|
Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego i innych zwolenników WOLNOŚCI
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Pon 20:16, 12 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czy z definicji zakazu wynika, że nie da się wprowadzić takiego zakazu, który nie będzie karał za czyn popełniony przy zgodzie wszystkich, wobec których zaistniał? |
oki, no to mamy przepis:
§ 1. Kto podpala dom, bez zgody właściciela, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
ale co w przypadku, jeśli właściciel w momencie podpalenia nie wyraził zgody, ale później jednak uznał, że dobrze się stało? Według normy wyrażonej w § 1, nie ma to znaczenia, bo liczy się brak zgody w momencie podpalenia.
Ale oki, zmieńmy to:
§ 1. Kto podpala dom, bez zgody właściciela, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
§ 2. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego, wniesionego przez właściciela
Powiedzmy, że ściganie z oskarżenia prywatnego załatwia sprawę, bo będzie się ono odbywało tylko wtedy, gdy właściciel to zgłosi.
Ale co w przypadku, kiedy właścicielowi spalonego domu wcale nie zależy na tym, żeby podpalacz szedł do więzienia? Być może preferowałby pieniądze, jeśli podpalacz jest bogaty.
No to modyfikujmy dalej:
§ 1. Kto podpala dom, bez zgody właściciela, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
§ 2. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego, wniesionego przez właściciela
§ 3. Na życzenie właściciela karę pozbawienia wolności można zamienić na karę grzywny na rzecz właściciela
no dobra, ale co jeśli właścicielowi nie odpowiada jednak sąd państwowy? Sprawca jest np. bardzo biedny (więc kasy ściągnąć od niego nie można), a za kratkami na nic się nie przyda. A przecież tuż za rogiem może działać prywatny sąd, który w podobnych przypadkach nakazuje sprawcy pomoc w odbudowie domu. Właścicielowi byłoby to znacznie bardziej na rękę. Czemu więc, nie miałoby się znaleźć w ustawie państwowej zezwolenie na korzystanie z usług innych sądów?
No to modyfikujemy:
§ 1. Kto podpala dom, bez zgody właściciela, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
§ 2. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego, wniesionego przez właściciela
§ 3. Na życzenie właściciela karę pozbawienia wolności można zamienić na karę grzywny na rzecz właściciela
§ 4. Sąd państwowy nie ma monopolu na rozstrzyganie w tej sprawie
I tym sposobem doprowadziliśmy do sytuacji, w której odpowiedzialność jest WYŁĄCZNIE oparta na deliktach (chociaż więc tekst w przepisie § 1 udaje, że jakiś zakaz tam jest, to normy prawne wyrażone w kolejnych paragrafach całkowicie tą normę zakazującą eliminują). I taki zabieg musielibyśmy zrobić z każdym potencjalnym zakazem, bez względu na to, czy dotyczy on zatruwania atmosfery, zabójstwa, czy czegokolwiek.
Przy zakazie bowiem uznajesz, że tak naprawdę to nie interes poszkodowanego chronisz, tylko jakąś dziwnie pojętą moralność.
Jest w naszym kodeksie karnym przepis art. 159, który brzmi tak:
"Kto, biorąc udział w bójce lub pobiciu człowieka, używa broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
czyli (przykładowo) szalikowcy nie mogą sobie zorganizować "ustawki", bo im tego ustawa zabrania!!! Nie ma znaczenia wyrażona przez nich zgoda. To nie interes szalikowaca jest więc chroniony.
Kolejnym kuriozum są rodzaje kar. Pozbawienie wolności już jest dziwne, ale ograniczenie wolności? Wykonywanie pracy na rzecz "instytucji społecznej"? Czyli jak ktoś mnie pobije, to karą dla niego ma być pomaganie społeczności lokalnej? Ale czemu nie mnie osobiście? Przecież to nie społeczność lokalną pobił, tylko mnie!
Tylko odpowiedzialność oparta na szkodzie jest poprawna. I nawet nie jest najważniejsze to, że jest poprawna moralnie (bo to mnie aż tak bardzo nie interesuje), ale przede wszystkim jest najskuteczniejsza ekonomicznie. I tego powinniśmy się trzymać .
Cytat: | Teorie masz ciekawą, ale żeby dawać linki do wiki? Tam nikt nie jest odpowiedzialny za umieszczoną informację. |
akurat te, które podałem są poprawne. Jeśli chcesz mieć absolutną pewność, to wybierz wersje strony, która była aktualna w momencie, gdy zamieściłem posta z linkami, czyli Pon 20:48, 12 Sty 2009.
Cytat: | A fakt, iż jeśli pominiemy teorię nieznaczności, a zniszczymy w sposób nieodwracalny wszystkie pastwiska na Ziemi, to na Ziemi więcej ich już nie będzie nie jest dowodem dla tragedy of the commons? Jedyne czego nie wiemy, to czy gdzieś w kosmosie istnieją zasoby (w tym zwłaszcza pastwiska na innych planetach), które mogłyby tę stratę zrekompensować . Skoro tego nie wiemy, to lepiej nie zakładać, że coś takiego istnieje. Wiemy jednak, że ziemskich pastwisk nic już nie wróci. |
nie, ponieważ nie wiemy, czy zniszczenie wszystkich pastwisk nie byłoby opłacalne. Mogło nam (przykładowo) umożliwić wykarmienie naukowca, który wynalazł nowy system napędu kosmicznego. Zakaz jest opłacalny tylko wtedy, kiedy wiedza o szkodliwości jakiegoś postępowania jest pewna. Wątpliwości mieć możemy, ale jeślibyśmy je roztrzygnęli na korzyść zakazu, to stracimy ekonomicznie. Bo jak już wspomniałem: rynek bez zakazów jest wydajniejszy od rynku regulowanego. Taka jest właściwość naszego świata.
Cytat: | Gdyby nie istniały albo się tym nie zajmowały. Źle zrozumiałem tragedy of the commons, jeśli prawdziwa tragedy zakłada, że prywatne pastwiska także ulegną w każdym przypadku prędzej czy później zniszczeniu. Jest tak? |
tragedy of the commons to sytuacja w której istnieje jakieś dobro publiczne (czyli takie, które z przyczyn technicznych nie może być prywatne, albo zostało przez państwo sztucznie stworzone), którego wyzyskanie opłaca się jednostce z wysoką preferencją czasową, ale spowoduje tym samym straty dla całej gospodarki w dalszym terminie (czyli także dla siebie). Prywatne pastwiska będą się miały tak, jak je będą traktować ich właściciele. Niektórzy je szybko wykorzystają, ale większość zapewne będzie o nie dbać.
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Wto 7:07, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 20:39, 12 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japeton napisał: |
Tylko odpowiedzialność oparta na szkodzie jest poprawna. I nawet nie jest najważniejsze to, że jest poprawna moralnie (bo to mnie aż tak bardzo nie interesuje), ale przede wszystkim jest najskuteczniejsza ekonomicznie. I tego powinniśmy się trzymać . |
No, no zaczyna mi się podobać. Prawo winno być sprawiedliwością, której poczucie uzależnione jest od ludzi. Nie istnieje ona bez ludzi, więc powinna służyć ludziom. Taki wniosek odrzuca funkcję prewencyjną prawa, spycha ją jedynie do dodatkowych korzyści, ale nie czyni z niej celu. (Notabene: od razu widzimy czym jest partia Prawo i Sprawiedliwość, odrzuca ona prawo lub odrzuca sprawiedliwość, bowiem rozróżnia te dwie sprawy, czyli inaczej je pojmuje. )
Jedynie moje zastrzeżenia to iż uzasadnianie moralne mniej Cię interesuje. Stąd prosta droga do prawicowego marksizmu czy innej hybrydy.
Japeton napisał: |
tragedy of the commons to sytuacja w której istnieje jakieś dobro publiczne (czyli takie, które z przyczyn technicznych nie może być prywatne, albo zostało przez państwo sztucznie stworzone), którego wyzyskanie opłaca się jednostce z wysoką preferencją czasową, ale spowoduje tym samym straty dla całej gospodarki w dalszym terminie (czyli także dla siebie). Prywatne pastwiska będą się miały tak, jak je będą traktować ich właściciele. Niektórzy je szybko wykorzystają, ale większość zapewne będzie o nie dbać. |
Czyli dobrze zrozumiałem. Ty odrzucasz po prostu twierdzenie, że to wyzyskanie spowoduje straty dla całej gospodarki w dalszym terminie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Pon 20:52, 12 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czyli dobrze zrozumiałem. Ty odrzucasz po prostu twierdzenie, że to wyzyskanie spowoduje straty dla całej gospodarki w dalszym terminie. |
nie odrzucam, tylko stwierdzam, że tego wiedzieć nie możemy (bo nie znamy naszego całego środowiska, jakim jest nie tylko Ziemia, ale cały wszechświat). Wydawanie zakazów w sytuacji, w której prawodawca nie ma pełnej wiedzy, jest szkodliwe ekonomicznie.
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Pon 20:53, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 21:20, 12 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
No tak, racja.
Chciałbym jeszcze wrócić do tych przepisów:
§ 1. Kto podpala dom, bez zgody właściciela, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
§ 2. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego, wniesionego przez właściciela
§ 3. Na życzenie właściciela karę pozbawienia wolności można zamienić na karę grzywny na rzecz właściciela
§ 4. Sąd państwowy nie ma monopolu na rozstrzyganie w tej sprawie.
Wyobraźmy sobie teraz, że dom został podpalony, a właściciel domu w chwilę po tym zmarł (niekoniecznie wskutek podpalenia, powiedzmy, że z naturalnych przyczyn). Jakie założenia powinna w tym wypadku przyjąć prokuratura?
PS. Czy służba zdrowia wytwarza takie same dobra jak sądownictwo (o tyle takie same, że korzystanie z każdego z nich nie powinno być przymusowe)? Czy obywatel powinien mieć prawo zrzeczenia się ochrony prawnej?
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 21:20, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Pon 22:09, 12 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wyobraźmy sobie teraz, że dom został podpalony, a właściciel domu w chwilę po tym zmarł (niekoniecznie wskutek podpalenia, powiedzmy, że z naturalnych przyczyn). Jakie założenia powinna w tym wypadku przyjąć prokuratura? |
nie powinna przyjmować żadnych założeń, bo w ogóle nie powinna ona istnieć . Poszkodowanym może być nie tylko właściciel, ale także jego rodzina, czy inni spadkobiercy (wskazani w testamencie). Właściciel może też upoważnić jakąś zupełnie obcą osobę (lub firmę) do dochodzenia sprawiedliwości w jego imieniu, na wypadek śmierci (i zażyczyć sobie, żeby uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na walkę z globalnym ociepleniem, czy coś w tym stylu ). To jest niemal to samo, co sprzedaż wierzytelności, czyli zwykła cesja.
Cytat: | PS. Czy służba zdrowia wytwarza takie same dobra jak sądownictwo (o tyle takie same, że korzystanie z każdego z nich nie powinno być przymusowe)? Czy obywatel powinien mieć prawo zrzeczenia się ochrony prawnej? |
na oba pytania odpowiadam: tak!
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Pon 22:12, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 8:13, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Robi się OT wprawdzie, ale nurtują mnie kolejne pytania.
Czy państwo nie jest czasem zorganizowaną formą agresji jednych społeczności wobec drugich? Jeśli tak, to czy państwo nie stanowi jednocześnie obrony jednej społeczności przed agresją innych?
Państwo stanowi także formę agresji wobec swoich własnych obywateli, w jaki sposób można je zastąpić nie pozbywając się obrony przed innymi państwami?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Wto 14:12, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czy państwo nie jest czasem zorganizowaną formą agresji jednych społeczności wobec drugich? |
tak, jest formą agresji (np. kradnie pieniądze uczciwemu człowiekowi, a daje jakiemuś menelowi)
Cytat: | Jeśli tak, to czy państwo nie stanowi jednocześnie obrony jednej społeczności przed agresją innych? |
tak, broni ich przed agresją (np. broni embriony przed agresją kobiet).
Cytat: | Państwo stanowi także formę agresji wobec swoich własnych obywateli, w jaki sposób można je zastąpić nie pozbywając się obrony przed innymi państwami? |
bronić można się nie tylko państwowo, ale także prywatnie. A z definicji obrona prywatna jest skuteczniejsza, niż obrona państwowa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 14:49, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japeton napisał: | Cytat: | Czy państwo nie jest czasem zorganizowaną formą agresji jednych społeczności wobec drugich? |
tak, jest formą agresji (np. kradnie pieniądze uczciwemu człowiekowi, a daje jakiemuś menelowi) |
Miałem na myśli raczej przykładowo Niemców i Polaków.
Japeton napisał: |
Cytat: | Jeśli tak, to czy państwo nie stanowi jednocześnie obrony jednej społeczności przed agresją innych? |
tak, broni ich przed agresją (np. broni embriony przed agresją kobiet). |
Też miałem na myśli bardziej Niemców i Polaków na przykład.
Japeton napisał: |
bronić można się nie tylko państwowo, ale także prywatnie. A z definicji obrona prywatna jest skuteczniejsza, niż obrona państwowa. |
Gdyby powiedzmy w XVII wieku Rzeczpospolita nagle zniknęła, to jej dawnym sąsiadom trudniej byłoby podbić opuszczone przez nią ziemie?
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 14:50, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Viperek
Gość
|
Wysłany: Wto 15:00, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ostatnio znalazłem taką ciekawostkę:
"Każde skorzystanie z internetowej wyszukiwarki Google przyczynia się do emisji 7 gramów dwutlenku węgla - twierdzi amerykański fizyk. "
I co z tym dalej? Nie można tego tak zostawić
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Wto 15:16, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Gdyby powiedzmy w XVII wieku Rzeczpospolita nagle zniknęła, to jej dawnym sąsiadom trudniej byłoby podbić opuszczone przez nią ziemie? |
przypomnę, że w XVII w. prywatne armie polskich magnatów stacjonowały na Kremlu . Gdyby Rzeczpospolitej nie było, to wystawienie armii do obrony byłoby tańsze.
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Wto 15:17, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 15:58, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Pytanie czy ktokolwiek wystawiłby taka armię? Suma wystawianych armii mogłaby być większa (i pewnie by była) niż armia, którą udawało się wystawiać państwu. Jednak każdy strateg wie, że łatwiej walczyć kolejno przeciwko armii połockiej, armii witebskiej, armii smoleńskiej, armii mścisławskiej itd. niż stoczyć bój z jedną wielką armią Rzeczpospolitej, czy choćby z połączonymi siłami kresowymi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Wto 17:18, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pytanie czy ktokolwiek wystawiłby taka armię? |
mogę zapytać: a czy Rzeczpospolita wystawiłaby taką armię? . Jeśliby Polakom zależało na obronie przed Niemcami, to by wystawili. A jakby nie zależało - to nawet Rzeczpospolita by tu nie pomogła. Wszystko zależy od ludzi. Anarchokapitalizm tym się w tej kwestii tylko różni od państwa, że wystawienie armii byłoby tańsze.
Cytat: | Suma wystawianych armii mogłaby być większa (i pewnie by była) niż armia, którą udawało się wystawiać państwu. Jednak każdy strateg wie, że łatwiej walczyć kolejno przeciwko armii połockiej, armii witebskiej, armii smoleńskiej, armii mścisławskiej itd. niż stoczyć bój z jedną wielką armią Rzeczpospolitej, czy choćby z połączonymi siłami kresowymi. |
ale stratedzy z armii połockiej, witebskiej, smoleńskiej, mścisławskiej (hehe, jednak na Rosję chcesz uderzać ) też o tym wiedzą. W ich interesie byłoby więc dogadanie się w sprawie wspólnej akcji.
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Wto 17:20, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 18:24, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japeton napisał: | Jeśliby Polakom zależało na obronie przed Niemcami, to by wystawili. A jakby nie zależało - to nawet Rzeczpospolita by tu nie pomogła. |
Chłopom raczej nie zależało na obronie przed Ruskami czy Niemcami, a to oni w dużej mierze utrzymywali armię. I ta armia broniła także ich bardzo długo. Chociaż faktycznie wcale nie oznacza to, iż tak było dobrze.
Czujesz jakiś sentyment do polskości? Czy jej szeroko pojęta obrona mogłaby być argumentem uzasadniającym złamanie czyjejś wolności, nawet wtedy, gdy ten ktoś nie naruszył Twojej?
Odnoszę wrażenie, że patriotyzm jest trudny do pogodzenia z anarchokapitalizmem. O ile za postawą maksymalizacji wolności stoją silne argumenty, o tyleż postawa patriotyczna wydaje się często zwykłym uszczęśliwianiem na siłę, podobnym socjalizmowi.
Jeszcze z innej beczki: walczysz o anarchokapitalizm? Rozmawiasz z ludźmi? Przekonujesz ich? (ja to inna sprawa, wszak sam poprosiłem o wytłumaczenie)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Wto 19:37, 13 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Chłopom raczej nie zależało na obronie przed Ruskami czy Niemcami, a to oni w dużej mierze utrzymywali armię. I ta armia broniła także ich bardzo długo. Chociaż faktycznie wcale nie oznacza to, iż tak było dobrze. |
w XVII w. Polsce panowały stosunki feudalne, więc kwestia ponoszenia kosztów jest trochę skomplikowana. Sytuacja chłopa niewiele się różniła od sytuacji niewolnika, więc nic dziwnego, że na polskości jej nie zależało. Podobnie jak chłopom niemieckim, czy ruskim .
Cytat: | Czujesz jakiś sentyment do polskości? Czy jej szeroko pojęta obrona mogłaby być argumentem uzasadniającym złamanie czyjejś wolności, nawet wtedy, gdy ten ktoś nie naruszył Twojej? |
Dla mnie obrona polskości = obrona wolności .
Cytat: | Odnoszę wrażenie, że patriotyzm jest trudny do pogodzenia z anarchokapitalizmem. O ile za postawą maksymalizacji wolności stoją silne argumenty, o tyleż postawa patriotyczna wydaje się często zwykłym uszczęśliwianiem na siłę, podobnym socjalizmowi. |
hmmm, to zależy czym jest dla Ciebie polskość. Jeśli istnieniem państwa, to pogodzić się oczywiście nie da. Moim zdaniem jest to jednak przede wszystkim kultura, która z definicji w anarchokapitalizmie będzie się rozwijać lepiej niż w państwie
Cytat: | Jeszcze z innej beczki: walczysz o anarchokapitalizm? Rozmawiasz z ludźmi? Przekonujesz ich? (ja to inna sprawa, wszak sam poprosiłem o wytłumaczenie) |
jestem anarchokapitalistą dopiero od 5 miesięcy, więc nie wymagaj cudów . Ateistą jestem od 7 lat, ale do tej pory nikogo nie przekonałem
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Wto 19:38, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 7:31, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Skoro jesteś ateistą, to co przyjmujesz a priori?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Śro 8:59, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Skoro jesteś ateistą, to co przyjmujesz a priori? |
gdybym był teistą, to też bym przyjmował rzeczy a priori . A przyjmuję zapewne to samo, co nieświadomie (albo świadomie?) przyjmują chyba wszyscy ludzie (przynajmniej kiedy nie są w kościele, albo na wiecu robotniczym) np:
1. Aksjomat istnienia
2. Zasada tożsamości
3. Aksjomat świadomości
(zabawne, że jest to zarazem podstawa obiektywizmu Ayn Rand, hehe)
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Śro 9:16, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 11:03, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japeton napisał: |
gdybym był teistą, to też bym przyjmował rzeczy a priori . |
Widac posłużyłem się zbyt dużym skrótem myślowym. Chodziło mi o to, że sam jestem teistą i gdybyś Ty także nim był, miałbym pewne przypuszczenia co do tego, co jest Twoim a priori. Skoro jednak jesteś ateistą, to nie mam zielonego pojęcia, bo możliwości widzę mnóstwo.
Japeton napisał: |
1. Aksjomat istnienia
2. Zasada tożsamości
3. Aksjomat świadomości
|
Masz na myśli takie założenia, że istniejesz, nie możesz jednocześnie istnieć i nie istnieć, a do tego jesteś świadomy? Taką wiarę i ja podzielam. Czy to wszystko, co przyjmujesz a priori? Chętnie dowiem się także, jakie wnioski z tych założeń wysnuwasz.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Śro 13:45, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | 1. Aksjomat istnienia
2. Zasada tożsamości
3. Aksjomat świadomości |
rozumiem je tak, jak przedstawiła je Ayn Rand:
1. Aksjomat istnienia, to przekonanie, że rzeczywistość istnieje - czyli, że istnieje coś poza Twoją świadomością. Dane o tej rzeczywistości "zbieramy" za pomocą naszych zmysłów (czyli przez jedyne "wejścia" informacji jakie posiadamy), a następnie za pomocą rozumu możemy zrobić z nich użytek (albo zrezygnować z użycia rozumu i pozostać zwierzętami).
2. Zasada tożsamości - czyli zasada, że każdy obiekt jest taki sam, jak on sam. Nie moglibyśmy sobie wyobrazić świata, gdzie ta zasada nie jest przestrzegana
3. Aksjomat świadomości - czyli przekonanie, że Twoja świadomość istnieje.
Cytat: | Czy to wszystko, co przyjmujesz a priori? Chętnie dowiem się także, jakie wnioski z tych założeń wysnuwasz. |
ojej, pełno rzeczy sobie zakładam, często na potrzeby napisania konkretnego postu . Ale coś się postaram wymyślić, żeby zaspokoić Twoją ciekawość:
W kwestiach metafizyki i epistemologii zasadniczo się zgadzam z filozofią obiektywizmu Ayn Rand, przynajmniej w tym sensie, że nie przyjmując jej, mogę od razu iść do domu i zamknąć się w łazience .
Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja z moralnością, ponieważ istnieje błąd naturalistyczny, którego nie da się obejść. Ayn Rand jako najwyższą wartość wskazuje własne życie, co jest oczywiście wyborem arbitralnym (choć ona tak nie uważa). Wybór ten ma jednak pewną zaletę – sprawia, że wyznający ją obiekt jest interesujący . Ponieważ odchodzi konieczność samopoświęcenia się dla innych, to taki obiekt może osiągnąć maksymalną wydajność w dążeniu do jak najpełniejszego życia (jakkolwiek on to rozumie). Powstaje wtedy sytuacja, w której staje się on skuteczniejszy ekonomicznie, niż każdy inny jego konkurent. Stawia czoła swojemu środowisku w najlepszy możliwy dla niego sposób. Wydaje mi się, że zaczyna wtedy mieć znaczenie dla losów świata, bo się niejako włącza do gry na wszechświatowym wolnym rynku. W innym przypadku umiera spokojną kolektywistyczną śmiercią, ale jako człowiek nie istnieje.
Co do moich poglądów politycznych: wybrałem sobie moralność Ayn Rand (ze wszystkich mi znanych, wydaje mi się najsympatyczniejsza), wedle której nie muszę się starać o dobro innych, tylko o dobro własne. A w moim interesie jest anarchokapitalizm, ponieważ pozwoli mi osiągnąć najlepszą wydajność ekonomiczną. Żadnej zawiłej filozofii w tym nie ma
Aha - ale to są moje poglądy forumowe, które z założenia chyba MUSZĄ być pewną pozą (nie to, że jestem nieszczery, ale gdybym pisał o moich stanach emocjonalnych, to byłbym po prostu drugim Bodziem ). W "zwykłym życiu" wyznajemy jakiś zgniły eklektyzm w rodzaju „moral zeitgeist”, nad którym nawet nie warto się zastanawiać. Jak to kiedyś powiedział tow. prof. Leszek Kołakowski na prośbę o jakąś mądrość życiową: "lepiej się tą całą filozofią nie zajmować, tylko ładne dziewczyny podrywać" .
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Śro 13:48, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 15:22, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japeton napisał: |
Co do moich poglądów politycznych: wybrałem sobie moralność Ayn Rand (ze wszystkich mi znanych, wydaje mi się najsympatyczniejsza), wedle której nie muszę się starać o dobro innych, tylko o dobro własne. |
Pytanie czy są sytuacje, w których chcesz to robić i jeśli owszem, to dlaczego?
Zastanawiam się czy altruizm faktycznie nie jest sprawą genów, jak miałeś okazję w innym temacie przedstawić. Czy nie jest tak, że geny wywołują u nas (oczywiście nie bezpośrednio ) stan braku jakiegoś dobra duchowego, gdy widzimy, że komuś dzieje się krzywda. Jeśli tak, jest to smutna to wizja.
A może pomagamy, bo oczekujemy, że i nam zostanie udzielona pomoc? Niestety jak dowodzi prof. R. Cialdini (,,Wywieranie wpływu na ludzi" - polecam!) w oparciu o regułę wzajemności*, taka pomoc również wynika z (genetycznego lub w inny sposób) przystosowania gatunku ludzkiego do przetrwania (i to możliwie efektywnego) na nieprzyjaznej Ziemi.
W zasadzie cała rzecz sprowadza się do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy człowiek jest w stanie zrobić cokolwiek, co nie jest wywołane przez jego egoizm? Tzw. ,,bezinteresowność" w gruncie rzeczy nie wynika z przemyślenia sprawy i podjęcia decyzji kierując się wyłącznie rozumem, co jest jedynym przedstawionym (w tamtym wątku o genach, socjalistach i stokrotkach)przez Ciebie sposobem na wyrwanie się z okowów władzy genów. Zresztą kierowanie się rozumem byłoby totalnym bezsensem w tym przypadku. W procesie myślowym bowiem, poszukujemy dowodów, argumentów czy innego rodzaju uzasadnień dla wszelkiego działania. A bezinteresowność unika właśnie wszelkich uzasadnień.
Pomocne może być dla tak skołowanego człowieka (czyt. dla mnie), przyjęcie a priori, że Bóg istnieje i podoba mu się, gdy sobie nawzajem pomagamy, czyli, że to coś jest dobre. Dobre i już. Bez uzasadnienia. Przyjemniej i łatwiej wtedy żyć.
Dlatego pytam: czy Ty bywasz altruistyczny? Jeśli tak, to dlaczego?
*w skrócie: ofiarowanie komuś pomocy wywołuje u obdarowanego odruch odwdzięczenia się przy najbliższej okazji. Tak więc ofiarowując coś, wcale tego bezpowrotnie nie tracimy, tylko podświadomie liczymy, że zostanie nam to zwrócone, gdy my będziemy w potrzebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Śro 17:07, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pytanie czy są sytuacje, w których chcesz to robić i jeśli owszem, to dlaczego? |
czy chcę dbać o swój interes? Właściwie robię to bez przerwy! Np. przed chwilą zjadłem kawałek świni, żeby zaspokoić głód. Wiązało się to, co prawda, z naruszeniem wolności świni, ale nie mam specjalnych wyrzutów sumienia.
Cytat: | Zastanawiam się czy altruizm faktycznie nie jest sprawą genów, jak miałeś okazję w innym temacie przedstawić. Czy nie jest tak, że geny wywołują u nas (oczywiście nie bezpośrednio ) stan braku jakiegoś dobra duchowego, gdy widzimy, że komuś dzieje się krzywda. Jeśli tak, jest to smutna to wizja. |
myślę, że tak jest. No a ocena moralna, to już inna sprawa.
Cytat: | A może pomagamy, bo oczekujemy, że i nam zostanie udzielona pomoc? Niestety jak dowodzi prof. R. Cialdini (,,Wywieranie wpływu na ludzi" - polecam!) w oparciu o regułę wzajemności*, taka pomoc również wynika z (genetycznego lub w inny sposób) przystosowania gatunku ludzkiego do przetrwania (i to możliwie efektywnego) na nieprzyjaznej Ziemi. |
tylko, że w tej chwili pomaganie przypadkowym ludziom już nam się nie opłaca. Czyli ten mechanizm musiał powstać w przeszłości, a obecnie po prostu "źle działa".
Cytat: | W zasadzie cała rzecz sprowadza się do poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy człowiek jest w stanie zrobić cokolwiek, co nie jest wywołane przez jego egoizm? Tzw. ,,bezinteresowność" w gruncie rzeczy nie wynika z przemyślenia sprawy i podjęcia decyzji kierując się wyłącznie rozumem, co jest jedynym przedstawionym (w tamtym wątku o genach, socjalistach i stokrotkach)przez Ciebie sposobem na wyrwanie się z okowów władzy genów. Zresztą kierowanie się rozumem byłoby totalnym bezsensem w tym przypadku. W procesie myślowym bowiem, poszukujemy dowodów, argumentów czy innego rodzaju uzasadnień dla wszelkiego działania. A bezinteresowność unika właśnie wszelkich uzasadnień. |
i dlatego bezinteresowność jest zaprzeczaniem rozumowi.
Cytat: | Pomocne może być dla tak skołowanego człowieka (czyt. dla mnie), przyjęcie a priori, że Bóg istnieje i podoba mu się, gdy sobie nawzajem pomagamy, czyli, że to coś jest dobre. Dobre i już. Bez uzasadnienia. Przyjemniej i łatwiej wtedy żyć. |
"bo to jest przyjemne" jest akurat nienajgorszym uzasadnieniem dla wiary w Boga (bo też innych nie znam).
Cytat: | Dlatego pytam: czy Ty bywasz altruistyczny? Jeśli tak, to dlaczego? |
http://www.mikke.fora.pl/kacik-dyskusyjny,1/hitman-rehabilitacja-czyli-znow-o-czarnuchach,7295-50.html - padło podobne pytanie .
Cytat: | *w skrócie: ofiarowanie komuś pomocy wywołuje u obdarowanego odruch odwdzięczenia się przy najbliższej okazji. Tak więc ofiarowując coś, wcale tego bezpowrotnie nie tracimy, tylko podświadomie liczymy, że zostanie nam to zwrócone, gdy my będziemy w potrzebie. |
tak właśnie jest. Już to jednak dłużej nie działa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 18:20, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japeton napisał: |
czy chcę dbać o swój interes? |
Nie. Czy czasami przedkładasz interes innych nad swój. Ale to już przeczytałem w linku, który podałeś.
Japeton napisał: |
tylko, że w tej chwili pomaganie przypadkowym ludziom już nam się nie opłaca. Czyli ten mechanizm musiał powstać w przeszłości, a obecnie po prostu "źle działa". |
Zgadza się. I ten mechanizm bardzo często wykorzystują różni naciągacze.
Japeton napisał: |
i dlatego bezinteresowność jest zaprzeczaniem rozumowi. |
Owszem. I nie wiem czemu, ale to sprawia, że pragnę być jeszcze bardziej bezinteresowny. Czuję się jakbym działał na przekór programowi, lecz tragizm polega na tym, że bezinteresowność to działanie zgodne z zaprogramowaniem.
A za cel życia nie postawiłem sobie przetrwać i zostawić jak najwięcej moich genów. Może moje geny są tak zaprogramowane, że czują, iż nie są najlepszą wersją i dlatego sprawiają, że nie mam zamiaru reprodukować się w jak największej liczbie (no to już chyba science-fiction nawet jak dla Ciebie?). A może to po prostu mój wybór. Chcę żyć jak najprzyjemniej, a tak mnie nauczono, że bez wypełniania nakazów moralnych nie potrafię się cieszyć. I dobrze mi z tym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Śro 19:20, 14 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
jestem liberałem, więc nie mam nic przeciwko temu, byś żył w szczęściu .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 14:28, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japetonie, wróćmy jeszcze do odpowiedzialności deliktowej. Knaga wydobyła z mej głowy dość istotny problem.
Załóżmy, że nie chcę konsumować narkotyków i wiem, że po ich spróbowaniu zmieni się mój pogląd. Załóżmy, że ktoś mnie siłą naszprycował, a ja czuję się na tyle dobrze, że nie mam zamiaru pozywać tej osoby. Jednak gdybym dysponował niezaburzoną świadomością sprzed podania mi narkotyku pozwałbym tą osobę.
Czy mogę zawrzeć z prywatnym wymiarem sprawiedliwości (czy agencją ochrony jak kto woli i prywatnym sądem) umowę, która pozwoli działać wbrew mojej (po naszprycowaniu) woli i karać tego, który mnie poczęstował? I idąc dalej, czy mogę zawierać umowy pozbawiające mnie jakiejkolwiek wolności? Czy w AK-apie istnieje coś takiego jak chwilowa niepoczytalność dyskwalifikująca ważność umów? Jeśli tak, to kto ma stać na straży dyskwalifikacji?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Knaga
Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:43, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Zarówno zwolennikom jak i przeciwnikom teorii globalnego ocieplenia gorąco ()polecam dwa filmiki:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Naprawdę warto zobaczyć - rodzaj debaty.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Knaga dnia Śro 14:44, 21 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krzychun
Gość
|
Wysłany: Śro 14:58, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj u Wildsteina ma być krytyka ekologii,wystąpi m.in dr.Gwiazdowski. TVP1
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Śro 16:16, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Załóżmy, że nie chcę konsumować narkotyków i wiem, że po ich spróbowaniu zmieni się mój pogląd. Załóżmy, że ktoś mnie siłą naszprycował, a ja czuję się na tyle dobrze, że nie mam zamiaru pozywać tej osoby. Jednak gdybym dysponował niezaburzoną świadomością sprzed podania mi narkotyku pozwałbym tą osobę. |
Nie musisz pozywać tuż po podaniu narkotyku, możesz to zrobić, jak jego działanie ustanie.
A jeśli ten narkotyk uszkodził Ci trwale mózg, to pozew może złożyć Twoja żona. (oczywiście wtedy będzie musiała przekonać sąd, że nie warto Cię słuchać, bo bredzisz)
Cytat: | Czy mogę zawrzeć z prywatnym wymiarem sprawiedliwości (czy agencją ochrony jak kto woli i prywatnym sądem) umowę, która pozwoli działać wbrew mojej (po naszprycowaniu) woli i karać tego, który mnie poczęstował? |
tak. To zwykła cesja należności deliktowych.
Cytat: | I idąc dalej, czy mogę zawierać umowy pozbawiające mnie jakiejkolwiek wolności? |
tak. Tzn. możesz się zobowiązać, że będziesz się zachowywał jak osoba niewolna (np. przyjmował bez skargi baty od swojego kontrahenta). Wolności skutecznie zrzec się nie można.
Cytat: | Czy w AK-apie istnieje coś takiego jak chwilowa niepoczytalność dyskwalifikująca ważność umów? |
myślę, że tak.
Cytat: | Jeśli tak, to kto ma stać na straży dyskwalifikacji? |
sądy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 17:34, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Japeton napisał: |
A jeśli ten narkotyk uszkodził Ci trwale mózg, to pozew może złożyć Twoja żona. (oczywiście wtedy będzie musiała przekonać sąd, że nie warto Cię słuchać, bo bredzisz) |
A jeśli nie mam żony?
Czy ktoś może obiektywnie wykazać, że nastąpiło takie uszkodzenie mózgu, iż człowiek działa wbrew swojej pierwotnej woli? A nawet jeśli da się tak wykazać, to którą wolę (teraźniejsza czy sprzed uszkodzenia) należy szanować? Teraźniejszą o ile umowa nie postanowiła inaczej?
Japeton napisał: |
Cytat: | I idąc dalej, czy mogę zawierać umowy pozbawiające mnie jakiejkolwiek wolności? |
tak. Tzn. możesz się zobowiązać, że będziesz się zachowywał jak osoba niewolna (np. przyjmował bez skargi baty od swojego kontrahenta). Wolności skutecznie zrzec się nie można. |
I jeśli zobowiążę się do niewolnictwa i postąpię wbrew temu zobowiązaniu, to sąd może mnie ukarać, czy tylko ma ograniczyć się do nieprzeszkadzania mojemu właścicielowi?
Czy mogę sprzedać moje dzieci? Albo czy matka moich dzieci może je sprzedać, jeśli ja się nie zgadzam? Jeśli rodzice mogą sprzedać swoje dzieci, to jak długo maja to prawo? Do końca swego życia? I odwrotnie czy bliscy np. dzieci mają prawo ubezwłasnowolnić wyrokiem sadu rodziców, nawet jeśli ci nigdy się na to nie zgodzili?
Japeton napisał: |
Cytat: | Czy w AK-apie istnieje coś takiego jak chwilowa niepoczytalność dyskwalifikująca ważność umów? |
myślę, że tak.
Cytat: | Jeśli tak, to kto ma stać na straży dyskwalifikacji? |
sądy |
Jakie sądy? Załóżmy, że będąc niepoczytalnym zawarłem dożywotnią umowę z sądem A , że podlegam jego jurysdykcji. Jest to jedyna umowa jaką zawarłem w moim życiu. Po pewnym czasie stając się poczytalny, odkryłem, że to nie to czego chciałem. Mam zwrócić się do sądu B, który jest równorzędny (tak samo prywatny) sądowi A?
PS. Pisząc czy ktoś ma prawo, nie mam na myśli prawa silniejszego, bo wówczas sprawa byłaby oczywista .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Śro 18:05, 21 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A jeśli nie mam żony? |
dzieci, znajomi, PAO, ciotki, kuzyni, sąsiedzi, lewacy wierzący w sprawiedliwość Bożą lub społeczną itd.
A jeśli nie masz nikogo, to znaczy, że nikomu na Tobie nie zależało, więc w gruncie rzeczy Twoja śmierć była zbawieniem dla społeczeństwa
Cytat: | Czy ktoś może obiektywnie wykazać, że nastąpiło takie uszkodzenie mózgu, iż człowiek działa wbrew swojej pierwotnej woli? |
nie, chociaż w przyszłości tak. Ale sądowi wystarczą pobieżne oględziny, aby stwierdzić, czy jesteś przy zdrowych zmysłach.
Cytat: | A nawet jeśli da się tak wykazać, to którą wolę (teraźniejsza czy sprzed uszkodzenia) należy szanować? |
jeśli ześwirowałeś, to przeszłą. A jeśli nie, to obecną.
(zaznaczam jednak, że pytasz o szczegółowe kwestie, odnośnie tego, jak będą konkretne sprawy rozstrzygane. Otóż każdy sąd będzie mógł sobie rozstrzygać jak będzie chciał, a to rynek zdecyduje jaki system jest najlepszy. Ja tylko podaję moje przewidywania. Problemy o których piszesz występują także w prawie państwowym)
Cytat: | I jeśli zobowiążę się do niewolnictwa i postąpię wbrew temu zobowiązaniu, to sąd może mnie ukarać, czy tylko ma ograniczyć się do nieprzeszkadzania mojemu właścicielowi? |
może Cię ukarać za złamanie kontraktu. (np. zapłacić za korzyści, które Twój "właściciel" z tego powodu utracił)
Cytat: | Czy mogę sprzedać moje dzieci? |
tak
Cytat: | Albo czy matka moich dzieci może je sprzedać, jeśli ja się nie zgadzam? |
zależy od umowy między Tobą, a matką. Jeśli nie ma żadnej umowy, to dzieci należą do matki.
Cytat: | Jeśli rodzice mogą sprzedać swoje dzieci, to jak długo maja to prawo? Do końca swego życia? |
do momentu, w którym znajdzie się PAO, gotowe te dzieci przed swoimi rodzicami obronić (albo dziecko będzie się zdolne samo obronić).
Cytat: | I odwrotnie czy bliscy np. dzieci mają prawo ubezwłasnowolnić wyrokiem sadu rodziców, nawet jeśli ci nigdy się na to nie zgodzili? |
Mogą przejąć na własność swoich rodziców, jeśli ci nie mają siły się przed nimi bronić lub nie mają wykupionej usługi PAO, które by to za nich zrobiło.
Cytat: | Jakie sądy? Załóżmy, że będąc niepoczytalnym zawarłem dożywotnią umowę z sądem A , że podlegam jego jurysdykcji. Jest to jedyna umowa jaką zawarłem w moim życiu. Po pewnym czasie stając się poczytalny, odkryłem, że to nie to czego chciałem. Mam zwrócić się do sądu B, który jest równorzędny (tak samo prywatny) sądowi A? |
tak. Sądy A i B rozstrzygną sprawę między sobą.
Cytat: | PS. Pisząc czy ktoś ma prawo, nie mam na myśli prawa silniejszego, bo wówczas sprawa byłaby oczywista . |
w anarchokapitalizmie istnieje tylko prawo silniejszego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 7:36, 22 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Więc teraz mamy AK-ap? Wszak powszechne jest prawo silniejszego.
Edit:
A może AK-ap to stan umysłu, zdawania sobie sprawy z wszelkiego przymusu?
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 7:40, 22 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Czw 11:29, 22 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Polecam mój post o mrówce-anarchokapitalistce. Tam to jest wszystko wyjaśnione, jak ja to widzę.
Prawo w anarchokapitalizmie nie różniłoby się zbytnio od prawa państwowego, podobnie jak chleb upieczony w anarchokapitalizmie jest podobny do państwowego. Jedynymi zauważalnymi cechami byłyby:
-spadek cen
-brak "victimless crime" - a to było przyjęte powszechnie w prawie państwowym jeszcze do początku XX w.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 18:06, 22 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Czytałem. Ale aksjomatu o nieagresji nie uznajesz?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Japeton
Gość
|
Wysłany: Czw 19:31, 22 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
nie uznaję tego za aksjomat.
Oczywiście w anarchokapitalizmie wszyscy będą się zachowywać tak, jakby go uznawali, bo jest on opłacalny ekonomicznie. Ja też tak będę postępował, bo mi się to opłaci.
Ostatnio zmieniony przez Japeton dnia Czw 19:32, 22 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|