Yelonek |
Wysłany: Pią 4:56, 07 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Gdzieś o tym czytałem i z tego co pamiętam, to było tak:
Kryzysy w ekonomii zdarzają się wtedy kiedy za duża jest podaż pieniądza na rynku. Kiedy jest mało pieniędzy realizowane są inwestycje "blisko" konsumenta, czyli takie które są najbardziej potrzebne (w sensie produkujące materiały konsumpcyjne). Gdy rosną oszczędności realizowane są inwestycje "dalsze" (jeśli dobrze zrozumiałem to chodzi tu o coś w rodzaju technologii, badań lub na przykład lotu na Marsa, który być może się do czegoś przyda, ale na pewno nie zwróci się w krótkim okresie). Gdy tak się dzieje łatwo o kredyt (banki poszukują chętnych na te pieniądze, które u siebie trzymają, więc dają bardzo preferencyjne kredyty), a zatem powstaje mnóstwo różnych inwestycji. Co również doprowadza do tego, że powstaje mnóstwo tych nietrafionych. Teraz najgorsze co może się zdarzyć to pomoc rządu, który pompuje dodatkowe pieniądze w te nietrafione inwestycje (zdaje się, że Keynes postuluje, że to wina konsumentów, bo za mało wydają pieniędzy, więc odgórnie trzeba tych pieniędzy napompować więcej na rynek), aby nie upadły i ludzie nie stracili pracy. W ten sposób coraz więcej surowców trawią złe inwestycje i chora sytuacja się przedłuża. Należy zostawić rynek samemu sobie, nie dodrukowywać pieniądzy. Wtedy niewłaściwie ulokowane zasoby zwolnią się, bo nietrafione inwestycje upadną.
Przed taką sytuacją ma chronić standard złota, srebra, czy w ogóle jakikolwiek standard.
Trzęsienia ziemi, powodzie, huragany mają zasięg lokalny i raczej nie wpływają tak mocno na globalną gospodarkę. Przypomina mi się taki cytat z basha: "ceny ramu ostanio mocno spadły, chyba dawno nie mieli trzęsienia ziemi na Tajwanie".
Mam nadzieję, że niczego nie pomieszałem. |
|