Autor |
Wiadomość |
kamfit |
Wysłany: Czw 15:06, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
Ona jest Chinką? |
|
|
Stabik |
Wysłany: Czw 15:05, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
zhangfu napisał: | Ayo .. tak po za tematem od dnia 27.09.2008 jestem ohajtany :+)
i muszę stwierdzić że to kobieta rządzi w związku ... dlatego też kolejny raz spełniłem zachcianki mojej ... i kupiłem obrączki z Platyny oraz Diament 0,6 ct w platynie ... |
Zrobiłeś to dla niej, by ona była/zrobiła coś dla Ciebie, np. poczuła się lepiej, dzięki temu Ty możesz poczuć to samo, albo doceniłeś to co zrobiła wcześniej dla Ciebie. Zatem nikt nie rządzi. Zwykła wymiana dóbr, gdzie wszystko ma swoją cenę materialną i niematerialną |
|
|
silesius |
|
|
Goldi |
Wysłany: Czw 14:09, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
Gratuluje zhangfu! ...I nie dawaj się! |
|
|
zhangfu |
Wysłany: Czw 13:46, 09 Paź 2008 Temat postu: |
|
Ayo .. tak po za tematem od dnia 27.09.2008 jestem ohajtany :+)
i muszę stwierdzić że to kobieta rządzi w związku ... dlatego też kolejny raz spełniłem zachcianki mojej ... i kupiłem obrączki z Platyny oraz Diament 0,6 ct w platynie ... |
|
|
Gość |
Wysłany: Sob 16:10, 04 Paź 2008 Temat postu: |
|
Wizja...
Tyram na pierwszej zmianie (z dodatkowymi nadgodzinami), następnie do drugiej roboty (też nadgodziny). Żadnych przerw, żadnych odpoczynków, ciągle pod komórką bo ONA może zadzwonić ...
Później, po drugiej pracy od razu do domu. Biada odezwać się do koleżanek z pracy! ONA może przyjść i to widzieć i wyciagnąć złe wnioski. Gdy ONA wyciągnie złe wnioski to znowu wyjmie Wielki Wałek i... Nieważne, kolegom z pracy powie się, że oberwało się na mieście.
W kążdym bądź razie, z innymi kobietami lepiej nawet nie rozmawiać, tylko coś odburkać. Lecę tedy do domu.
Z jednej strony chcę iść jak najwolniej, z drugiej wiem że ONA wyznaczyła godzinę i minutę powrotu. ONA w swojej łaskawości pozwoliła na kilkanaście sekund tolerancji. ONA trzyma samochód, więc wracam piechotą.
Przed drzwiami nerwowo łykam ślinę. Ale pukam. Z wnętrza odzywa się tubalny...to znaczy ukochany głosik:
- WŁAŹ.
I moim oczom ukazuje się najdroższa, dwakroć wyższa i dwakroć szersza, ale wydaje się jeszcze gigantyczniejsza. Wbrew temu co gadają, wcale nie dominuje w małżeństwie. Mogę wyrazić głos sprzeciwu. Teoretycznie mogę. Po prostu ją kocham i nie chcę. I tak mnie onieśmiela, że ciężko mi mówić. Dlatego, gdy przychodzą znajomi (jej znajomi, z moimi kazała...tj. poprosiła zerwać kontakty, bo to pijacy i lekkoduchy - ONA się o mnie troszczy) ONA mówi, a ja w zasadzie milczę. ONA jest tak mądra, że wsazystko wyrazi lepiej. Tedy się nie wychylam. Zresztą pamietam jak w jednej dyskusji ośmieliłem się powiedzieć "Jednak pozwolę się nie zgodzić..." i potem tydzień glowa mnie bolała od Wielkiego Wałka, a ONA mówiła, że wyrzuty sumienia zawsze bolą i że bezczelność trzeba karać i że nie jestem od gadania tylko od przynoszenia pieniędzy. I że mam przynosić wszystkie pieniądze jej, i biada jak spojrzę na inną, bo mąż Korysiakowej z naprzeciwka spojrzał na inną i dziwnym trafem wyleciał przez okno, że jej Korysiakowa mówiła, że ja też czasem patrzę na inne i dobrze by było gdybym raz wyleciał dla nabrania szacunku. I ONA mówi, że jak nie będę się dobrze prowadził to wylecę i że na dowód dobrego prowadzenia się mam nigdzie nie łazić i w ramach rozliczeń oddawać wszystkie pieniądze. Tak robię i nawet nie spojrzę na inne. Bo gdy przypadkiem spojrzę od razu przypomina mi się moja jedyna, ONA, która może mnie obserwować, gdy nie zdaję sobie z tego sprawy. Zresztą kocham żonę i nie myślę o innych dziewczynach. ONA nauczyła mnie, że myślenie dosłownie może boleć...
Tedy wracając do tematu, wszedłem i ONA spojrzała na mnie z żeńską czułością, czyli tym wzrokiem jak bym coś ukrywał, a ja przecież ani grosika...
- MINUTA SPÓŹNIENIA. SĄDZIŁAM, ŻE WYJAŚNIAŁAM CO SĄDZĘ O SPÓŹNIENIACH? TRZYDZIEŚCI SEKUND, NA KTÓRE ZEZWALAM, TO NIE MINUTA...
Z racji, że jest delikatna lubię z NIĄ rozmawiać delikatnie i powiedziałem (wcale nie ze strachu, z romantycznej delikatności!)
- Wybacz, kochanie. Światła na ulicy były, musiałem czekać aż będę mógł przejść.
- BIADA, JEŚLI TO NIEPRAWDA. A JA SIĘ DOWIEM, BO MI SĄSIADKI WSZYSTKO MÓWIĄ.
- Szczera prawda, najdroższa. Przez całą drogę myślę tylko o Tobie. - po tym zdaniu zazwyczaj zaczynam szczękać zębami (bo pewnie przemarzłem na dworze, no co).
- CO? SZCZĘKASZ ZĘBAMI? ZACHOWUJ SIĘ!
- Z zimna, kwiatku przepiękny...
- Z ZIMNA? HERBATY CI SIĘ ZACHCIAŁO, GNUŚNIKU? WIESZ ILE KOSZTUJE HERBATA? MOŻESZ SIĘ CO NAJWYŻEJ NAPIĆ GOTOWANEJ WODY, ALE TERAZ PÓJDZIEM NA ZAKUPY. BIADA, JEŚLI CHOĆ SPOJRZYSZ NA NIEWŁAŚCIWĄ PÓŁKĘ! PAMIĘTASZ, CO ROBISZ NA ZAKUPACH?
Odpowiedziałem wyuczoną Formułkę Nr 356A
- Ja, mąż dobry i wierny, pcham pokornie wózek, gdy Ty towary wybierasz. Ja nie wybieram, po nic nie sięgam, na nic nie patrzę, na nikogo (a zwłaszcza na ekspedientki!) nie patrzę, wzrok mam w ziemię wbity. Przy kasie pomagam wyjmować towary, później je trzymając, wracam z Tobą do domu.
JEJ oczy jakby mignęły w błysku pochwały, ale był to tylko ułamek sekundy.
- DOBRZE. W TAKIM RAZIE NAPRZÓD. PIECHOTĄ PÓJDZIEM, BENZYNA KOSZTUJE, A MĘŻCZYŹNI GNUŚNIEJĄ OD SAMOCHODU, OD RAZU SZUKAJĄ KOCHANKI.
Zakupy udało się zrobić całkowicie zgodnie z Formułką. I całe szczęście, oberwanie Wielką Torebką na dworze też boli (no co, lubi się droczyć, kochaniutka...).
Po powrocie do domu nadchodzi czas na kolację. To dobrze, bo jadłem tylko śniadanie - kromkę razowca i kawałek sera. Kochaniutka nie chce się przemęczać, gdy jestem w pracy przychodzą sąsiadki na ciasto i musi sama je gościć więc chce mieć siły. Poza Fomułka Nr 52 brzmi: "Od sutego śniadania mężczyzna gnuśnieje". Teraz Moja Jedyna zaprasza mnie wreszcie na kolację. Zaiste, szcżęśliwa to chwila, gdy słyszę:
- ZRÓB KOLACJĘ.
Na wieczór pozwala zjeść trochę więcej (tj. pozwala, to nsz małżeński układ, sam się zgodziłem, tak, tak, zupełnie sam). Czasem nawet kawałek szynki!
Po posiłku, gdzie Najdroższa, chcąc mnie nauczyć sawojr-wywru zwracała mi uwagę dla mojego dobra usłyszałem wieść, która początkowo mnie uradowała, a później zasmuciła.
- JUTRO BARDZIEJ SOWITA KOLACJA. MOŻE NAWET PIECZEŃ.
Ucieszyłem się.
Kotku mój ty wspaniały... - zakrztusiłem się resztką czerstwego razowca.
- NIE WYPLUWAJ CENNYCH OKRUCHÓW? CHCESZ NAS ZRUJNOWAĆ?
Przepraszam..
- DOBRZE. DAJ DOKOŃCZYĆ. CO TY TAKI GADATLIWY SIĘ ZROBIŁEŚ OSTATNIO? NO NIC, JUTRO MASZ BYĆ GADATLIWY I ZADOWOLONY BO PRZYCHODZI MOJA MAMUSIA.
Tu moje uczucie trudno nazwać radością (ale nauczę się, niech da czas).
- To...to... - zacząłem się krztusić jak oszalały.
- NOWEGO RAZOWCA NIE DOSTANIESZ. WYPLUTE ZJESZ Z POWROTEM, DOPILNUJĘ...CO? COŚ SIĘ NIE PODOBA? NATYCHMIAST WYRAŹ APROBATĘ O MAMUSI.
Chcę, zaprawdę chcę! Ale chleb zatkał przełyk. JEJ się to nie spodobało.
- KASZLEM SIĘ ZASŁANIASZ? ZARAZ CI POMOGĘ!
Po tym nastąpił grzmot w plecy (ONA ma krzepę!).
Gdy już spadłem ze ściany (niech to, tynk zleciał, będę musiał naprawić), wyjęczałem:
- Dzięki za pomoc, najdroższa. Uwielbiam, gdy MAMUSIA przychodz...
Chyba straciłem przytomność. Ostatnie co słyszałem to JEJ krzyki, że nie mogę teraz zasnąć, że naczynia nie pozmywane, że okruchy razowca mam dojeść i zacząć robić zalewę do mięsa dla MAMUSI. Ale wizja JEJ i MAMUSI jednocześnie skrajnie mnie osłabiła (chcę wierzyć, że ze szczęścia). Padłem wtedy słysząc okrzyki, żem leser straszny i że kilka uderzeń Wielkiego Wałka przywróci mnie do równowagi...zapewne tak, ale w tej chwili traciłem przytomność. Jutro w końcu dzień pelen WRAŻEŃ... (nadal bardzo się kochamy).
Koniec wizji... [/b] |
|
|
Gość |
|
|
Pan Dzikus |
Wysłany: Pią 17:55, 03 Paź 2008 Temat postu: Re: Męska wizja roli kobiety |
|
Ideał kobiety.
Musi być bardzo ładna i to ładna w oryginalny sposób a nie tak jak ładne są modelki czy miss. Musi mieć przyjemny głos i perlisty śmiech. Powinna być wesoła, radosna i optymistyczna by kontrastować z moją ponurą naturą i wisielczym humorem. Musi być bardzo inteligentna i mądra ale nie tak bardzo inteligentna i mądra jak ja co jest zresztą niemożliwe nawet dla mężczyzny a tym bardziej dla kobiety. Musi być absolutną przeciwniczką aborcji. Musi lubić Korwina i zawsze głosować na UPR. Może być przeciwniczką kary śmierci ale byłoby znacznie lepiej, gdyby była zwolenniczką. Nie powinna mieć chorób psychicznych np. tych polegających na papraniu się brudem i samookaleczaniu, odpada więc makijaż, kolczyki i tatuaże. Powinna nienawidzić otumaniania się narkotykami (np. alkoholem czy papierosami) a co za tym idzie powinna być abstynentką tak ja ja. Musi też pasjami nienawidzić komunistów i ogólnie całe spektrum czerwonego robactwa, i gdy tylko zobaczy je w TV powinna obrzucić ich najgorszymi wyzwiskami rywalizując ze mną na to kto wymyśli dłuższe, barwniejsze i bardziej obelżywe. Poza tym nie powinna używać brzydkich słów. Powinna lubić się kłócić, także o nic, ale na końcu powinna i tak zawsze przyznawać mi rację. Powinna być ode mnie niższa o głowę nawet w szpilkach, których zresztą nie powinna nosić bo tylko kobieta płytka i niepewna siebie woli się skazać na całodzienny ból niż włożyć wygodne buty. Musi lubić czytać książki science fiction i fantasy a za najlepszego pisarza wszechczasów uznawać Stanisława Lema. Powinna też lubić gry komputerowe i grać ze mną po sieci w RTS i FPS. Powinna umieć gotować i lubić to robić. Powinna lubić różnorodność w żywieniu by nie było tak, że będzie gotować ciągle jedno i to samo. Powinna nosić sukienki i spódnice bo z transwestytami się nie zadaję. No i musi być dziewicą, oczywiście tylko do nocy poślubnej. |
|
|
Juliette |
Wysłany: Pią 16:14, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Amtałek napisał: | Ja wizję kobiety w rodzinie według Juliette znam z wcześniejszych postów, ale dobrze byłoby gdyby jeszcze raz ją przedstawiła w tym wątku. |
Wizja roli kobiety oczami kobiety:
Mężczyzna pracuje, kobieta wychowuje dzieci i zajmuje się domem, i zapracowanym mężem Od czasu do czasu, np. w weekendy mąż pomaga żonie w domowych obowiązkach, aby żona miała czas dla siebie. Kiedy dzieci są już duże i więcej nie ma ich w domu niż są, to kobieta może zawodowo się realizować w jakiejś nieabsorbującej zbytnio pracy.
A na płaszczyźnie relacji damsko-męski pełne partnerstwo. |
|
|
Amtałek |
Wysłany: Pią 16:05, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
^
u góry to mój post |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 16:03, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Ja wizję kobiety w rodzinie według Juliette znam z wcześniejszych postów, ale dobrze byłoby gdyby jeszcze raz ją przedstawiła w tym wątku. |
|
|
Juliette |
Wysłany: Pią 15:20, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Kosmodrom napisał: | Czytaj mniej gazet pokroju Kura Domowa czy dodatek do słynnej gazety Wysokie Obciągi. |
Właściwie nie wiem czy to do mnie było.
Nie wyczułam jakiegoś subtelnego sarkazmu? |
|
|
Kosmodrom |
Wysłany: Pią 15:18, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Czytaj mniej gazet pokroju Kura Domowa czy dodatku do słynnej czerwonej gazety Wysokie Obciągi.
Ps. Oczywiście żart liberałowie pozwalają czytać Ci co chcesz |
|
|
Juliette |
Wysłany: Pią 15:09, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Viperek napisał: | haha, czyżbym zainspirował Cię moją odpowiedzią w innym temacie ?
|
Owszem
Żaden z panów nie przewidział dla siebie obowiązków domowych? Macie zamiar być takimi mężami z pilotem przed TV lub komputerem? |
|
|
Hitman |
Wysłany: Pią 15:03, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Mówiłem o rodzinie, nawet o roli mojej kobiety jako przyszłej babci więc weźcie nie wyolbrzymiajcie lewicowi feminiści.
a po obrazkach wsadzonych przez Noke to wybaczcie ale temat opuszczam i szczęście że ich nie widziałem za dobrze tylko skapowałem OCB |
|
|
Gość |
Wysłany: Pią 15:01, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Aregirs napisał: | Zabawne: mówicie o roli kobiety, więc w pewien sposób o relacjach damsko-męskich i ani razu nikt jeszcze nie użył żadnego słowa ze zbioru słów: "miłość" "kochać" i ich rodzin... |
Co znaczą te trudne słowa, które wymieniłeś? Niestety w moim podręcznym, postępowym słowniczku nie ma takich słów.. jest tam napisane tylko, że "miłość" (tak to się pisze?) to archaizm, dzisiaj zastąpiony słowem "seks", "sex", albo najlepiej "sexxx".
Co do samego tematu: w tytule tego tematu został zawarty poważny błąd. Relacja może być tylko między istotami żyjącymi, a jak każdy wie kobiety to rzeczy. Zatem temat winien pobrzmiewać coś w rodzaju "Jakie według Was jest zastosowanie kobiet".
Zastosowanie jest naprawdę różne.
Jednym z podstawowych zastosowań jest rola tak zwanej "seks-zabawki" i prywatnej kucharo-praczki - ale to chyba oczywiste.
Jeśli chce się być glamour i w ogóle na topie, jazzy i takie tam, to trzeba pamiętać o lansie. Dobry lans nie jest zły. Od czasu do czasu przydaje się wjechać na miasto wraz ze swymi kobietami, prowadzonymi na smyczy - pochwalić się po prostu ile się tego ma, i co się ma!
To tak jak z samochodem. Pozwolisz by marnował się w ciemnym garażu? Głupek! Natychmiast wyskoczysz z bryką na miasto się wozić z zimnym łokciem. Tak samo nie możesz pozwolić by kobiety Twe się marnowały gdzieś po kątach. Zbierasz wszystkie (im więcej, tym pozytywniejsze wrażenie, tym większa wiarygodność, że zasługujesz na miano Postępowca, a nie szarego buraka!), podwiązujesz je na smycz i JAZDA! Wleką się za Tobą, a wszystkim ślina z pysków cieknie - tak Ci zazdroszczą! I o to właśnie chodzi! Jesteś gość!
Oczywiście istnieje parę niezbędnych rekwizytów do utrzymania takiej własności. Jak ktoś już tu wspomniał dobrym sposobem jest znakowanie swoich własności. Z tym, że ja w przeciwieństwie do pomysłodawcy takiej czynności wolę znakować po przez wypalanie informacji do kogo należy owa rzecz na lewym pośladku niżeli zaznaczać tę informację po przez tatuaż.
Reasumując: Zastosowań kobiet jest cały full. Oprócz jednego z podstawowych narzędzi do lansu kobieta może robić na przykład za krzesło, lampę, może pełnić także funkcję środka transportu.
Tutaj przykładowe zastosowanie kobiet:
|
|
|
RyszardPatrzy |
Wysłany: Pią 14:56, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
łańcuch na szyje i do kuchni, wiadomo. |
|
|
Kosmodrom |
Wysłany: Pią 14:19, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Te zdjęcie wszystko oddaje w pełni |
|
|
Aregirs |
Wysłany: Pią 14:13, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Zabawne: mówicie o roli kobiety, więc w pewien sposób o relacjach damsko-męskich i ani razu nikt jeszcze nie użył żadnego słowa ze zbioru słów: "miłość" "kochać" i ich rodzin...
Ale Wy prozaiczni |
|
|
Hitman |
Wysłany: Pią 12:14, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Wychowaniem przyszłych UPRowców, nad ludzi!
Viperek nikt mnie nie inspirował, taki pogląd miałem zanim wiedziałem co to UPR to chyba jedyny pogląd na życie jaki mi odpowiada. |
|
|
Amtałek |
Wysłany: Pią 12:04, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Mi tam bez różnicy czy będzie siedzieć w domu czy będzie pracować (pod warunkiem,że jej praca nie będzie spowodowana brakiem funduszy w domu). Ja jako mężczyzna będę sobie stawiał za cel, aby zarabiać wystarczającą ilość pieniędzy zapewniającą byt mnie i jeszcze paru członkom rodziny. ot co
Gdyby rzeczywiście było tak, że nie musi pracować to fajnie jakby zajęła się prowadzeniem domu. |
|
|
Viperek |
Wysłany: Pią 11:48, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
haha, czyżbym zainspirował Cię moją odpowiedzią w innym temacie ?
Ja jestem tak na prawdę zwolennikiem wizji: obowiązki domowę i zajmowanie się domem, ja haruję, ale obawiam się że nie potrafiłbym odmówić, jak by chciała np. pracować jeszcze właśnie na uczelni. |
|
|
Spaulding |
Wysłany: Pią 11:40, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
niech robi to, na co ma ochotę? |
|
|
Hitman |
Wysłany: Pią 11:32, 03 Paź 2008 Temat postu: |
|
Moja żona Igusia według mojego zamysłu który nieznacznie różni się od jej zamysłu będzie głównie leżeć i pachnieć, wychowywać nasze Dzieci(kiedy się da wspólnie ze mną) może gotować mi pyszne obiadki ale coś nie ma do tego zapału a ja lubie potrawy robione od serca.
Będzie dbać o Siebie, czasem chodzić na zakupy z koleżankami, czytać mądre książki Korwina i Cejrowskiego tak jak czyni to teraz ew. tak jak ona planuje pójdzie na psychologa dziecięcego, Ja będe pracował zarabiał póki nie będe zarabiał tylko na posiadaniu własnej lini komunikacji miejskiej Tylko dla białych która znajdzie dużo zainteresowanych jeśli Unia nadal na siłe będzie robić nam multikulturowe społeczeństwo.
z tego co widze i słysze to w USA był by na to popyt, na filmach tego nie zobaczycie ale znajomy fryzjer opowiadał że jak an basen przyszła czarna rodzina to all biali wyszli z wody i do domu.
Wróćmy do zamysłu Kobiety.
Ma urodzić Moje dzieci, dwóch synów Nestora i Tentora oraz córeckze Kornelie.
Kochać je i mnie(już mam z nią umowe że gdy skończy 18lat to tatuuje sobie napis"Jestem własnością Miłosza Różańskiego".
potem bierzemy ślub, oboje idziemy na studia i gra gitara, a kiedyś będzie przecudowną kochaną babcią swoich wnuków Będzie opowiadać im bajki przy kominku i całować do snu!
Taka będzie moja żona w sumie już jest ale narazie w formie basic jak pokemon, tzn musi podrosnąć. |
|
|
Juliette |
Wysłany: Pią 10:56, 03 Paź 2008 Temat postu: Męska wizja roli kobiety |
|
Jako że mężczyźni stanowią tu przytłaczającą większość, więc ośmielę się zapytać jak tak naprawdę widzicie rolę kobiety w waszych domach i rodzinach (przyszłych, obecnych). Bo jakoś nie mogę uwierzyć, że wasze żony to mają być te, które nie będą wyściubiać nosa zza garów... |
|
|