Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego
i innych zwolenników WOLNOŚCI
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wyklęty mistrz

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Hyde Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agęt
Gość






PostWysłany: Sob 14:23, 18 Sie 2007    Temat postu: Wyklęty mistrz

[link widoczny dla zalogowanych]
To się ciężko czyta jako cytat, usunę to formatowanie. Poniżej znajduje się tekst właściwy.

Wyklęty mistrz i jego wyspa
Kiedyś był bohaterem zachodniego świata, dziś wierności dochowuje mu tylko Islandia
To tam wybitny szachista Bobby Fischer spędza jesień swojego życia.
Bobby Fischer i Islandia tworzą tajemniczą i wyjątkowo atrakcyjną parę. Najbardziej charyzmatyczny szachista wszechczasów, uparcie ścigany przez rząd Stanów Zjednoczonych za naruszenie w 1992 roku embarga nałożonego na Jugosławię łączy w sobie geniusz i paranoję; został wykluczony z grona klientów szwajcarskiego banku. Odnalazł jednak spokój i uzyskał azyl polityczny w jednym z najbardziej fascynujących i awangardowych krajów, gdzie szachy są pasją narodową. 9 marca ukrywający się w Rejkiawiku Bobby Fischer skończył 64 lata (tyle, ile jest pól na szachownicy). 64 lata życia mogące służyć za kanwę dla godnego Oscara filmu.

– W 1972 roku Fischer umieścił Islandię na mapie świata – mówi dostojny emeryt Fridrik Olafsson, kiedy rozmawiamy w jego eleganckim domu nad zatoką. Jego wypowiedź można lepiej zrozumieć, gdy przejedzie się z lotniska Keflavik do Rejkiawiku. Droga prowadzi przez księżycowy krajobraz – czarno-biały, płaski i pustynny, jak szachownica bez figur. Dookoła widać tylko zimowy śnieg i lawę; w promieniu prawie 50 kilometrów nie ma ani jednego drzewa. W 1972 roku Fischer zdetronizował Borysa Spasskiego w najsłynniejszym meczu szachowym w historii i tym samym położył kres niepodzielnemu panowaniu radzieckich szachistów. Mecz rozegrano w Laugardalur, istniejącym do dziś kompleksie sportowo-wystawowym. Wciąż znajduje się tam stolik do gry, który, gdyby umiał mówić, opowiedziałby o niesamowitym napięciu, jakie wyczuwało się wtedy wszędzie dookoła.

Fridrik Olafsson, adwokat i arcymistrz szachowy, był prezesem Międzynarodowej Federacji Szachowej (FIDE) i marszałkiem islandzkiego parlamentu (najstarszego parlamentu na świecie, istniejącego od X wieku). W jego słowach nie ma ani krzty przesady: do czasu tego pamiętnego meczu Islandia była postrzegana na świecie jako samotna wyspa zagubiona wśród ogromu Północnego Atlantyku, gdzie w bardzo surowych warunkach mieszkało kilka tysięcy rybaków. Na dodatek pojedynek szachowy odbywał się z zimną wojną w tle. Amerykański sekretarz stanu Henry Kissinger osobiście przekonywał opornego Fischera, aby pojechał do Islandii, chociaż strona islandzka nie zgodziła się na wszystkie jego warunki i mimo dużych obaw szachisty przed interwencją KGB. Aby go zmotywować brytyjski milioner James Slater podwoił kwotę nagrody dokładając z własnej kieszeni 125 tysięcy dolarów. Porażka Spasskiego w tej dyscyplinie, która do tego czasu stanowiła "dumę ZSRR" rozwścieczyła Kreml. Jednocześnie niemal na całym świecie wykupiono komplety szachów i książki dotyczące tej gry. Dzięki Fischerowi Islandia przez dwa miesiące nie schodziła z pierwszych stron gazet.

Dlatego też trudno byłoby dziś znaleźć Islandczyka, który krytykowałby decyzję rządu o udzieleniu Fischerowi azylu politycznego w 2005 roku, gdy szachista przebywał w japońskim więzieniu. Mistrz został aresztowany na podstawie międzynarodowego nakazu, a Waszyngton zwrócił się o jego ekstradycję. Oskarżano go o to, że w zamian za trzy miliony dolarów rozegrał mecz rewanżowy ze Spasskim w miejscowości Sveti Stefan (w Czarnogórze) i w Belgradzie (w Serbii), mimo międzynarodowego embarga nałożonego na Jugosławię. "Wariat i geniusz", "chory geniusz i samotnik", "wspaniały szachista i biedny człowiek" – oto niektóre określenia, jakie usłyszałem pod adresem Bobby’ego na ulicy i w klubach szachowych, od osób w różnym wieku i z różnych grup społecznych. I to wszystko w kraju tyleż atrakcyjnym co kosztownym, o rozwiniętej turystyce i doskonałej opiece społecznej, niepotrzebującym już żadnej reklamy.

Na Islandii prawie wszyscy grają w szachy, od czasu gdy w XI wieku przywieźli je tu angielscy poddani Kanuta Wielkiego, króla Danii, Norwegii i Anglii. Dziś tłumaczyć Islandczykowi, że szachy rozwijają inteligencję byłoby równie bezsensowne jak pouczać Hiszpanów o zaletach oliwy z oliwek. Gra się tu masowo, a arcymistrzowie (należący do najwyższej kategorii), całkowicie poświęceni szachom, otrzymują od państwa miesięczną pensję w wysokości

3000 euro. Nie tylko wspomniany wcześniej Fridrik Olafsson, ale również inni byli profesjonalni szachiści otaczani są najwyższym szacunkiem. Na przykład Margeir Petursson, prezes banku MP zajmujący się licznymi inwestycjami islandzkimi na Ukrainie, w krajach bałtyckich i innych krajach Europy Wschodniej, czy Johann Hjartarson, prawnik w prestiżowej firmie biogenetycznej Decode.

Oczywiście ten kraj, tak odległy, a przy tym rozwinięty i tolerancyjny – już w 1996 roku zalegalizowano tam małżeństwa homoseksualne – to idealne miejsce, gdzie "genialny wariat" może w spokoju spędzić swoją starość, mimo najrozmaitszych bzdur, jakie zdarza mu się wygłaszać i patologicznego antysemityzmu, z powodu którego posunął się nawet do zanegowania holokaustu. Premier Islandii zapowiedział: "Pan Fischer będzie mógł korzystać ze wszystkich przywilejów obywatela Islandii i politycznego azylanta, ale musi także przyjąć wszystkie jego obowiązki". Olafsson, Petursson i Hjartarson, podobnie jak nieliczni islandzcy przyjaciele Fischera, obiecali mu, że nie będą o nim rozmawiać przy włączonym dyktafonie, ale wszyscy są zgodni co do jednego: "To nieprawdopodobne, że człowiek tak inteligentny może głosić tak idiotyczne teorie. Próbowaliśmy go przekonać, że się myli, ale bez skutku. I chyba jest już za późno, żeby zaczął się leczyć. Między innymi z powodu manii prześladowczej: boi się, że psychiatra mógłby mu celowo zaszkodzić lub na przykład podać mu zatrute pastylki". To z powodu tej obsesji Fischer zerwał kontakty z wieloma przyjaciółmi, między innymi z Saemim Palssonem, jego ochroniarzem podczas mistrzostw świata w 1972 roku, którego dziś oskarża o to, że jest "agentem CIA".

Podobnie jak dla milionów wielbicieli szachów na cały świecie, dla których Fischer wciąż jest idolem (i ten podziw dla niego każe im ignorować jego oburzające wypowiedzi) dla Islandczyków bardziej liczą się jego zalety. Wyjaśnia to Gudmundur Thorarinsson, który czas historycznego meczu ze Spasskim w 1972 roku wspomina jako jeden wielki koszmar; sprawował wtedy funkcję prezesa Islandzkiej Federacji Szachowej i był odpowiedzialny za spełnianie dziwacznych wymagań Fischera. (Dla przykładu, miało nie być kamer telewizyjnych, mimo iż pociągało to za sobą poważne straty finansowe. Amerykanin zażyczył sobie również, aby poszczególne partie były rozgrywane bez udziału publiczności). Dziś Thorarinsson należy do Komitetu Obrony Fischera: – Pomijając fakt, że Islandia ma wobec niego dług wdzięczności, zwykła sprawiedliwość wymaga, aby go wesprzeć. O ile wiem, nikt inny nie jest ścigany po upływie piętnastu lat za naruszenie embarga nałożonego na Jugosławię. Przede wszystkim, nie jestem przekonany, czy rozegranie partii szachów było naruszeniem embarga. Poza tym każdy kto czytał autobiografię Clintona pamięta z pewnością, jak wyrozumiały był on dla amerykańskich firm dostarczających broń do Jugosławii podczas wojny domowej – przypomina Thorarinsson podczas spotkania w jego wielkim gabinecie. (...)

A jednak oburzenie Waszyngtonu nie miało granic. Niektórzy przyjaciele szachisty uważają nawet, iż to za sprawą rządu Stanów Zjednoczonych wielki bank szwajcarski UBS zlikwidował rachunek Fischera wbrew woli klienta. Inni sądzą, że powodem tego dziwnego postępowania banku były antysemickie wypowiedzi Fishera, w powiązaniu ze skandalem, jaki wybuchł, gdy okazało się, że na szwajcarskich kontach leżą pieniądze nazistów. Licząca 111 stron dokumentacja tej sprawy, pieczołowicie przechowywana przez Fischera, opisuje samo zdarzenie, ale nie wyjaśnia jego przyczyn. 5 sierpnia 2005 roku bank UBS, bez zgody Fischera przekazał 3 miliony 58 tysięcy 731,66 franka szwajcarskiego (1,9 miliona euro) do banku islandzkiego. Jedna trzecia tej kwoty była ulokowana w złocie i srebrze; bank zlikwidował ten depozyt przeliczając go po bardzo niekorzystnym dla Fischera kursie. Sam Fischer twierdzi, że jeden z szefów banku wyznał mu przez telefon: "Jesteśmy poddawani ogromnej presji". Nie wyjaśnił jednak, o co dokładnie chodzi. (...)

Kolejne zwycięstwo nad Borysem Spasskim w meczu rewanżowym w 1992 roku w byłej Jugosławii i zdeponowana w banku UBS nagroda w wysokości trzech milionów dolarów rozpoczęły względnie szczęśliwy okres w życiu Fischera. W tym czasie miał romans z Węgierką, Zitą Rajcsanyi, potem filipińska narzeczona urodziła mu dziecko, aż w końcu zamieszkał w Tokio, gdzie poznał swoją obecną partnerkę, Miyoko Watai, która od czasu do czasu mieszka z nim w Rejkiawiku. Jednak jego islandzcy przyjaciele twierdzą, że bardzo przeżył zdarzenia z końca 1998 roku; jeszcze dziś, kiedy o tym mówi, widać, że jest strasznie rozgoryczony. Zarzucono mu, że ukrywa się przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości i unika płacenia podatków, toteż cały jego majątek i osobiste pamiątki zostały sprzedane na aukcji w Pasadenie w Kalifornii. Jeszcze gorsze było aresztowanie na tokijskim lotnisku 13 lipca 2004 roku, gdy miał lecieć na Filipiny; policja zorientowała się, że dane w jego paszporcie odpowiadają danym człowieka poszukiwanego międzynarodowym listem gończym. Droga przez mękę trwała do 27 kwietnia 2005 roku, kiedy to rząd Islandii wydał mu paszport, a jednocześnie Komitet Obrony Fischera przekonał japońskie władze, aby nie zgodziły się na ekstradycję szachisty do USA.

Od tego czasu Fischer prowadzi niemal pustelnicze życie w Rejkiawiku, w swoim mieszkaniu niedaleko nadmorskiej promenady. Panuje tu wieczny bałagan, wszędzie zalegają porozrzucane książki, papiery i czasopisma. Początkowo mistrz chodził regularnie na basen z wodą termalną, ale teraz już tego nie robi w obawie, że chlor zniszczy mu skórę. Za to regularnie wybiera się na spacery, co doradzili mu przyjaciele, gdy z niepokojem zauważyli, że zaczął tyć. Często odwiedza antykwariaty i bibliotekę publiczną, gdzie zagląda do wielu książek o różnej tematyce, ale przede wszystkim do tych związanych z polityką międzynarodową; bibliotekarze określają go jako "człowieka grzecznego, ale z wielką rezerwą".

Wciąż ma duży apetyt, wierzy, że przyjmowanie małych dawek alkoholu jest zbawienne dla zdrowia, chodzi do restauracji azjatyckich (upewniwszy się wcześniej, że jest tam bezpiecznie), lubi także ryby i jagnięcinę z kuchni islandzkiej. Nigdy nie pokazuje się w klubie szachowym i prawie nie prowadzi życia towarzyskiego. Protestuje przeciwko budowaniu elektrowni wodnej, która mogłaby zniszczyć naturalne środowisko Islandii, w tym największe w Europie obszary dziewiczej przyrody. Nawołuje też, aby kraj, który udzielił mu azylu zerwał stosunki dyplomatyczne ze Stanami Zjednoczonymi. (...)

Podczas mojego pobytu w Rejkiawiku, kiedy przygotowywałem ten reportaż, napisałem do Fischera trzy listy. Przekazałem mu je przez jednego z jego nielicznych przyjaciół, arcymistrza Helgi Olafssona. W listach przypomniałem mu nasze sympatyczne spotkania w 1991 roku (we Frankfurcie i w Los Angeles) i w 1992 roku (w Sveti Stefan i w Belgradzie). Pytałem, czy moglibyśmy znowu się spotkać. (...) Zapewniłem, że będzie mógł przeczytać tekst przed opublikowaniem, jak się tego zawsze domagał przy okazji nielicznych wywiadów, jakich udzielił w swoim życiu. Po trzeciej próbie Olafsson odpowiedział mi: "Bobby na ogół nie cierpi dziennikarzy, ale o panu ma bardzo dobre zdanie i miło wspomina wcześniejsze spotkania. Być może zadzwoni do pana do hotelu, prawdopodobnie wieczorem. Jak pan zapewne wie, to nocny marek".

Ostatni dzień mojego pobytu, 8 lutego, spędziłem w hotelu nieopodal domu szachisty, przy telefonie, spałem nawet z aparatem pod ręką, ale nie zadzwonił. Rano, jadąc na lotnisko drogą przecinającą księżycowy krajobraz, myślę sobie, że może dobrze się stało. Kiedy Bobby Fisher zaczyna wypowiadać się publicznie, nie jest w stanie utrzymać na wodzy demonów wprowadzających w jego życiu wielki zamęt i mącących tak niezwykły umysł (a mógłby on jeszcze przynieść nam wiele pożytku, zarówno w szachach jak i w innych dziedzinach). Może to jego przedostatnie posunięcie – roszada na Islandię – było genialne.


Ostatnio zmieniony przez agęt dnia Sob 18:09, 18 Sie 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Howard Roark
Gość






PostWysłany: Sob 17:48, 18 Sie 2007    Temat postu:

no proszę, kolejny dowód na to, że żydowska mafia rządzi i dzieli. Presja na bank szwajcarski, presja na tzw. wymiar sprawiedliwości USA... Typowe posunięcia tych zwierząt z ADL et consortes.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krystian
Gość






PostWysłany: Czw 8:17, 18 Lis 2010    Temat postu: wyklety mistrz

Dla mnie Fischer to super gość. Cześć jego pamięci
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie GMT - 3.5 Godziny
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin