię Rosjan zresztą....) więc nawet gdyby JE Aleksander Łukaszenka wzorem JCM Bokassy I zjadał czasem jakiegoś Rusina na śniadanie, to też popierałbym rządy p. Łukaszenki! Tymczasem "Rządy" III RP robiły co mogły, by podminować pozycję p. Łukaszenki w Mińsku, używały do tego celu swojej agentury, czyli tzw. "Związku Polaków na Białorusi" bezwstydnie zasilając go moimi pieniędzmi..
Przy tym p. Łukaszenka nikogo nie zjada, tempo rozwoju Białej Rusi pod okupacją "Republiki Białoruskiej" jest trzy razy większe niż tempo rozwoju Niemiec pod podwójna okupacją RFN i Wspólnoty Europejskiej. No, tak: nie ma czym się chwalić - tu 1% tam 3% - ale skoro nie odsądzamy od czci i wiary Republiki Federalnej. A to, ze na Białej Rusi stawiają pomniki Leninowi? Jedni stawiają pomniki na cześć Lenina, inni na cześć Holokaustu - nie wiem, co lepsze...
Dziś Moskwa otwarcie grozi Białorusi, p.Łukaszenka zapowiada buńczucznie, że w przypadku agresji "zamieni Białą Ruś w drugą Czeczenię" (co jest absurdem) - a w telewizjach komentują to ci sami, którzy unisono twierdzili, że p.Łukaszenka to rosyjski pachołek....
Eksperci!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|