|
Forum Sympatyków Janusza Korwin-Mikkego i innych zwolenników WOLNOŚCI
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rafael
Gość
|
Wysłany: Sob 18:06, 23 Sie 2008 Temat postu: Tylko spróbuj założyć przedszkole - onet.pl |
|
|
Cytat: | W Polsce rozpoczęcie nawet najprostszej działalności gospodarczej to droga przez mękę.Jak w Polsce – uciekając od bezrobocia – założyć najprostszą firmę, na przykład domowe przedszkole we własnym mieszkaniu? Przez dwa tygodnie obserwowaliśmy starania Katarzyny Mitros, która do niedawna prowadziła takie przedszkole w Stanach Zjednoczonych. Było to doświadczenie pouczające.
W hallu Urzędu Skarbowego (US) przy ul. Lindleya w Warszawie nie ma informacji, gdzie można zasięgnąć informacji. – Drugie piętro, pokój 212 – podpowiada bez przekonania ochroniarz. – Na prowadzenie domowego przedszkola potrzebne jest zezwolenie – informuje pani w pokoju 212.
A kto wydaje takie zezwolenia? – Podejrzewam, że Ministerstwo Edukacji, ale najpierw i tak trzeba pójść do Urzędu Gminy przy ul. Nowogrodzkiej i tam złożyć podanie o wpis do ewidencji o działalności gospodarczej – powiada pani z 212.
Katarzyna Mitros zaczęła starania od Urzędu Skarbowego, gdyż chciała się najpierw dowiedzieć, jaki typ działalności (ryczałt, karta, a może spółka z o.o.?) będzie właściwy do prowadzenia domowego przedszkola. I która z tych form będzie dla niej najkorzystniejsza.– Nam nie wolno udzielać porad klientom – usłyszeliśmy w kolejnym pokoju, do którego nas odesłano.
A informować?– U mnie tylko w przypadku, gdy podmiot zatrudnia pracownika – i już nas wysyłają do następnego pokoju, gdzie znowuż klarują, że im doradzać nie wolno. A informacji ogólnej nie ma? Choćby ściągawki na jednej, dwóch stronach maszynopisu: jak założyć maleńki biznes, od czego zacząć, gdzie pójść, co zrobić, co się bardziej opłaca – nie ma?– Nie, takiej informacji nie ma – uśmiecha się ze współczuciem pani w siódmym z kolei pokoju. – Są biura rachunkowe, doradcze.
Urzędniczki są miłe i widać, że chętnie by pomogły, ale każda z nich zna tylko swoją działkę. Wyrywkowe informacje uzyskane to tu, to tam dla kogoś, kto dopiero rozważa otworzenie biznesu są zupełnie niezrozumiałe.Przy wejściu do urzędu cztery osoby rozdają ulotki biur rachunkowych. Biuro Tax podaje w swojej ulotce nieosiągalne w urzędzie skarbowym, a potrzebne przy zakładaniu firmy numery telefonów do urzędu gminy, urzędu statystycznego (tam się załatwia REGON), Inspektoratu ZUS Ochota, izby skarbowej i urzędów skarbowych (tam załatwia się NIP).
Z dedykacją dla ministra pracy
Katarzyna Mitros, z wykształcenia neurobiolog, wróciła niedawno ze Stanów Zjednoczonych. Kilkanaście lat temu, gdy nie mogła znaleźć pracy na uniwersytecie, wpadła na pomysł: może by otworzyć domowe przedszkole? Miała przecież doświadczenie i dobre rezultaty w wychowaniu własnych dzieci, Ani i Piotrusia. Mieszkała wtedy w Austin w stanie Teksas. Pamięta, że zatelefonowała do informacji i powiedziała: „Chciałabym otworzyć przedszkole domowe. Gdzie mam zadzwonić?”. I dostała numer Texas Department of Human Services, co luźno można by przetłumaczyć na „departament spraw socjalnych”. Operator połączył ją z inspektorką, która poinformowała o kilku najbliższych terminach szkoleń. Szkolenie takie trwa 6 godzin i kosztuje 20 dol. Różnego rodzaju specjaliści dostarczają tam słuchaczom kompleksowych i bardzo konkretnych informacji, pomagają wypełnić formularze. Przyszli właściciele domowych przedszkoli dowiadują się, jakie muszą przejść szkolenia. Gdzie i za ile można odbyć kursy pierwszej pomocy i sztucznego oddychania. Jaka obowiązuje dokumentacja i jak ją prowadzić. Specjalista od podatków powie o przysługujących ulgach i wyjaśni, jak w zależności od konkretnej sytuacji skorzystać z nich albo zrezygnować. W materiałach szkoleniowych znajdą się również telefony i adresy wszelkich instytucji, które muszą przed otwarciem skontrolować obiekt. Kursantki otrzymają arkusze identyczne z tymi, jakimi się posłuży inspektor, który przyjdzie ocenić placówkę przed rejestracją. Są one na tyle szczegółowe, że samemu można przeprowadzić inspekcję i ocenić stopień przygotowania. Żadne uznaniowe decyzje inspektora nie wchodzą w grę.
– Do tego – wspomina Katarzyna Mitros – dostałam całą teczkę konkretnych i bardzo przydatnych materiałów. Poczynając od listy rosnących w Teksasie toksycznych roślin, poprzez obowiązujące formularze, wzory kontraktów z rodzicami, propozycje planu dnia, wykaz obowiązujących szczepień. Zostałam też skontaktowana z osobą, która już od lat prowadziła taką placówkę. Na zasadzie wolontariatu objęła opieką kilka takich jak ja nowicjuszek.
Pani Mitros punkt po punkcie przeglądała przywiezione ze szkolenia szczegółowe formularze i wykonywała kolejno polecenia. Wymagania były konkretne i rozsądne. Na przykład żywność dla przedszkolaków może być przechowywana w tej samej lodówce co i dla całej rodziny. Wymagane jest, aby lodówka była czysta i miała odpowiednią temperaturę (musi leżeć w niej termometr). W kuchni kosz na śmieci, palniki na kuchence czy żrące środki muszą być zabezpieczone przed maluchami. Sedes normalnie używany przez rodzinę musi być czysty i zaopatrzony w nasadkę dla małych dzieci albo dzieci używają nocników. Po każdym użyciu trzeba deskę (lub nocnik) spryskać rozcieńczonym chlorkiem.
– Inspektor kontrolujący moje przedszkole – wspomina Katarzyna Mitros – okazał się nie tyle kontrolerem co opiekunem i pomocnikiem. Mogłam do niego telefonować ze wszelkimi pytaniami, bo jego głównym zadaniem było pomóc mi w otworzeniu, a potem prowadzeniu biznesu. To inspektor śledził ewentualne zmiany w przepisach i wysyłał mi ich kserokopie. Co więcej, dołączał do nich proste objaśnienia, tak abym nie musiała zgłębiać niezrozumiałego dla mnie prawniczego języka. Kilka dni po inspekcji dostałam pocztą odpowiedni dyplom i byłam gotowa na przyjęcie dzieci. Moja noga, wyjąwszy sześciogodzinne szkolenie, nie stanęła w żadnym urzędzie.
Z dedykacją dla posłów
Następnego dnia po wizycie w urzędzie skarbowym w Warszawie jest problem: czyje to zezwolenie jest potrzebne, aby założyć przedszkole? Uprzejme panie w Ministerstwie Edukacji Narodowej wyjaśniają, że żadne zezwolenie nie jest wymagane. Trzeba się zgłosić do Urzędu Gminy na Nowogrodzkiej, aby uzyskać wpis do ewidencji.
Urzędniczka w Urzędzie Gminy też nic nie wie o pozwoleniu. – U mnie można wpłacić 100 zł i uzyskać zaświadczenie o wpisie. Ja właśnie wróciłam z urlopu. Może się coś zmieniło. Proszę pytać u pani naczelnik. Ale pani naczelnik nie ma, więc próbujemy z Urzędem Statystycznym na 1 Sierpnia.
– Czy będzie lepiej, jeśli będę płatnikiem VAT, czy też ryczałtowym? – pyta pani Mitros. – To zależy od PKD. A co to znaczy? – To mówi, jak jest sklasyfikowane to, co będzie pani prowadziła. To ma być przedszkole. Czy może pani powiedzieć, jak się je klasyfikuje? – Nie, o to musi się pani zapytać w urzędzie skarbowym albo przyjechać do nas i poszukać sobie w książce – odpowiada urzędniczka.
Dalej – jak dowiadujemy się w Naczelnej Radzie Zrzeszeń Handlu i Usług, bo w urzędach nie ma całościowej informacji – aby rozpocząć prowadzenie działalności gospodarczej należy:
* uzyskać we właściwym miejscowo oddziale urzędu statystycznego numer REGON,
* zgłosić fakt rozpoczęcia działalności do US i tam uzyskać numer NIP, czyli identyfikator podatkowy,
* założyć osobne konto bankowe,
* zgłosić siebie oraz ewentualnych pracowników do ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego w ZUS. Do 10 następnego miesiąca – bez względu na to, czy firma działa i czy przynosi zysk – trzeba wpłacić składkę. Minimum 620 zł, gdy nie ma się żadnych pracowników.
– Czy te wszystkie papiery i osoby nie mogą być w jednym miejscu? – pyta retorycznie kandydatka na przedszkolankę.
Naczelna Rada ZHiU od kilku lat puka do różnych drzwi władzy i postuluje zniesienie – na początek – barier hamujących system rejestracji przedsiębiorców zamierzających założyć własne firmy, a więc tworzących miejsca pracy. Jak na razie – bezskutecznie. – W każdym urzędzie trzeba za każdym razem podawać te same dane – powiada Mirosław Grabowski, prezes NR ZHiU. – Ta niepotrzebna biurokracja powoduje, że zapychają się łącza, za pomocą których każdy urząd z osobna sprawdza dane zapisane w formularzach i proces rejestracji trwa do dwóch, trzech miesięcy.
Dlatego Rada opowiada się za koncepcją powierzenia Krajowemu Rejestrowi Sądowemu, jako podmiotowi do tego stworzonemu, całej procedury powstania nowego podmiotu gospodarczego. – Powinniśmy realizować postulaty zawarte w Strategii Lizbońskiej, programie, którego głównym celem jest przekształcenie Unii Europejskiej w najbardziej konkurencyjną gospodarkę świata – objaśnia prezes Grabowski. – Celem tej strategii jest ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej, m.in. poprzez redukcję czasu i kosztów związanych z utworzeniem przedsiębiorstwa, redukcję barier administracyjnych, uproszczenie regulacji prawnych oraz otoczenia administracyjnego firm. No dobrze, ale jak tutaj dzisiaj otworzyć legalnie najzwyklejsze domowe przedszkole?
Z dedykacją dla ministra finansów
Żeby w Austin otworzyć domowe przedszkole, Katarzyna Mitros nie musiała mieć wielkich oszczędności. Adaptacja domu polegała na przerobieniu zamków, zabezpieczeniu kontaktów elektrycznych, zakupieniu gaśnicy, apteczki, osłonięciu kominka, zainstalowaniu detektora dymu. Zalecenia były więc konkretne i zdroworozsądkowe. Niektóre szkolenia były sponsorowane, inne wymagały niewielkich opłat. Mogła jednak zacząć bez wydatków na książki i zabawki. W Austin są bowiem dwie wypożyczalnie, które bezpłatnie zaopatrują zarejestrowane placówki. – W Austin od początku zachęcano mnie do otwarcia biznesu, pokazano cały system, który będzie wspomagał moją inicjatywę. Tutaj głównie się mnie zniechęca – mówi.
Odpowiednik naszego ZUS płaciła jako procent od dochodu (jest to część podatku federalnego) i dlatego otworzenie przedszkola nie stanowiło żadnego finansowego ryzyka. Nie musiała nic płacić, dopóki jej przedszkole nie zaczęło przynosić zysków. Zwykle zanim palcówka zdobędzie odpowiednią renomę i zyska planowaną ilość klientów, mija wiele miesięcy. – W Polsce mimo braku dochodu musiałabym w tym czasie płacić 620 zł miesięcznie za ZUS. Myślę, że to odstrasza wiele osób od rejestrowania działalności.
Z dedykacją dla ministra infrastruktury
Po wykonaniu kilkunastu telefonów (od urzędu gminy, przez kuratorium po wydział oświaty) trafiamy do Biura Edukacji Miasta Stołecznego Warszawy w Al. Ujazdowskich: – I to miałoby być przedszkole niepubliczne? – pyta urzędnik. Skoro domowe, prywatne, w bloku, to chyba niepubliczne. – W takim razie potrzebna jest decyzja o zmianie sposobu użytkowania lokalu. Kto ma ją wydać? – Rejonowy Urząd Dzielnicowy. Potrzebne jest też zaświadczenie o własności lokalu, opinia straży pożarnej i sanepidu. Aha, trzeba jeszcze przygotować statut przedszkola. Jaki statut? – No, statut.
– Ja się poddaję – głos pani Katarzyny się załamuje. – Zaczynam rozumieć psychikę terrorysty.
Następnego dnia brniemy jednak dalej: – Trzeba napisać podanie do straży – informuje strażak nie bez trudu odnaleziony w Komendzie SP przy ul. Polnej. – Żeby przyszedł strażak, obejrzał lokal i wydał opinię. A jakie są wymagania straży, ogólnie, żeby nie fatygować strażaka bez potrzeby? – Lokal musi spełniać wymogi przepisów pożarowych. Na przykład klatka schodowa musi być bezpieczna do ewakuacji dzieci. Jaką szerokość ma klatka schodowa u państwa w domu? Nigdy nie mierzyliśmy. – Standardowa w bloku ma 120 cm, a wymagane byłoby 140 cm. Trzeba by też zapewne zainstalować szersze od standardowych i ognioodporne drzwi oraz oświetlenie awaryjne. Dziękujemy, przepraszamy.
Kolejny dzień. Pytamy już bardziej z obowiązku niż przekonania. Sanepid przy ul. Mokotowskiej. – O tej porze nie ma nikogo z Działu Higieny Dzieci i Młodzieży. Oni pracę biurową mają w godzinach 8–10. Następnego dnia o godz. 8.15: – Trzeba się do nas zwrócić z podaniem o podanie przepisów prawnych – informuje inspektor Hanna Kretowicz, pierwsza w tym łańcuszku urzędniczka, która się przedstawia. Z dłuższego wywodu inspektor Kretowicz wynika, że najpierw trzeba znaleźć architekta, który sporządzi projekt przebudowy lokalu. (– Gdzie go znaleźć? Są przecież książki telefoniczne). Z gotowym projektem trzeba się udać do wydziału architektury po pozwolenie. Takie pozwolenie na przebudowę trzeba też mieć od spółdzielni mieszkaniowej. Co trzeba przebudować? Tego można się dowiedzieć w Sekcji Nadzoru Zapobiegawczego. – Domowe przedszkole – powiada inż. Iwona Nowacka z Sekcji NZ – jest nie tylko miejscem pobytu dzieci, ale także zakładem pracy dla wychowawcy. Obowiązują więc różne przepisy. Od prawa budowlanego przez BHP po przepisy dotyczące zbiorowego żywienia.
Nie ma znaczenia, ile dzieci będzie uczęszczało do takiego przedszkola (Katarzyna Mitros planowała, że czworo–sześcioro). Nawet jeśli czworo, to muszą one mieć osobne WC, z małymi sedesami. Osobne nocniki nie wystarczą. Osobne WC muszą też mieć pracownicy (w tym przypadku
p. Mitros), gdyż tego wymagają przepisy BHP. Musi być też odpowiednie zaplecze do przygotowywania posiłków. Inne w przypadku, gdy będą wytwarzane z półproduktów, inne gdy będą tylko podgrzewane. Musi też być magazyn do przechowywania produktów suchych, osobna lodówka na produkty dla dzieci, aneks do przygotowywania warzyw. I zmywalnia, przy czym drogi naczyń brudnych nie mogą się krzyżować z czystymi. Przede wszystkim jednak lokal musi mieć minimum 3 m wysokości.
To nas zamurowuje. Przecież większość mieszkań w miastach w blokach ma 2,5 m. I dlaczego akurat trzy, a nie cztery albo dwa metry? Dzieci są przecież niższe od dorosłych – już nawet gorzko nie chce się żartować. – Takie są normy prawa budowlanego w odniesieniu do placówek oświatowych – stwierdza inż. Nowacka.
Katarzyna Mitros nie otworzy domowego przedszkola. – Nie sprostam przecież tym surrealistycznym wymaganiom – mówi. – Do tego nie wyzbyłabym się obawy, że być może w tym labiryncie istnieją jeszcze jakieś przepisy, do których nie dotarłam i pewnego pięknego dnia jakaś szacowna instytucja będzie mnie mogła z tego powodu ukarać.
Z dedykacją dla pana premiera
Bo na przykład nikt nie zapytał ją o kwalifikacje, z czego wypływa nie do końca pewny wniosek, że przedszkole może otworzyć każdy, bez najmniejszego przeszkolenia. Jak wytłumaczyć jednak fakt, że mimo surrealistycznych przepisów, istnieje w Polsce kilka, a może nawet kilkanaście tysięcy domowych przedszkoli?
– To nie będzie porada prawna, bo taka porada byłaby sprzeczna z przepisami prawa – zastrzega właściciel biura rachunkowo-doradczego, którego ulotkę można dostać przy wejściu do US przy ul. Lindleya. – Opowiem tylko, jak to wygląda w praktyce.
Otóż w praktyce działalności takiej w ogóle się nie zgłasza, oszczędzając czas i pieniądze. Potem nie płaci się podatków ani ZUS. W przypadku kontroli tłumaczy się, że przedszkolaki to dzieci chorej sąsiadki czy znajomej. Osoba prowadząca takie przedszkole – w świetle prawa niepracująca – rejestruje się jako bezrobotna. Może korzystać z zasiłków, ma ubezpieczenie. Gdyby jednak ktoś uparł się, żeby legalnie założyć przedszkole, musi przetrawić kilogramy papieru, całymi dniami wystawać w urzędach. Jeśli nawet zainstaluje sobie w domu mały sedes, upchnie gdzieś w gomułkowskiej czy gierkowskiej kuchni drugą lodówkę, wstawi ognioodporne drzwi, to dwóch rzeczy nie przeskoczy. Nie poszerzy korytarza w swoim bloku, a tym bardziej nie dźwignie sufitu w swoim mieszkaniu o całe pół metra.
źródło: polityka.onet.pl, numer 19/2003 |
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
aaru falon
Gość
|
Wysłany: Sob 18:28, 23 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
No i w taki sposób Władzuchna sama sobie strzela samobója - przedsiębiorcy przechodzą do szarej strefy. Oni naprawdę są takimi ignorantami, że nie widzą tych problemów z biurokracją i ZUS-em? Normalnie idiotyzm...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gigabyte
Gość
|
Wysłany: Nie 1:24, 24 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
aaru falon napisał: | No i w taki sposób Władzuchna sama sobie strzela samobója - przedsiębiorcy przechodzą do szarej strefy. |
I to właśnie powinna być nasza strategia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
aaru falon
Gość
|
Wysłany: Nie 5:22, 24 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Przechodzenie do szarej strefy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
venom
Gość
|
Wysłany: Nie 7:21, 24 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
I śmieszne to i straszne to o artykule
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dinsdale
Gość
|
Wysłany: Nie 19:50, 24 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Gigabyte napisał: | aaru falon napisał: | No i w taki sposób Władzuchna sama sobie strzela samobója - przedsiębiorcy przechodzą do szarej strefy. |
I to właśnie powinna być nasza strategia |
Trudno to nazwać naszą strategią skoro te wydarzenia są kompletnie niezależne od nas :]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
cyb
Gość
|
Wysłany: Pon 4:29, 25 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
To genialna strategia sama się tworzy
Moją strategią jest to że państwo się rozrasta, staje się niewydolne i ludzie mają go dość, i też nic robię a jakoś to się dzieje
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|