|
Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego i innych zwolenników WOLNOŚCI
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rafael
Gość
|
Wysłany: Wto 8:08, 03 Cze 2008 Temat postu: G. Rachman, "We cannot go on eating like this" |
|
|
Cytat: | Przy takiej konsumpcji dłużej nie pociągniemy
[link widoczny dla zalogowanych]
Globalny kryzys żywnościowy
Globalna sprawiedliwość to kłopotliwa sprawa, leżąca u podstaw światowego kryzysu żywnościowego. Na dłuższą metę stanie się też podstawowym problemem przy omawianiu spraw energetyki i globalnego ocieplenia.
Ale w tej chwili ten trudny, abstrakcyjny problem został w dużym stopniu przysłonięty przez pilną potrzebę znalezienia praktycznych rozwiązań dotyczących rosnących cen żywności.
Wszędzie tam, gdzie podróżowałem w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, wszystkie dyskusje polityczne były zdominowane przez ceny żywności. W Pakistanie powiedziano mi, że podczas gdy obcokrajowców niepokoi problem terroryzmu, czy sprawa prezydenta Perweza Muszarrafa, zwykli Pakistańczycy znacznie bardziej niepokoją się rosnącymi w szybkim tempie cenami pszenicy. Na Środkowym Wschodzie polityczny wpływ rosnących cen żywności jest omawiany jako zagadnienie pilniejsze niż kwestia Iranu czy Palestyńczyków. Ale wzrost cen żywności jest problemem nie tylko w biednych krajach. We Francji, doradcy prezydenta Nicolasa Sarkozy wykazują, że rosnące ceny żywności i paliwa są główną przyczyną spadku popularności prezydenta w badaniach opinii publicznej. W Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych niepopularne rządy mówią to samo.
Szczyt dotyczący spraw żywności, rozpoczynający się we wtorek w Rzymie będzie szukał sposobów na złagodzenie kryzysu. Prezes Banku Światowego, Robert Zoellick zaproponował w piątek na tych łamach pewne możliwe do przedsięwzięcia kroki. Są to różne posunięcia od wzrostu pomocy żywnościowej do usunięcia barier w handlu.
Istnieje poważne ryzyko, że rosnące ceny żywności doprowadzą do światowego konfliktu politycznego. Spójrzmy na reakcję w Indiach na stosunkowo neutralne komentarze wygłoszone przez prezydenta George’a W. Busha. Powiedział on, że rosnący dobrobyt w krajach rozwijających się, doprowadził do tego, że ludzie „domagają się lepszego odżywiania i lepszej żywności” toteż „popyt jest większy, a to powoduje wzrost cen”.
W Indiach wybuchła wściekłość. Komentujący zaatakowali argumentem, że Amerykanie jedzą więcej niż Hindusi – wyżywając się w kilku złośliwych wzmiankach o tłustych Jankesach i liposukcji.
Pod pewnym względem ta reakcja była absurdalna. Większość bezstronnych analityków, w tym Bank Światowy, zgadza się z opinią, że rosnący dobrobyt w krajach rozwijających się, jest ważną podstawową przyczyną rosnących cen żywności.
Ale emocjonalna reakcja Hindusów jest również zrozumiała. Jakakolwiek sugestia, że dobre życie należy się jedynie mieszkańcom krajów zachodnich, jest nie do przyjęcia. Europejczycy i Amerykanie jedzą znacznie więcej, jeśli liczyć na głowę mieszkańca, niż Chińczycy czy Hindusi. I podczas gdy rosnące ceny żywności w krajach zachodnich jedynie obciążają domowe budżety, to w Afryce czy Azji niosą ze sobą zagrożenie klęską głodu.
Zachód ma też swój własny wkład w rosnące ceny żywności – poprzez dotacje do biopaliw. Ostatnio w pewnym amerykańskim rysunku satyrycznym trafnie uchwycono tę nieprzyjemną rzeczywistość. Widać na nim grubego człowieka, wyciągającego kolbę kukurydzy z miski afrykańskiego dziecka, a w „dymku” możemy przeczytać: „Przykro mi, ale zamierzam tego użyć jako napędu do mojego samochodu”. Alex Evans z uniwersytetu w Nowym Jorku wskazuje, że te globalne nierówności oznaczają, że bardziej przydatne może się okazać myślenie o „demokracji żywnościowej”, niż o „żywnościowym bezpieczeństwie”.
Moralne dylematy, wywołane konsumpcją obliczoną na głowę mieszkańca, nie ograniczają się jedynie do żywności. W takim samym stopniu odnoszą się do globalnego ocieplenia.
Stany Zjednoczone podkreślają, że Chiny są obecnie największym światowym emitentem dwutlenku węgla. Każde światowe porozumienie dotyczące gazów cieplarnianych nic nie będzie warte, jeśli nie przystąpią do niego Chiny, Indie i inne rosnące potęgi.
Chińczycy kontrargumentują, że przeciętny Amerykanin wciąż pozostawia znacznie większy “węglowy ślad” niż przeciętny Chińczyk. Tak jak i Hindusi, są rozgniewani szokującymi zachodnimi obliczeniami, dotyczącymi wpływem konsumpcji świeżo wzbogaconych mieszkańców Azji na środowisko.
Wszystko komplikuje fakt, że nagromadzenie przez człowieka gazów cieplarnianych w atmosferze – powód dzisiejszego globalnego ocieplenia – jest w przeważającym stopniu produktem dwóch wieków zachodniego uprzemysłowienia. Ale teraz, jak podkreślają kraje rozwijające się, Zachód mówi, że pora z tym skończyć. Jak to wyjaśnił jeden z brazylijskich komentatorów: „To tak, jakby moi bogaci sąsiedzi wydawali wielkie przyjęcie. Mnie zaprosili na kawę. A potem zażądali bym współuczestniczył w płaceniu rachunku”.
Zachodni politycy usilnie starają się znaleźć przekonującą odpowiedź na te skargi krajów rozwijających się. Ale będą równie usilnie starali się przekonać swoich wyborców do ograniczeń, do pogodzenia się ze wzrostem bogatszej Azji.
Tak więc – z żywnością jest tak, jak ze zmianami klimatycznymi – powinniśmy mieć nadzieję, że technologia przyjdzie nam z pomocą. Jak to już wcześniej bywało. Na początku XX wieku wynalezienie nawozów opartych na bazie azotu, poszerzyło na ogromną skalę światowe środki żywności – właśnie w chwili, kiedy eksperci niepokoili się, że gwałtowny wzrost światowej populacji może doprowadzić do klęski głodu. W latach 60. „zielona rewolucja” umożliwiła kolejny skok w produkcji rolnej.
Problem polega na tym, że nowe rozwiązania technologiczne są zawodne. Szersza tolerancja dla genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy mogłaby zdziałać wiele dobrego jeśli chodzi o żywność. Ale wiele technologii, które miały przyczynić się do zmniejszenia globalnego ocieplenia – jak wykorzystanie energii słonecznej czy technologie wychwytywania i składowania dwutlenku węgla – są dalekie od zrealizowania.
Politycy mogą pomóc w tym procesie, wprowadzając bodźce nakłaniające do zmiany zachowań i inwestowania w nowe technologie. Jednak będzie to bardzo trudna przemiana, jako że świat dostosowuje się do wyższych cen żywności i energii i czeka, aż pojawią się i rozwiną nowe technologie.
Ale jakie jest inne wyjście? Jakiekolwiek rozwiązanie oparte na domaganiu się, by Chiny i Indie pozostawały krajami biednymi jest politycznie i moralnie nie do przyjęcia. |
Wynika z tego, że Zachód popierając ekologów tak naprawdę chce torpedować mocarstwowe zapędy Chin i Indii.
Ostatnio zmieniony przez Rafael dnia Wto 8:09, 03 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|