|
Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego i innych zwolenników WOLNOŚCI
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Viperek
Gość
|
Wysłany: Pon 15:50, 23 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
A graliśta może w KOTOR? Knight Of The Old Republic ;p
Chodzi o grę komputerową? To odnów temat "Gry komputerowe"
~K.Z.K.G.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 16:27, 23 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Dorval napisał: | W podręczniku najważniejszy jest zarys świata. Trzeba odczytać to co chcą przekazać autorzy, potem można zacząć kombinować. |
Polecam zabrać się za bardzo dobrze zrobione podręczniki do drugiej edycji. I nieźle napisane "FR: Opis Świata" i sporo innych. Opis to podstawa. Po więcej szczegółów zapraszam do książek poświęconych konkretnym zagadnieniom oraz powieści.
Dorval napisał: | Klasy prestiżowe w DnD i tak nie wprowadzają żadnej oryginalności, pitu-pitaśności, dodatkowego trybika etc. |
Konkret proszę. Ja za kontrprzykład dam bardzo dobrze napisane "Invisible blade", "Assassin" czy choćby "Shadow Dancer". Do tego można je dowolnie mieszać i... uwaga... dodawać własne. Byle mistrz się zgodził. No ale to można wszędzie. Z tym, że W Dnd są pomocne szablony pomagające odpowiednio wyważyć własną klasę. Każda się składa z cegiełek jak rzuty obronne, kości wytrzymałości itd. No ale taka różnorodność to chyba dla Ciebie za mało. Takie to niepitu-pitaśne.
Dorval napisał: | Wszystko się do tego sprowadza, niestety. |
No niestety coś za coś. Ale chyba narzekanie, że to źle, że można kupić książkę z opisem chrząszczy Fearunu, jak się tylko interesuje tym zagadnieniem, nie będzie leżało w naturze kapitalisty. Wszak wszystko, co się sprzedaje, ma powód by istnieć.
Dorval napisał: |
No i chyba o to chodzi. Gra herosem, który poradzi sobie w każdych warunkach jest raczej bezsensowna. Wolę grać chuderlawym chemikiem, który jak normalny człowiek może umrzeć z pragnienia na pustyni, czy przegrać na pięści z byle jakim wykidajłą w barze. Heros załatwi takiego w pół minuty.
Trzeba umiejętnie dobrać postać, żeby mogła wypełniać luki u kompanów, aby razem tworzyli idealny team. W DnD każdy jest "wszechstronny", przez co byt kompani traci znaczenie. |
I tu Cię mam. Przed chwilą słyszałem, że w Dnd jest złodziej, woj, mag i kapłan. No i mamy dzielną drużynę. A właśnie, że kicha. Graliśmy kilka razy drużynami złożonymi np. z samych magów, paladynów, czy też ba! drwali! I mechanika pozwalała na to, żebyśmy nie stali przed drzwiami czekając aż ktoś otworzy. Graliśmy kiedyś w 3 osoby. Mistrz + o ile pamiętam, łotr i woj. System wieloklasowości i klas prestiżowych wszystko załatwił. Jakoś musieli sobie poradzić i jakoś poradzili. W Neuroshimie musisz mieć kierowcę, lekarza, gościa od broni itd. Jak każdemu rozłożysz cechy i umiejętności po 1, to po prostu nie sposób przeżyć. Dodatkowo w 1,5 postać bez zręczności to martwe ciało.
Dorval napisał: | Tutaj się zgadzam. Ale po cholerę mieć podręcznik i z niego nie korzystać? My, kiedy chcemy grać np. w Monastyr, wyciągamy z magicznej skrzyneczki podręcznik do Monastyru, jakieś wydrukowane dodatki i gramy. Czasem go nawet nie otwieramy, ale w dobrym podręczniku zawsze znajdzie się jakiś tajemnie przerzucony pomysł na sesję. I zawsze można go wykorzystać. |
Bardzo długo korzystaliśmy. Ba, są tak fajnie napisane, że się je po prostu czytało wieczorem przed snem. Teraz czasem otwieramy przy awansach, żeby spojrzeć dokładnie, co jest wymagane do danego atutu. Po prostu dojrzeliśmy do tej pięknej rozgrywki, którą Anglicy zwą story-telling. Mechanika jest szczątkowa i korzystamy z niej przy niektórych walkach, lub sporach między graczami. Większość załatwiają klimatyczne opisy i starania graczy o utrzymanie atmosfery. A ta mechanika... karty postaci... umiejętności, punkty życia, atuty... wszystko z Dnd. Jest po prostu najlepsze, z czym mieliśmy do czynienia. A troszkę już tego było.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Trikster
Gość
|
Wysłany: Pon 16:48, 23 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ostro, też w to grałem, stare dzieje |
To kiedy partyjka?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Flanky
Gość
|
Wysłany: Pon 17:08, 23 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To kiedy partyjka? Wink |
Czyżbyś wybierał się na wschód?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 17:11, 23 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czyżbyś wybierał się na wschód? Smile |
A można wiedzieć o które okolice wschodu ci chodzi?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Flanky
Gość
|
Wysłany: Pon 17:18, 23 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Lokalnie, Białystok i okolice.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Trikster
Gość
|
Wysłany: Pon 17:32, 23 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
No, w najbliższej przyszłości raczej nie, ale może coś Ciebie przywieje do Wawy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 2:53, 24 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ja za kontrprzykład dam bardzo dobrze napisane "Invisible blade", "Assassin" czy choćby "Shadow Dancer". |
No okej, ale czy te klasy wprowadzają coś naprawdę oryginalnego, taki świeży powiew? Cały czas wydają mi się być w miarę pospolite.
Spójrz może na rasy (nawet nie dodatkowe) w EarthDawnie : Wietrzniaki - mierzące niecałe pół metra ludziki ze skrzydełkami, przywodzące na myśl "Piotrusia Pana", a będące przecież reminiscencją "prawdziwych" (czyli pre-tolkienowskich, żyjących w legendach mieszkańców zachodniej Europy) elfów; ważące prawie pół tony, Obsydiany, zrodzone z Ziemi, która dała im niezwykłą siłę i wytrzymałość; T'skrangi - człekokształtne egzotyczne gady o długim, zwinnym ogonie. Jednym słowem - klasyka i nowe pomysły połączone razem w jedną całość.
Cytat: | tym, że W Dnd są pomocne szablony pomagające odpowiednio wyważyć własną klasę. Każda się składa z cegiełek jak rzuty obronne, kości wytrzymałości itd. |
O szablonach jeszcze nie słyszałem... Po ile sztuka? <;
Cytat: | W Neuroshimie musisz mieć kierowcę, lekarza, gościa od broni itd. Jak każdemu rozłożysz cechy i umiejętności po 1, to po prostu nie sposób przeżyć. Dodatkowo w 1,5 postać bez zręczności to martwe ciało. |
Chyba dotknęliśmy właśnie sedna problemu. Ja nie gram po to, żeby móc "przechodzić" etapy. Staram się przede wszystkim wczuć w klimat gry, poczuć się chemikiem, kierowcą, być jak prawdziwy człowiek w niemożliwej sytuacji, wtedy gra według mnie nabiera swojej pitu-pitaśności i uruchamia kolejne koła zębate, które coraz bardziej wciągają w wir wydarzeń.
Cytat: | Ba, są tak fajnie napisane, że się je po prostu czytało wieczorem przed snem |
Trv. <;
Cytat: | A ta mechanika... karty postaci... umiejętności, punkty życia, atuty... wszystko z Dnd. Jest po prostu najlepsze, z czym mieliśmy do czynienia. A troszkę już tego było.
|
Do szybkiego rozliczania przy story-tellingu najlepiej sprawdza się mechanika (kolejny raz) z Earthdawna. Nie chodzi tu nawet o prostotę, czy ki gówno, ale w przeciwieństwie do wielu innych systemów fantasy rozwój bohatera gracza nie jest rzeczą czysto abstrakcyjną, np. tworzenie magicznego przedmiotu wymaga nadania mu Imienia (teoria działania magii opiera się na pojęciu wzorców, a nadawanie Imion posiada wielką moc w świecie), albo Gracz ma prawo użyć np. w świecie gry sformułowania "Jestem Czarodziejem piątego kręgu" (krąg to odpowiednik poziomu zaawansowania postaci).
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 2:56, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 5:02, 24 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Analogiczne rasy są również w Faerunie. Co do reszty ustosunkuję się później, bo póki co czasu niewiele.
Pzdr.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 5:33, 24 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Analogiczne rasy są również w Faerunie. |
Wiesz, faktycznie kojarzę jakieś wróżki, czy coś. Ajak nie mogę sobie przypomnieć. Ale to chyba z "Greyhawku". Wszelkie podobieństwa z Wietrzniakami kończą się przy posiadaniu skrzydeł. <;
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 5:34, 24 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Dzikus
Gość
|
Wysłany: Pon 17:57, 07 Lip 2008 Temat postu: Re: Fantasy, sf & horror |
|
|
Fantastyka, w szczególności SF to moje życie. Czytam ją odkąd nauczyłem się czytać. Zaczynałem od baśni i bajek, które gdy jeszcze nie potrafiłem czytać czytali mi babcia i dziadek. Zbiór "Bajarka opowiada" powinno znać każde dziecko. Miałem i wciąż mam stare i rozpadające się wydanie tej książki, które używała jeszcze moja mama i które dzięki temu, że jest takie stare było przeze mnie postrzegane jako coś niezwykle tajemniczego, którego przeszłość ginie w pomroce dziejów i dzięki temu jest niczym pomost łączący z niezwykłym światem. Bardzo mocno utkwiła mi też w pamięci "Bajka o Żelaznym Wilku" czytana przez babcię. Było tego więcej ale nie wszystko pamiętam. Pierwszą przeczytaną przeze mnie książką (chyba w drugiej klasie podstawówki) była powieść a właściwie ze względu na gabaryty mikropowieść o psach. Miałem potem taki okres, że sporo czytałem różnych książek, w których bohaterami były zwierzęta.
W czwartej klasie szkoły podstawowej przeczytałem Trylogię Sienkiewicza. W tym też czasie nałogowo czytałem powieści o Indianach, w szczególności Karola Maya. Był też Pan Samochodzik (prawie wszystko) i Tomek Wilmowski (wszystko), książki Centkiewiczów i Jamesa Olivera Curwooda. Jednocześnie gdzieś tam na obrzeżach mojej świadomości jawiła się tajemnicza nazwa science-fiction, która mnie bardzo pociągała.
Chyba pierwszą powieścią SF po jaką sięgnąłem była "Wizja lokalna" Lema (piąta lub szósta klasa). Okazała się jednak dla mnie za trudna i w niej ugrzązłem. Przeczytałem dopiero w dwa czy trzy lata później. Sięgnąłem po lżejsze pozycje. Takie jak "Planeta śmierci" Harry'ego Harrisona, "Wojna z robotami" tegoż, "Sargassowa planeta" i "Gwiezdna straż" Andre Norton, "Pięć złotych obręczy" Jacka Vance, "Opowieści o pilocie Pirxie" wiadomo kogo, "Ludzie ery atomowej" Romana Gajdy (komunistyczna propaganda), "Tak bardzo chciał być człowiekiem" Tadeusza Makowskiego, "Non Stop" Briana Aldisa, "Gwiazdy moim przeznaczeniem" Alfreda Bestera, "Ten zwariowany wszechświat" Fredric'a Brown'a (trzy ostatnie pozycje bardzo mi się podobały).
W tym też czasie zdałem sobie sprawę że istniej coś takiego jak fantasy. Pożyczyłem mianowicie "Pajęczynę utkaną z ciemności" (chyba, może to było coś innego) zachęcony poetyckością tytułu. Książka jakoś mi nie podeszła (ta niemiecka toporność prozatorska) ale był w niej esej o bohaterach heroic fantasy i w ten sposób dowiedziałem się o protoplaście i gwieździe gatunku czyli o Conanie. Pożyczyłem zbiór opowiadań Howarda a potem spragniony dalszej lektury zacząłem kupować tomy wydawane przez Amber. Ba, miałem zamiar zebrać je wszystkie a było w owych czasach wydanych już ze 30 pozycji . Na szczęście zapał szybko mi przeszedł i skończyłem ze skromnym rezultatem siedmiu książek. W sumie przeczytałem z 10-12. Najbardziej podobały mi się te napisane przez Johna Maddoxa Robertsa i Roberta Jordana (nie licząc oczywiście Howarda). Sentyment jednak pozostał i jakiś czas temu przeczytałem powtórnie posiadane przez mnie Conany i co jakiś czas mam głód na coś nowego, który trudno zaspokoić bo nie znam nikogo, kto by je posiadał a w bibliotekach też ich właściwie nie ma. Lubię jak Conan rąbie mieczem, tryska krew, członki latają naokoło a jelita walają się na ziemi. Potem był Hobbit, którym zostałem zauroczony i którym zauroczyłem dwóch kolegów z podstawówki. Jeden z nich przeczytał Władcę Pierścieni chyba już z dziesięć razy i to pomimo tego, że kupił sobie (za moją namową) w tłumaczeniu Łozińskiego (nie wiedziałem, że tłumaczenie jest inne) gdzie zamiast Frodo Bagginsa występował niejaki Frodo Bagosz. Poza tym ten koleś nic nie czyta. Z drugim kolegą, na początku którejś klasy, pytaliśmy polonistkę czy będziemy przerabiać Hobbita (był na liście lektur uzupełniających) a ona nas wykpiła i nawet nie wiedziała co to jest. Głupia baba. Jeśli chodzi o Władcę Pierścieni przeczytałem tylko "Wyprawę" (znaną obecnie pt. "Drużyna Pierścienia") i nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia jak Hobbit. Pozostałych ksiąg nie przeczytałem bo nie było ich akurat w bibliotece a gdy w jakiś czas potem znowu zabrałem się za Władcę to po powtórnym przeczytaniu "Wyprawy" mi się znudził. Zaraz po Hobbicie czytałem "Czarnoksiężnika z archipelagu" i "Grobowce Atuanu" Le Guin. Niesamowity klimat. Szczególnie w Czarnoksiężniku. Zapewne to zasługa tłumacza, którym był Barańczak. W podstawówce przeżyłem też fascynację Mitologią grecką i byłem w niej naprawdę nieźle obcykany. Przeczytałem "Mitologię" Parandowskiego i "Leksykon mitologii". Spisałem w punktach całą biografię Heraklesa (mam tę kartkę do dzisiaj) i chciałem nawet spisać całą mitologiczną historię ale bez powodzenia bo wiele rzeczy nie trzymało się tam kupy.
W szkole średniej czytałem właściwie tylko SF (lektur starałem się unikać). Miałem kolegę w klasie, który był fanem horroru (sci-fi i fantasy też lubił) ale mnie jakoś horror nie wciągnął. Wolę SF. Lubię także fantasy ale uważam, że jest to literatura mniej wymagająca zarówno od czytelnika jak i pisarza. Aby napisać dobre SF trzeba wiedzieć o wiele więcej i budować świat w znacznie bardziej przemyślany sposób. Dlatego bardziej cenię naukową fikcję (swoją drogą ciekawe, dlaczego science fiction przetłumaczono jak fantastyka naukowa). Za najlepszego pisarza SF i najlepszego pisarza w ogóle uważam Stanisława Lema. To był prawdziwy geniusz. Bardzo cenię również Janusza Zajdla, Adama Wiśniewskiego-Snerga choć nie napisał wiele, Neala Stephensona, Orsona Scott Carda i wielu innych.
Najlepsze z przeczytanych przeze mnie książek sci-fi, które mogę polecić z czystym sumieniem każdemu to:
Brian Aldiss
Non stop
Cieplarnia
Alfred Bester
Nawet Lemowi się podobała. Czytałem z pięć razy.
Gwiazdy moim przeznaczeniem
Ray Bradbury
451 stopni Fahrenheita
John Brosnan
Lekkie i humorystyczne.
Inwazja Opoponaksów
Fredric Brown
Lekkie i humorystyczne.
Ten zwariowany wszechświat
Orson Scott Card
Gra Endera
Mówca umarłych
Ksenocyd
Philip Kindred Dick
Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
Słoneczna loteria
Marek S. Huberath
Głębokie i wzruszające.
Gniazdo światów
Daniel Keyes
Kwiaty dla Algernona
Stanisław Lem
Wszystko co napisał było co najmniej dobre ale najbardziej podobały mi się:
Kongres futurologiczny
Eden
Wizja lokalna
Powrót z gwiazd
Dzienniki gwiazdowe
Opowieści o pilocie Pirxie
Niezwyciężony
Siergiej Łukianienko
Lekkie, wciągające i pełne akcji. Facet ponoć pisze bardzo równe powieści i inne też są na pewno fajne.
Labirynt odbić
Fałszywe lustra
George R. R. Martin
Piaseczniki
Mike Resnick
Kirinyaga
Robert Sheckley
Lekkie i humorystyczne.
Bilet na Tranai
Planeta zła
Robert Silverberg
Powieść psychologiczna.
Umierając żyjemy
Neal Stephenson
Pomysłowe i wielowątkowe hard SF ze świetną fabułą i szybką akcją. Interesujące szczególnie dla anarchokapitalistów.
Zamieć
Diamentowy wiek
Arkadij&Borys Strugaccy
Piknik na skraju drogi
Trudno być bogiem
Ślimak na zboczu
Kate Wilhelm
Gdzie dawniej śpiewał ptak
Walter Jon Williams
Aristoi
Adam Wiśniewski-Snerg
Robot
Według łotra
Gene Wolfe
Księga Nowego Słońca
Śmierć Doktora Wyspy
Marcin Wolski (facet lubi Korwina i nie boi się do tego przyznawać w mediach)
Bogowie jak ludzie
John Wyndham
Poczwarki
Dzień tryfidów
Janusz Zajdel
Paradyzja
Cylinder van Troffa
Limes inferior
Roger Zelazny
Pan Światła
Umrzeć w Italbarze
Dziś wybieramy twarze
Rafał Ziemkiewicz
Czerwone dywany, odmierzony krok
Jest też parę fajnych książek nie-SF, które jednak czyta się tak jakby były SF.
Iain M. Banks
Fabryka os
William Golding
Władca much
Connie Willis
Przewodnik stada
Najgorsze książki SF jakie czytałem to:
Brian Wilson Aldiss
Krążenie krwi
Kryptozoik
Philip K. Dick
Valis
Alan Dean Foster
Obcy - 8 pasażer Nostromo
Molly Gloss
Światło dnia
Rebecca Ore
Zabawki Gai
Olaf Stapledon
Dziwny John: Historia pół żartem, pół serio
Bruce Sterling
Święty płomień
Robert Silverberg
Księga czaszek
Anne McCaffrey
Planeta dinozaurów
Andre Norton
Gwiezdna straż
Jeśli chodzi o fantasy, to większość przeczytanych przeze mnie książek to zwykłe czytadła.
Dzieciom można polecić "Opowieści z Narnii". Żałuję, że nie czytałem ich będąc dzieckiem, bo wiem, że bardzo by mi się spodobały. W każdym razie będąc dzieckiem oglądałem brytyjski serial na podstawie "Opowieści z Narnii" i bardzo mi się podobał.
Oczywiście świetny jest też "Hobbit", nie tylko dla dzieci. Przeczytałem go kilkukrotnie. Niesamowity bajkowo-baśniowo-swojski klimat.
"Ziemiomorze" Le Guin ma klimat i jest dosyć ambitne ale niewiele się tam dzieje.
"Czarna Kompania" Glena Cooka - cechą charakterystyczną jest bohater zbiorowy, czyli tytułowa Czarna Kompania. Oddział najemników walczący dla szmalu. Najlepszy był drugi tom pt. "Cień w ukryciu". Wadą tego cyklu jest kiepski świat, brak mapki i niedbałość autora powodująca, że czasem dostajemy porządnego kopa i wracamy do rzeczywistości. Trudno nie wrócić, jeśli Cook pisze, że ktoś usiadł po turecku podczas gdy w uniwersum Czarnej Kompanii nie ma żadnej Turcji ani Turków.
"Siódmy miecz" Dave'a Duncana - ciekawy świat, interesujący kodeks szermierzy i różne perypetie, które z niego wynikają. Warto przeczytać dla rozrywki.
"Na zachód od Edenu" Harry'ego Harrisona - To właściwie nie fantasy tylko SF (alternatywna prahistoria) ale czyta się jak fantasy. Bardzo dobry pomysł na świat. Czyta się to szybko i lekko. Na podstawie tych trzech książek mogłaby powstać świetna i widowiskowa trylogia filmowa.
Cykl "Mordimer" Piekary to coś dla ludzi o mocnych nerwach. Madderdin to najbardziej antypatyczny bohater z jakim się spotkałem. Zaletą cyklu jest świetny, oryginalny pomysł na świat. Wadą opowiadań jest to, że w każdym Piekara się powtarza i stale pisze, że szef Inkwizycji ma podagrę, że ludzie są torturowani dla ich własnego dobra itp. Jest to bardzo wkurzające.
"Achaja" Ziemiańskiego ma to do siebie, że jest niedopracowana i każdy kolejny tom jest gorszy od poprzedniego. Achaję zaś przestałem lubić pod koniec pierwszego tomu. Pewne aspekty "Achai" są świetne a inne do kitu. Książka jest nierówna i wydaje się, że nie tak miała się pierwotnie skończyć a autor znużył się pisaniem i ukończył wcześniej.
Ostatnią przeczytaną przeze mnie powieścią fantasy jest "Na ostrzu noża" Mirosława Žambocha. Dobrze oddane postacie, dopracowana fabuła, nieco westernowy klimat. Nie chodzi w niej o uratowanie świata jak to często ma miejsce w fantasy. Warto przeczytać.
Czytałem też kiedyś "Ostatnie życzenie" Sapkowskiego i przeczytałbym całą sagę gdyby nie to, że brat zgubił "Miecz przeznaczenia". Sapkowski pisze nieźle, ma fajny, potoczysty styl ale jest jednak przereklamowany. Spodziewałem się czegoś lepszego. Mimo wszystko kiedyś przeczytam resztę.
Dzisiaj lub jutro prawdopodobnie zacznę czytać "Narrenturm".
Pratchetta każdy zna więc nie ma sensu o nim pisać. Humorystyczną fantasy pisze też John Morresy. Czytałem tylko "Głos dla Księżniczki" i parę opowiadań ale kiedyś w przyszłości przeczytam resztę książek o Kedrigernie.
O Andrzeju Pilipiuku też każdy na tym forum wie co wiedzieć powinien. Pilipiuka czyta się szybko i osobom o prawicowych poglądach sprawia dużo frajdy.
Warto czytać jeszcze opowiadania o "Wielkim Guslarze" Kiryła Bułyczowa. Bardzo zabawne i inteligentne.
Najgorszym fantasy jaki czytałem (i przeczytałem nadludzkim wysiłkiem woli) jest cykl "Elenium" Davida Eddingsa. Nie tykajcie tego nawet dwumetrowym kijem.
Wszystkim fanom fantastyki polecam świetną audycję o literaturze fantastycznej – [link widoczny dla zalogowanych]. Prowadzący doskonale zna się na fantastyce, jest jej fanem, zadaje sensowne pytania w wywiadach, ciekawie mówi, ma przyjemny głos i doskonałą dykcję i jest niezwykle wyważony. Do dzisiaj nie wiem jakie ma poglądy, socjalistyczne czy kapitalistyczne. Ale nawet jeśli socjalistyczne to to nie przeszkadza, bo jak napisałem, jest wyważony.
Ostatnio zmieniony przez Pan Dzikus dnia Pon 17:46, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 20:42, 22 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Odświeżam.
Czytał ktoś sagę Lewandowskiego o kotołaku Ksinie?
Jeśli tak, to warto?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pan Dzikus
Gość
|
Wysłany: Pią 8:19, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nie czytałem ale Lewandowski ma prawicowe poglądy i nie lubi UE więc może warto.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mikeon
Gość
|
Wysłany: Pią 8:26, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Nowy serial na podstawie serii Sword Of Truth:
[link widoczny dla zalogowanych]
Niestety troche zalatuje Herculesem i Xena
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 9:15, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Herkules i Xena to stalowy kvlt.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Pią 9:48, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
oglądałem parę odcinków Legend of the Seeker i mam raczej złe odczucia.
Adaptacja książki to nie jest na pewno, bo fabuła ma coś wspólnego z "Pierwszym Prawem Magii" tylko w odcinku premierowym (a i tak było z tym kiepsko)
No i najgorsze jest to, że serial jest POPRAWNY POLITYCZNIE. Nawet Chase jest mulatem . Nic nie zostało z poglądów Goodkinda (a jest on "po naszej stronie").
Moim zdaniem nie warto oglądać. Lepiej przeczytać książki. One też nie są czymś rewelacyjnym, ale "Nadzieję Pokonanych" mimo wszystko polecam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mikeon
Gość
|
Wysłany: Sob 7:22, 06 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Goodkind napisal kiedys, ze nie ma wplywu na to jak wyglada serial, ale stwierdzil rowniez, ze rzeslanie pozostanie niezmienione.
Licze na to, ze xenowosc tego serialu sprawi, ze ogladalnosc bedzie wystarczajaca, by nakrecili kolejne sezony. Dopiero bowiem "im dalej w las" tym przeslanie silniejsze. W pierwszym tomie nigdy bym nie zgadl, ze Goodkind jest fanem Rand.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ambioryks
Gość
|
Wysłany: Nie 16:38, 21 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Z pisarzy najbardziej lubię czytać Lema ("Cyberiada", "Dialogi", "Dzienniki Gwiazdowe") i Tolkiena ("Władca Pierścieni", "Hobbit", "Silmarillion"). A takze pojedyncze ksiażki z serii SW ("Kryształowa Gwiazda", "Cienie Imperium").
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krill
Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:47, 23 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Ja uwielbiam Lema a Solaris uważam za niedościgniony wzór powieści kosmicznych, tak inny od śmieciowych zachodnich pop-space oper - chociaż z tych kilka też jest interesujących; np. Diuna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|