|
Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego i innych zwolenników WOLNOŚCI
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
poszukującyprawdy
Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:17, 27 Gru 2009 Temat postu: Saint Germain Cudowny człowiek Europy |
|
|
CUDOWNY CZŁOWIEK EUROPY
-- Czy będzie Pan tak uprzejmy powiedzieć mi -- spytała hrabina de Geoffrin -- czy jego ojciec był w Wenecji około roku 1710?
-- Nie, Pani -- odpowiedział hrabia spokojnie -- ojca straciłem znacznie wcześniej; lecz to ja mieszkałem w Wenecji pod koniec ostatniego i na początku tego wieku; miałem wtedy zaszczyt złożyć Pani wizytę...
-- Wybaczy Pan, ale to niemożliwe; Hrabia de St. Germain, którego wtedy znałam, miał przynajmniej 45 lat, a Pan wygląda najwyżej na tyle teraz.
-- Madame -- powiedział hrabia z uśmiechem -- Jestem bardzo stary.
-- Lecz w takim razie musiałby Pan mieć prawie 100 lat.
-- Nie jest to niemożliwe -- odpowiedział Saint Germain.
Był Cudownym Człowiekiem Europy -- to wiemy. Lecz czy był zaginionym trzecim synem Księcia Franciszka II Rakoczego, zdetronizowanego władcy Węgier? Czy też, jako Mistrz Saint Germain, zmaterializował swe ciało, by stworzyć pozory, że wywodzi się z królewskiego domu Węgier? Jego narodziny, śmierć i prawdziwa tożsamość owiane są tajemnicą.
Lecz jedna rzecz jest pewna: był bardzo widoczny na królewskich dworach -- i niewidoczny! Widziano jak "zniknął" opuszczając prywatną rezydencję króla i królowej w Wersalu. Bez wątpienia jego wyczyny jako Hrabiego Saint Germain ozdobione są wykrzyknikami w dziennikach XVIII-wiecznych prominentów.
W dworskich pamiętnikach Madame de Pompadour, księcia Karola von Hessen-Kassel i Madame d'Adhemar występuje jako l'homme extraordinaire. Przedstawiany jest jako szczupły, proporcjonalnie zbudowany mężczyzna średniego wzrostu, o miłych rysach. Miał fascynujące oczy zniewalające każdego, kto spotkał jego wzrok. Nosił diamenty na każdym palcu i na klamrach butów. Nawet po pamiętnej konwersacji z hrabiną de Geoffrin w 1767 roku nie postarzał się.
Madame d'Adhemar spotkała go w roku 1789. "To był on [...] Tak! Wyglądał tak samo jak w roku 1760, podczas gdy moja twarz poorana była zmarszczkami i śladami starości".
Wiecznie młody, tajemniczy człowiek. Wydaje się, że nie było niczego, czego nie mógłby dokonać. Był podziwiany jako wielki filozof, dyplomata, naukowiec, uzdrowiciel, artysta i muzyk. Znał historię tak dobrze, że wydawało się, iż naprawdę brał udział w wydarzeniach, o których opowiadał. Madame de Pompadour wspomina, że "Czasem przytaczał historyjki z dworu Valois [dynastia panująca we Francji w latach 1328-1589] lub o jeszcze wcześniejszych książętach z tak precyzyjną dokładnością w każdym szczególe, jak gdyby chciał stworzyć złudzenie, że był naocznym świadkiem wydarzeń, które relacjonował".
Jego wiedza sięgała nie tylko w przeszłość, ale również obejmowała kulę ziemską. "Podróżował po całym świecie -- napisała de Pompadour -- i król z zainteresowaniem słuchał jego opowiadań o wojażach po Azji i Afryce oraz dworach Rosji, Turcji i Austrii".
Władał przynajmniej 12 językami tak płynnie, że gdziekolwiek się pojawił, brany był za rodaka. Znał francuski, niemiecki, angielski, włoski, hiszpański, portugalski, rosyjski i języki wschodnie. Pewna hrabina na dworze Ludwika XV zanotowała, że "Luminarze nauki i uczeni Wschodu potwierdzili wiedzę Hrabiego St. Germain [...] Ci pierwsi stwierdzili, że jest on bardziej biegły w językach Homera i Wergiliusza, niż oni sami; z tymi drugimi rozmawiał w sanskrycie, po chińsku i arabsku w taki sposób, by pokazać im, że dłuższy czas przebywał w Azji".
W 1755 roku był z generałem Clive w Indiach, gdzie, jak opowiadał, nauczył się łączyć klejnoty. Na dworze szacha perskiego od 1737 do 1742 roku, Monsieur de Saint Germain zaprezentował swoje zdolności w precypitacji i doskonaleniu kamieni szlachetnych, szczególnie diamentów.
Wspomniał on Madame d'Adhemar, że podróżował również do Japonii. Niełatwo powiedzieć, gdzie jeszcze był, gdyż znikał i pojawiał się niespodziewanie na terenie całej Europy. A jednak był jakiś cel we wszystkim, co ten Cudowny Człowiek robił. I jego cuda dalece przekraczały możliwości geniusza.
Potrafił uzdrawiać i stosować zioła lecznicze. Niektórzy spekulowali, że to właśnie stosowanie ziół w połączeniu z niewyszukaną dietą, przedłużało życie Saint Germaina. Książę Karol von Hessen-Kassel pisał: "Dogłębnie znał się na ziołach i roślinach oraz odkrył lekarstwa, których systematycznie używał i które przedłużały jego życie i utrzymywały go w zdrowiu".
Dał pewien eliksir Madame de Geoffrin, który sprawił, że, jak potwierdzają ówczesne zapiski, przez 25 lat wyglądała jak osoba 25-letnia. Żyła tak długo, że przylgnął do niej przydomek starej, wiecznotrwałej hrabiny.
Saint Germain przepisał również herbatkę ziołową armii rosyjskiej i zaofiarował się wyleczyć Jacquesa de Casanowę z ostrej choroby w ciągu trzech dni. Lecz ten awanturnik, który sam oszukał wielu, odmówił przyjęcia leków nie ufając nikomu, nawet najbardziej godnemu zaufania alchemikowi.
Hrabia był wirtuozem gry na pianinie i skrzypcach oraz znakomitym malarzem, poetą i rzemieślnikiem. Gdziekolwiek się pojawił, witany był jak uczony, mąż stanu i gawędziarz. Zakładał towarzystwa tajemne, był dominującą postacią wśród Różokrzyżowców, Wolnomularzy i Templariuszy tamtego okresu oraz napisał klasyczne dzieło okultystyczne The Most Holy Trinosophia, w którym posługiwał się mieszanką języków współczesnych i starożytnych hieroglifów.
Monsieur de Saint Germain nigdy nie potwierdził, ani nie zaprzeczył niczemu, co mówiono na jego temat. Lubił odpowiadać uśmiechem lub wymijająco. Jego alchemiczne umiejętności sławił Ludwik XV, który udostępnił mu laboratorium i prywatny apartament na królewskim dworze w Chambord. Biografowie podają, że jego pokazy alchemiczne były zadziwiającą demonstracją cudotwórczych mocy.
Madame du Hausset, która była femme de chambre Madame de Pompadour, poświęca wiele uwagi cudownym wyczynom Saint Germaina.
W swych pamiętnikach notuje ona, że w roku 1757 "Król polecił, by przyniesiono mu średniej wielkości diament ze skazą. Po zważeniu go Jego Wysokość powiedział do Hrabiego: "Wartość tego diamentu w jego obecnym stanie ze skazą wynosi 6 tysięcy liwrów. Bez skazy wart byłby przynajmniej 10 tysięcy. Czy jest pan w stanie uczynić coś, bym zyskał 4 tysiące liwrów?" Saint Germain przyjrzał mu się uważnie i odpowiedział: "Jest to możliwe do zrobienia. Przyniosę go z powrotem za miesiąc".
"W wyznaczonym czasie Hrabia de St. Germain przyniósł diament bez skazy i wręczył go Królowi. Zawinięty był w płótno z amiantu, które król usunął. Natychmiast rozkazał, by zważono diament i okazało się, że jest nieznacznie lżejszy. Jego Wysokość posłał go wtedy do jubilera [...] nie mówiąc mu nic o tym, co zaszło. Jubiler ofiarował królowi za niego 9600 liwrów. Król jednakże odebrał diament z powrotem mówiąc, że zachowa go jako kuriozum".
Na pewnym europejskim dworze ten XVIII-wieczny Merlin poprosił o kilka kości jelenia i gałęzie drzewa. Wraz z tymi "składnikami" pozostał przez chwilę sam w przestronnej pałacowej jadalni, a następnie zaprosił gości do jej wnętrza. Kiedy otworzono drzwi, wszyscy się zdumieli: sala pokryta była lasem, w którym wokół pokrytego bujnie roślinnością kredensu pasły się jelenie.
Z równą łatwością Saint Germain zrealizował marzenie alchemika -- przemianę metali nieszlachetnych w złoto.
W roku 1763 książę Karol Koblencki napisał w liście, że Saint Germain dokonał "na moich oczach [...] transmutacji żelaza w metal tak piękny jak złoto, a przynajmniej równy materiałowi używanemu w złotnictwie". Markiz de Valbelle opowiadał, że widział, jak Saint Germain zmienił srebrną monetę sześciofrankową w złoto.
Casanowa opisał podobny eksperyment, w którym Saint Germain zmienił dwunastosoldową monetę w złotą. Jednakże posądził on mistrza o oszukańcze zastąpienie jednej monety drugą. Saint Germain skarcił go słowami: "Ci, którzy są zdolni żywić wątpliwości co do mojej pracy, nie są godni, by rozmawiać ze mną", po czym raz na zawsze oddalił z ukłonem tego niedowiarka ze swego laboratorium.
Hrabia był nie tylko alchemikiem, ale i wschodnim adeptem zachowującym się jak jogin, medytującym w pozycji kwiatu lotosu i zdolnym ujarzmiać zwierzęta siłą swego ognistego ducha.
Pewien holenderski wielbiciel, J. van Sypesteyn, napisał: "Czasami popadał w trans, a kiedy powracał, mówił, że gdy leżał nieprzytomny, przebywał w odległych krajach; czasami znikał na dłużej, a potem nagle się pojawiał. Dawał wtedy do zrozumienia, że był w świecie pozagrobowym i rozmawiał ze zmarłymi. Ponadto, szczycił się, że potrafi oswajać pszczoły i sprawiać, że węże słuchają muzyki".
Mistrz nad mistrzami -- nie był szarlatanem. Ani też wymysłem wyobraźni. Wspominany jest w listach Fryderyka Wielkiego, Woltera, Horacego Walpole, Casanowy, a nawet pisze o nim ówczesna prasa -- The London Chronicle w czerwcu 1760 r., florencka Le notizie del Mondo w lipcu 1770 r., a także Gazette of the Netherlands.
Powierzano mu sekrety stanu kilku krajów, co dowodzi, że cieszył się długotrwałym zaufaniem tych, z którymi miał do czynienia na dworze. Ludwik XV, który jako jeden z pierwszych uprawiał tajną dyplomację, wysyłał hrabiego z misjami negocjacyjnymi. Archiwa francuskie zawierają dowody, że angielscy, holenderscy i pruscy mężowie stanu ówczesnej doby uważali hrabiego za autorytet w wielu dziedzinach.
"Wydawało się, że jest lepiej poinformowany o sekretach każdego dworu niż charge d'affaires króla" -- napisała Madame de Pompadour. Wolter zauważył, że Saint Germain znał tajemnice premierów Anglii, Francji i Austrii.
Choć wielu podejrzewało, że jest awanturnikiem i oszustem, jest jasne, że pieniądze nie były jego celem. Zawsze był dobrze zabezpieczony a Madame de Pompadour dodaje, że hrabia podarował królowi piękne obrazy i rozdawał "diamenty i kamienie szlachetne ze zdumiewającą szczodrością". Z pewnością nie było to zachowanie łowcy skarbów.
Był prawdziwym filantropem. Książę Karol von Hessen-Kassel pisze, że jest to "przyjaciel ludzkości, pragnący pieniędzy tylko po to, by dać je biednym, przyjacielski dla zwierząt, o sercu pełnym troski o szczęście innych".
"Gdziekolwiek znano go osobiście, pozostawiał korzystne wrażenie i wspomnienie o wielu dobrych, a czasami i szlachetnych czynach. Pomagał w sekrecie wielu biednym ojcom rodzin i niejednej instytucji charytatywnej" -- pisze van Sypesteyn.
W Studium alchemii Saint Germain wyjaśnia, że faktycznie precypitował dobra, by dać je ubogim. "Służąc w Europie, aby ulżyć ludziom w nędzy i ustabilizować chaos tak tam rozpowszechniony -- pisze -- rzeczywiście posługiwałem się uniwersalną alchemią do wytwarzania substancji, która, pomimo że czasowa w swej istocie, zaspokajała wiele ludzkich potrzeb".
Lecz po cóż ta ekstrawagancja na dworze? Czego chciał dowieść? Próbował -- posługując się dowcipem, humorem i swą proroczą, mistrzowską obecnością -- poruszyć wiek w obliczu nieuniknionego odejścia starego porządku. Celem jego działania było ustanowienie Stanów Zjednoczonych Europy -- zanim wydarzenia krwawej Rewolucji Francuskiej nie pozostawią nic, ani dobrego, ani złego, z królewskich domów Europy.
Innym celem Saint Germaina było przyspieszenie postępu nauki i techniki, by wznieść duchową świadomość człowieka. Odgrywał on także czasem rolę świętego patrona Rewolucji Przemysłowej.
Książę Karol Koblencki był świadkiem rozwinięcia technik produkcji masowej. Między innymi: wybielanie lnu, by przypominał włoski jedwab, farbowanie i przygotowywanie skór "które przewyższały wszystkie marokiny świata swym wyśmienitym barwnikiem; farbowanie jedwabiu z doskonałością dotychczas nieznaną; podobne farbowanie tkanin wełnianych; farbowanie drewna najjaśniejszymi kolorami penetrującymi materię [...] sporządzone z najzwyklejszych składników, i dzięki temu niedrogie".
Wierzcie lub nie, ale Saint Germain zorganizował dla Księcia Koblenckiego fabrykę kapeluszy! Rozpoczął też masową produkcję różnych wynalazków, równocześnie będąc patronem innych technologicznych osiągnięć. "Jestem bardzo potrzebny w Konstantynopolu, a potem w Anglii -- powiedział pewnemu pamiętnikarzowi -- by przygotować dwa wynalazki, które będziecie mieli w następnym wieku: pociągi i statki parowe".
Jego zamiarem było pomóc w podniesieniu poziomu klasy średniej i przekonaniu monarchii o potrzebie bezbolesnego przejścia w nową erę. Choć osiągnął to pierwsze, to apatia klas rządzących i intrygi skorumpowanych doradców udaremniły jego sukces na drugim polu.
Monarchowie, choć podziwiali jego cudowne dzieła, nazywali je "interesującymi". Zawsze chętni do zabawiania przez niego, niełatwo poddawali się impulsowi do działania. Gdy przychodziło skorzystać z jego rady, uprzejmie go ignorowali; zaś ich ministrowie, kipiąc z zazdrości, nienawidzili go.
Typowym przykładem jest nieudana tajna misja Ludwika XV. Posłał on Saint Germaina jako swego posła do Amsterdamu, by wynegocjować traktat pokojowy kończący wojnę między koalicją francusko-austriacką, a Anglią i Prusami.
Zbyt wcześnie dowiedział się o tym francuski ambasador w Amsterdamie i poczuł się obrażony, że król zamiast niego zatrudnia "nieznanego obcokrajowca". Poskarżył się ministrowi spraw zagranicznych, księciu de Choiseul, który natychmiast rozkazał aresztować Saint Germaina. Książę nie pragnął pokoju, a przynajmniej nie w tym czasie, a szczególnie nie takiego pokoju, za który nie mógłby przypisać sobie zasługi.
Następnego dnia Choiseul w obecności króla i jego rady wyjawił misję i oświadczył: "Jestem przekonany, że nikt tutaj nie byłby na tyle zuchwały, by pragnął negocjować traktat pokojowy bez wiedzy Ministra Spraw Zagranicznych Jego Królewskiej Mości!"
Król, jak zwykle, poszedł po linii najmniejszego oporu. Ani nie rzucił wyzwania swojemu ministrowi, ani nie stanął w obronie Saint Germaina i zachował milczenie co do swej roli w tej sprawie. Mimo, że zdyskredytowany i nie wypełniwszy misji pokojowej, hrabia zdołał uniknąć aresztowania -- może dzięki ostrzeżeniu króla, a może, bardziej prawdopodobnie, dzięki własnemu przeczuciu.
Podobnie było za czasów Ludwika XVI, lecz tym razem Saint Germain był przygotowany. Najpierw uzyskał audiencję u królowej. Madame d'Adhemar była obecna podczas tego spotkania i opisała je. Ujawnił on Marii Antoninie dokładne szczegóły nadchodzących tragicznych wydarzeń i błagał ją, by ostrzegła Ludwika.
Powiedział: "Kilka lat upłynie w złudnym spokoju. Potem w różnych częściach kraju pojawią się ludzie żądni zemsty, mocy, pieniędzy. Zniszczą wszystko na swej drodze [...] Wybuchnie wojna domowa z całym jej okrucieństwem. Rezultatem jej będą morderstwa, grabieże i tułaczka. Wtedy wszyscy będą żałować, że mnie nie posłuchano".
Powiedział królowej, że chce się widzieć z królem bez wiedzy Monsieur de Maurepasa, wypowiadając się o tym głównym doradcy króla: "On jest moim wrogiem. Ponadto zaliczam go do tych, którzy przyspieszą upadek królestwa, nie z powodu złośliwości, lecz z powodu nieudolności". Oznajmiając swą gotowość oddania się "ich Wysokościom", Monsieur de Saint Germain opuścił królową.
Udał się do Paryża z zamiarem wyjechania z kraju, powiedziawszy Madame d'Adhemar, że wie, iż król będzie rozmawiał z Maurepasem i że on nie chce się znaleźć w lochach Bastylii, by musieć użyć cudu, ażeby się stamtąd wydostać. Zaprotestowała, że może król postąpi inaczej. Wtedy powiedział, że wróci na czas.
Maria Antonina pobiegła prosto do króla, który potem wypytywał Madame d'Adhemar o hrabiego mówiąc, że "poważnie zaniepokoił królową". Oczywiście Ludwik poprosił o radę Maurepasa, który powiedział mu, że Saint Germain jest awanturnikiem, po czym ten dbający wyłącznie o swe interesy doradca niezwłocznie udał się do rezydencji Madame d'Adhemar, by zaaresztować Cudownego Człowieka. Saint Germaina nigdzie jednak nie było. Gdy tylko Maurepas zadeklarował swą chęć wsadzenia Saint Germaina do Bastylii, drzwi do jej pokoju się otworzyły i pojawił się w nich sam mistrz. Zbliżając się do Maurepasa, rzekł:
"Panie hrabio de Maurepas, król wezwał pana licząc na dobrą radę, a pan myśli tylko o utrzymaniu własnej pozycji. Przeszkadzając mi w widzeniu się z królem gubi pan monarchię, ponieważ w chwili obecnej mój czas dla Francji jest ograniczony i kiedy ten czas się skończy, nikt mnie tu nie zobaczy przez trzy pokolenia. Powiedziałem królowej wszystko, co pozwolono mi jej powiedzieć; moje rewelacje dla króla byłyby bardziej kompletne; to godne ubolewania, że staje pan pomiędzy Jego Królewską Mością a mną. Nie będę miał sobie nic do zarzucenia, kiedy przerażająca anarchia zdewastuje całą Francję. Nieszczęść tych nie będzie panu dane zobaczyć, ale doprowadzenie do nich będzie wystarczającym pana pomnikiem [...] Nie oczekuj hołdów od potomności, śmieszny i żałosny ministrze! Dołączysz do szeregu tych, którzy doprowadzają do ruiny królestwa"<1>.
"M. de Saint Germain wypowiedziawszy to jednym tchem, odwrócił się ku drzwiom i po zamknięciu ich, zniknął" -- dodaje Madame d'Adhemar. "Wszelkie wysiłki, by znaleźć Hrabiego spełzły na niczym!"
Wynika z tego mądra, aczkolwiek bolesna lekcja: alchemik wysokiej klasy, nawet najpotężniejszy adept wieków, mający najlepsze intencje i posiadający wiedzę, jak rozwiązać globalne problemy, jak przyczynić się do wyniesienia i upadku narodów, musi ustąpić wobec wolnej woli śmiertelnych. Może radzić, ale nie rozkazywać, a kiedy go zignorują, zobowiązany jest się wycofać.
Monsieur de Saint Germain kontynuował pisanie listów do królowej ostrzegając o nadchodzącej katastrofie, lecz kiedy kryzys osiągnął punkt krytyczny, nie mógł już nic zrobić, by powstrzymać rewolucję, która rosła w siłę od śmierci owego niezrównanego męża stanu, Ludwika XIV.
Kilka lat później, pewnego poranka, tuż przed rozpętaniem się nawałnicy, Saint Germain spotkał się ponownie z Madame d'Adhemar w kaplicy kościoła Recollets w Paryżu. Przepowiedział zgubę króla i królowej i stwierdził, że jest za późno, by ich uratować. Oto zapis tej rozmowy:
"-- Co powiedziałem tobie i Królowej? M. de Maurepas wszystko zaprzepaści, bo we wszystkim idzie na kompromis. Byłem Kasandrą i zwiastunem zła, a co teraz się dzieje? -- Ach! Hrabio, twa mądrość będzie bezużyteczna.
-- Pani, ten kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Jezus powiedział tak w Ewangelii, może nie przede mną, niemniej jednak jego słowa są zapisane, a ludzie mogliby z nich wyciągnąć korzyści.
-- Ponownie! -- powiedziałam próbując się uśmiechać, lecz on nie odpowiadając na mój okrzyk ciągnął:
-- Napisałem, że nie mogę już nic zrobić -- ręce mam związane przez silniejszego ode mnie. Są okresy, kiedy nie można się wycofać i takie, które On obwieścił i dekret zostanie wykonany. Ten czas obecnie nadchodzi.
-- Czy spotka się pan z Królową?
-- Nie, ona jest skazana.
-- Skazana! Na co?
-- Na śmierć! Tym razem nie mogłam powstrzymać płaczu. Wstałam, odepchnęłam Hrabiego rękami i drżącym głosem powiedziałam:
-- I pan też! Panie, i pan także!
-- Tak, ja -- ja, jak Cazotte.
-- Wie pan...
-- To, czego nawet pani nie podejrzewa. Proszę wrócić do Pałacu i ostrzec Królową, by uważała na siebie, bo ten dzień będzie dla niej fatalny. Knują spisek i planują morderstwo.
-- Napełnia mnie pan przerażeniem, ale przecież Hrabia d'Estaing złożył obietnicę.
-- Ucieknie i ukryje się.
-- A markiz de Lafayette...
-- Balon nadmuchany powietrzem! Właśnie teraz namyślają się, co z nim zrobić: czy będzie narzędziem, czy ofiarą. Do południa wszystko się zadecyduje.
-- Monsieur -- powiedziałam -- mógłby pan świadczyć wielkie usługi naszym Monarchom, gdyby tylko pan mógł.
-- A jeśli nie mogę?
-- Jak to?
-- Tak, a jeśli nie mogę? Spodziewałem się, że mnie nie posłuchają. Czas wytchnienia należy do przeszłości i wyrok Opatrzności musi się wypełnić.
-- W prostych słowach, panie, czego oni naprawdę chcą?
-- Całkowitej klęski Burbonów. Wszystkich ich zdetronizują, a w czasie krótszym niż sto lat Burbonowie staną się zwykłymi, prywatnymi obywatelami.
-- A Francja?
-- Królestwo, Republika, Cesarstwo, kraj mieszanych rządów, umęczona, rozdarta, wstrząsana. Z rąk tyranów przejdzie w ręce ambitnych, lecz bezwartościowych. Będzie podzielona, rozczłonkowana, pocięta. Nie są to pleonazmy. Nadchodzące czasy przyniosą obalenie Cesarstwa. Duma będzie nadawać i odbierać godności, nie na mocy cnoty, ale z próżności i przez próżność powrócą one do nich. Francuzi, jak dzieci bawiące się w policjantów i złodziei, będą żonglować tytułami, zaszczytami, odznaczeniami. Wszystko będzie dla nich zabawką, nawet wstęga Gwardii Narodowej. Chciwi pochłoną finanse. Teraz deficyt wynosi około 50 milionów, w imię czego wszczęli rewolucję. Cóż, za dyktatury tych filantropów, retorów, krasomówców dług państwowy przekroczy kilka tysięcy milionów!"
Opuścił Madame d'Adhemar wypowiadając te słowa: "Opuszczam was, by zająć się swoimi sprawami. Udam się do Szwecji. Wielka zbrodnia wisi tam w powietrzu; mam zamiar ją powstrzymać. Jego Wysokość Gustaw III mnie interesuje - jest wart więcej, niż jego sława."<2>
Opuszczając kapliczkę Cudowny Człowiek zniknął! Zaufany sługa Madame d'Adhemar stojący u drzwi kościoła nie zauważył nikogo.
Ona sama, oszołomiona słowami Saint Germaina, pozostała w kaplicy i postanowiła nie ostrzegać królowej tego dnia, lecz poczekać do końca tygodnia. Lecz wtedy było już za późno.
Przepowiednia Saint Germaina sprawdziła się ze zdumiewającą dokładnością. Następnym razem Madame d'Adhemar zobaczyła go w Pałacu Rewolucji 16 października 1793 roku w czasie ścięcia Marii Antoniny. Mistrz był z nią do końca, tak jak był z nią od początku, czuwając nad nią od chwili, gdy z Austrii przybyła do Francji, by zostać nieszczęsną królową Francji.<3>
Potem Saint Germain wsparł Napoleona w ostatniej próbie założenia Stanów Zjednoczonych Europy. Le petit Caporal skorzystał z mocy Saint Germaina, lecz nie z jego rady. Użył mocy dla własnych celów nie przestrzegając zaleceń Saint Germaina. Wtedy Mistrz wycofał się, jak zwykł był czynić, co ambitnego i nieroztropnego Napoleona zaprowadziło ostatecznie pod Waterloo.
Dla Saint Germaina był to już koniec. Jego sposobność powstrzymania zapłaty należnej wiekowi minęła. Tak więc "Mistyczny Wysłannik" opuścił Europę. Od tego czasu, aż do jego powrotu w roku 1981, jedynym głosem losu, który kontynent zechciałby słuchać i na który zważać - była Karma.
Kiedy Napoleon był jeszcze dzieckiem, Franc Graffer pamięta, jak hrabia powiedział: "[...] Wszyscy powinni studiować w Piramidach, tak jak ja studiowałem. Pod koniec tego wieku zniknę z Europy i udam się w Himalaje. Odpocznę. Muszę odpocząć. Dokładnie za 85 lat ludzie znów mnie zobaczą. Żegnajcie, kocham was".
Odrzucenie Saint Germaina przez koronowane głowy Europy zmusiło go do usunięcia się ze świata widzialnego. A słowa lamentacji Jezusa mogłyby być jego własnymi: "Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamieniujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście".
Tak sam powiedział: "Tak to zawsze jest z nami, prawdomównymi ludźmi. Oszuści są mile widziani, ale huzia na tego, kto przepowiada, co się stanie!"
W swym oddaniu sprawie wolności na świecie Saint Germain pracował usilnie na wielu frontach. "Nie przyciągnąwszy uwagi dworu francuskiego i innych koronowanych głów Europy - powiedział za pośrednictwem XX-wiecznego Wysłannika Marka L. Prophet - zająłem się doskonaleniem ogółu ludzkości. Uznałem, że jest wielu takich, którzy łaknąc i pragnąc sprawiedliwości napełnieni byliby myślami o doskonałej unii, myślami inspirującymi ich do zawładnięcia Nowym Światem i stworzenia unii suwerennych państw. Jako dziecię mego serca narodziły się w ten sposób Stany Zjednoczone, a Rewolucja Amerykańska była środkiem przejawienia wolności w całej jej chwale dla wszystkich, od Wschodu do Zachodu".
Nawet przed katastrofą we Francji Saint Germain zajęty był doskonaleniem formującej się unii Trzynastu Kolonii. Zgodnie z tradycją, 4 lipca 1776 roku, zainspirował jednego z sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości wzniosłym przemówieniem, ponaglając patriotów słowami: "Podpiszcie ten dokument!"
W czasie spotkania w Cambridge, Massachusetts, on, "tajemniczy, stary profesor", zaproponował wzór flagi Stanów Zjednoczonych. W czasie Rewolucji był patronem generała Jerzego Waszyngtona, a kiedy nadszedł czas, namaścił tego Mistrza Masona jako pierwszego Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Zgodnie z obietnicą Saint Germain pojawił się ponownie w drugiej połowie XIX-wieku, by pomóc Mistrzom M. (El Morya), K.H. (Kuthumi) i Serapisowi Beyowi w założeniu Towarzystwa Teozoficznego. W latach 1930-tych Saint Germain skontaktował się z Guyem i Edną Ballard i poddał ich próbom i inicjacjom oraz przekazał im objawienia, które opisali w książkach Unveiled Mysteries, The Magic Presence oraz I AM Discourses (Złota Księga).
Przypisy
1. Monsieur de Maurepas zmarł w 1781 r., siedem i pół roku przed zburzeniem Bastylii, symbolicznym końcem ancien regime. Historia zapamiętała go jako tego, który odradził Ludwikowi XVI wprowadzenie reform mogących zapobiec Rewolucji i pozwolić Francji uniknąć rządów terroru, pozwalając na bezbolesne przejście od monarchii do republiki.
2. Gustaw III, monarcha szwedzki, którego rządy są znane jako Szwedzkie Oświecenie, wprowadził takie reformy, jak wolny handel i wolność prasy jednocześnie wzmacniając monarchię. W atmosferze stworzonej przez wymierzony przeciw niemu spisek arystokracji, został postrzelony i śmiertelnie ranny w marcu 1792 roku.
3. Maria Antonina, szesnaste i ostatnie dziecko Świętego Cesarza Rzymskiego Franciszka I i Marii Teresy, została poślubiona Ludwikowi XVI w korzystnie zaaranżowanym małżeństwie między Hapsburgami i Burbonami w 1770r.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|