Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

NCzas-Na Rusi, na Białej-8 marca 2006 nr.10 (825)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Eurowybory 2009
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rycy
Gość






PostWysłany: Sob 10:29, 11 Mar 2006    Temat postu: NCzas-Na Rusi, na Białej-8 marca 2006 nr.10 (825)

Felieton z 10 (825) numeru Najwyższego Czasu! z dnia 8 marca 2006

Gdybym rządził Polską, to do wewnętrznych spraw Białorusi w żadnym przypadku bym się nie wtrącał. Po co? Po to, by znaleźć się w takiej sytuacji, w jakiej za parę miesięcy znajdzie się Polska, gdy na Ukrainie wygra wybory p.Wiktor Janukowycz? Nie wtrącanie się w wewnętrzne sprawy sąsiadów to najlepsza reguła...

Gdybym był Białorusinem, to chciałbym mieć dyktatora w osobie p.Aleksandra Milinkiewicza. Facet naprawdę ma nieźle poukładane w głowie, o czym miałem okazję się przekonać. Pech w tym, że p.Milinkiewicz nie chce (przynajmniej tak zapowiada) objąć na Białej Rusi dyktatury, tylko chce zaprowadzić tam d***krację. Otóż zaprowadzać tam d***krację, to jeszcze śmieszniej i głupiej niż w Polsce - równie dobrze można chcieć zaprowadzić ją w owczarni.

Być może p.Milinkiewicz tylko tak mówi, a po zdobyciu władzy zaprowadziłby na Białej Rusi taką dyktaturę, że klękajcie narody! Być może - ale opieram się na tym, co ten człowiek mówi... Być może mówi tak dlatego, że że jest popierany i dofinansowywany przez Stany Zjednoczone i Wspólnoty Europejskie - a Polska tylko (jak podejrzewa JE Aleksander Łukaszenka) działa jako porte-parole Brukseli czy Waszyngtonu; jednak tak mówi - a wiemy z teorii i praktyki, że gdy polityk głosi jakiś program, to do jego partii zapisują się zwolennicy jego programu - i już nie bardzo może on zmienić kurs swej polityki. Czy to dobrze, czy źle - to inna sprawa...

Gdybym był Białorusinem, to wiedziałbym, że są jeszcze inni kandydaci do prezydenckiego stolca; np. p.Aleksander (dlaczego na Białej Rusi wszyscy kandydaci to "Aleksadrowie" - a na Ukrainie; "Wiktorzy"?) Kazulin - na którego polskie media nałożyły cenzurę (bo kandydatem Warszawy jest p.Milinkiewicz). Jednak w telewizji białoruskiej p.Kazulin jak najbardziej się pokazuje - i głosi program nie dość, że d***kratyczny, to jeszcze socjalistyczny!! Do tego wszystkiego wytoczył przeciwko p.Łukaszence takie zarzuty, że zdradza On żonę!! Jeśli polityką państwa ma rządzic magiel - to ja dziekuję!

Mając przeto taki wybór, jako Białorusin zapewne glosowałbym na JE Aleksandra Łukaszenkę, albo wrzucił do urny kartkę z jakimś niecenzuralnym słowem po eskimosku...

Nie rozumiem tylko kilku spraw:

1) Dlaczego siły stojące za p.Prezydentem Republiki Białoruskiej uważają za stosowne przeszkadzać p.Milinkiewiczowi i dlaczego pobiły p.Kazulina?!? Przecież p.Łukaszenka ma re-elekcję jak w banku. Wszelkie awantury tylko dają Jego przeciwnikom niepotrzebny rozgłos - i sprowadzają odium międzynarodowe. Zaprosić obserwatorów, nich stoją przy każdej urnie, niech pomagają liczyć głosy... Wtedy by Zachód się mocno zacukał...

Być może p.Łukaszenka chce wygrać z wynikiem 90%... A, jeśli ktoć ma takie marzenia... Być może obawia się porażki w samym Mińsku (spora liczba studenterii i pro-zachodniej inteligencji gotowej walczyć za p.Milinkiewicza, sporo zapatrzonych w trade-uniony robotników gotowych głosować na p.Kazulina... Być może p.Łukaszenka obawia się takiej sytuacji: 70% na Białej Rusi, 80% na Czarnej Rusi, 60% u Poleszuków - a w samym Mińsku tylko 40%. Wprawdzie JE Jerzy W. Bush otrzymuje w m.st. Waszyngtonie tylko 25% i jakoś z tym sobie radzi - ale wschodni satrapa takiego despektu nie potrafi przeżyć...

2) Dlaczego, skoro ucieka się do takich metod, JE Aleksander Łukaszenka nie ogłosi się po prostu Tyranem Białorusi? Nie miałby nieustannych problemów, nie trzeba byłoby robić idiotycznych wyborów, ogniskujących co kilka lat oczy świata na Mińsku. Owszem: byłaby awantura - ale raz! Zachód by poujadał - a potem by przestał... Przyzwyczajono by się, że Białoruś to taki dziwny człowiek w Europie, machnięto ręką... i robiono z Białorusinami interesy. Bo w kraju rządzonym przez Tyrana na ogół (jeśli nie jest lewicowy, jak tow.tow. Hitler, Ceauşescu czy Chavez) robi się dobre interesy...

Białorusini odetchnęliby z ulgą, bo to ludzie prości - ale rozumiejący, że d***kracja to fanaberia paniczów z "Wielkiego Wschodu Francji", feministek, homosiów, "wegetarian" i "ekologów" - a nie sposób na sprawne zarządzanie gosudarstwem. Gosudarstwo wymaga Gosudara - czy-ż nie? Sam język narzuca ludom ruskim taką wizję organizacji życia politycznego. Być może w Polsce słowo "państwo" też sugeruje, że rządzić powinni "Panowie" - czyli szczególna klasa polityczna, taka szlachta (tyle, że od siedmiu boleści...).

Gdyby p.Łukaszenka się na to odważył, pierwszy poleciałbym złożyć Mu gratulacje. Ale, zdaje się, On woli udawać d***kratę - którym do pewnego stopnia jest. Lubi poklask L**u. Robi to, co chce L*d. L*d białoruski i p.Łukaszenka pasują do siebie, moim zdaniem, znakomicie. L*d chce opiekuńczości państwowej - no, to p.Łukaszenka gotów jest robić za niańkę.

Tyle, że w ten sposób Biali Rusini nigdy nie wydorośleją.

Zdumiewa mnie w tym wszystkim postawa prasy rosyjskiej. Zawsze podśmiewała się z białoruskiego satrapy, czasem ostro krytykowała Jego zapędy - krotko pisząc: traktowała Go gorzej niż władców Turkmenistanu czy Uzbekistanu (bo p.Łukaszenka, na Swoje - i nasze - nieszczęście nie ma ropy naftowej...). A przed wyborami - proszę: już p.Łukaszenka jest dobrym, sprawdzonym kandydatem na Prezydenta bratniego, potężnego ruskiego państwa!!

Wskazuje to na dwie rzeczy. Po pierwsze: prasa rosyjska zaczęła kierować się interesem państwowym, a nie upodobaniami publicystów. Po drugie: interes państwowy Federacji Rosyjskiej leży w tym, by w Mińsku rządził choćby i wierzgający, bardzo niezależny p.Łukaszenka - niż człowiek popierany przez zachodnie mocarstwa! Bo poza garstką kretynów wierzących polskiej prasie i telewizji, nikt nie ma wątpliwości, że p.Milinkiewicz jest pupilkiem Zachodu!

Ale to samo dotyczy polityki polskiej!! Jakkolwiek nie kochałoby się np. Waszyngtonu, lepiej (gdy nie grozi wojna!) mieć granicę z państwem nie będącym pod kontrolą Metropolii niż być otoczonym przez satelickie państwa sprzymierzeńca; marchie traktuje się lepiej niż Hinterland.

Obawiam sie, że geniuszom z al. Szucha w Warszawie ten elementarz geopolityki jest obcy.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Eurowybory 2009 Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin